To już jest konkretny trend – jeśli Legia sprzedaje, to najczęściej do Anglii, jej zawodnicy lądują w Championship. Sa, Żyro, Kuciak, teraz w ich ślady pójdzie Ariel Borysiuk, który od nowego sezonu będzie zapewne nosił koszulkę Queens Park Rangers. – Myślę, że ten transfer dojdzie do skutku, wszystkie strony są nim zainteresowane – mówi menedżer Mariusz Piekarski.
Wyspiarze kładą na stół około 1,8 miliona euro, a transfer powinien być ogłoszony w ciągu najbliższych dni. Jeśli ten biznes się nie roztrzaska na ostatniej prostej, to mamy do czynienia z majstersztykiem – do Kaiserslautern pomocnik odchodził za dwie bańki, z Lechii wyciągnięto go za 1/4 tej sumy. Jak łatwo policzyć, Legia sprzedając dwukrotnie tego samego piłkarza (czyli de facto ten sam towar, który nie sprawdził się wcześniej na Zachodzie), jest sporo na plusie.
Dokąd odchodzi Borysiuk? Do niezwykle rozrzutnego klubu, który pieniądze wydawał mniej odpowiedzialnie niż pięcioletnie dziecko, przez co stał się średniakiem Championship. Jeszcze w sezonie 14/15, The Hoops grali w Premier League i potrafili przeznaczyć na transfery 50 milionów euro – co z tego, skoro praktycznie każdy zakup był pudłem, a zespół skończył sezon na ostatnim miejscu i spadł z ligi. Porażka mogła być podwójnie bolesna, bo klubowi groziła jeszcze kara za nieprzestrzeganie Financial Fair Play, mówiło się o kwocie w granicach 50 milionów funtów. Anglicy dostali w końcu po kieszeni, ale grzywna była kilkukrotnie mniejsza, więc mogli marzyć o szybkim powrocie do elity. Znów, kilkanaście milionów przeznaczono na transfery, jednak dało to niewiele – zespół skończył w środku tabeli, na 12. miejscu.
Borysiuk o miejsce w składzie będzie rywalizował z Massimo Luongo i Karlem Henrym. Pierwszy to reprezentant Australii, który do twardej gry w defensywie potrafi dołożyć coś z przodu – w minionym sezonie zanotował sześć asyst. Drugi jest typowym przecinakiem ze środka pola – nie unika wślizgów i jeszcze łokciem potrafi poczęstować. Na pierwszy rzut oka to ten duet nie zachwyca, Borysiuk może szukać swojej szansy.
Legia traci podstawowego zawodnika przed walką o Ligę Mistrzów, pytanie, czy traci gościa, który w tej batalii jest niezbędny? Na tle Łukasika w Gdańsku wyglądał świetnie, ale Jodłowiec w Warszawie konkretnie nakrył go czapką. Borysiuk miewał przyzwoite mecze, lecz nie dał Legii tyle, ile oczekiwano. Nie spełnił przez to choćby wymagań Nawałki i nie pojechał na Euro.
Zgodnie z naszymi wcześniejszymi informacjami, zbroi się też Lech. Pisaliśmy już kilka dni temu, że „Kolejorz” przymierza się do Macieja Makuszewskiego, a teraz ta sprawa jest już na ostatniej prostej.
Fot. FotoPyK