Reklama

Peszko: Byłem cierpliwy. W końcu nadeszła moja chwila

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

14 maja 2016, 08:43 • 12 min czytania 0 komentarzy

W ostatnim czasie wszystko potoczyło się po mojej myśli. Zmiana Budnesligi na ekstraklasę wyszła mi na dobre. Pewnie dziś siedziałbym na ławie jak Paweł Olkowski w FC Köln i EURO przeszłoby mi koło nosa. Miałem słabsze mecze w Lechii, ale końcówka mi wyszła. Byłem cierpliwy i w końcu nadeszła moja chwila. W najlepszym momencie – mówi w Przeglądzie Sportowym Sławomir Peszko. Jeśli chodzi o materiały z prasy, jest dziś co poczytać.

Peszko: Byłem cierpliwy. W końcu nadeszła moja chwila

FAKT

f1

Legia gra o wszystko.

Legioniści skomplikowali sobie sytuację bardzo słabymi występami na wyjazdach w rundzie finałowej ekstraklasy. Na obcych boiskach zdobyli zaledwie punkt na dziewięć możliwych. Teraz nie ma to znaczenia. W niedzielę Legię czeka najważniejsze spotkanie, z Pogonią (godz. 18). Lider trzyma wszystko w swoich rękach. Wystarczy wygrana, by – nie oglądając się na wynik Piasta – po raz 11. w historii zostać mistrzem Polski. – Postawiliśmy fundamenty, teraz trzeba dokończyć budowę. Goniliśmy Piasta od pierwszego dnia mojej pracy w Warszawie. Każde spotkanie było wyjątkowe, przyzwyczaiłem się do presji. Jesteśmy na dobrej pozycji, ciężko na nią zapracowaliśmy i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby wygrać. Nie myślimy o niczym innym – powiedział trener Legii Stanisław Czerczesow (53 l.).

Reklama

Z mniejszych, bieżących spraw:
– Michniewicz jedzie do Warszawy zagrać w dobrym filmie
– Peszko chce najpierw dostać się do pucharów, potem jechać na Euro
– Fornalik buduje Ruch od nowa, odchodzi Putnocky, być może Stępiński, Mazek i Lipski
– W Zabrzu modlą się o cud

Piast gotowy na podbój Europy. Mimo wielkich chęci, ten podbój to jednak przesada…

Po trzech latach przerwy Piast drugi raz będzie miał możliwość zagrania w rozgrywkach międzynarodowych. Poprzednia przygoda była tylko epizodem, bo śląski zespół odpadł w dwumeczu z Karabachem Agdam z Azerbejdżanu. – Obecny Piast jest lepszy od tamtego. Ma mniej słabych punktów – mówi Faktowi były prezes gliwickiego klubu Józef Drabicki (62 l.).

f2

Skoro w Zabrzu liczą na cud, to w Łęcznej mają się z czego cieszyć. Nowy trener Andrzej Rybarski odmienił Górnika.

Andrzej Rybarski (36 l.) w ekspresowym tempie odmienił Górnika, a piłkarze w meczu z Podbeskidziem (5:1) pokazali, jak stłamszeni czuli się, pracując z dotychczasowym szkoleniowcem. Nie ma w tym przypadku, że Rybarski nie przegrał żadnego spotkania, w którym zastępował Jurija Szatałowa (53 l.). Ani w tym, że gdy były już trener zespołu z Łęcznej był odsuwany od drużyny, ta wychodziła z kryzysu. (…) Skąd taki stosunek piłkarzy do byłego szkoleniowca? Przede wszystkim wynikał z braku szacunku.

Reklama

GAZETA WYBORCZA

gw

Wyborcza zapowiada finisz ligi: Mistrzostwo albo katastrofa Legii.

Cztery dni po najgorszym meczu sezonu Legia zagra z Pogonią o tytuł, który wciąż może zgarnąć jej sprzed nosa Piast. Gdyby tak się stało, oznaczałoby to katastrofę na stulecie klubu z Warszawy. W Legii mistrzostwu podporządkowano w jubileuszowym sezonie wszystko – gdy jesienią zespół miał 10 punktów straty do zaskakującego lidera z Gliwic, zmieniono trenera. Zimą, gdy Legia wciąż była na drugim miejscu, wydano ponad 5 mln zł na wzmocnienia. Zrezygnowano z dawania szansy wychowankom, by zminimalizować ryzyko niepowodzenia. Ale nerwy wciąż są, grająca w kratkę Legia zagra w niedzielę pod presją, mistrzostwa nie może być pewna. Przed ostatnią kolejką sytuacja jest dość jasna – z Pogonią przy Łazienkowskiej Legia musi zdobyć przynajmniej tyle samo punktów, co Piast z Zagłębiem. Teoretycznie może nawet przegrać, jeśli przegrają gliwiczanie. (…) Fani Legii zgłosili w urzędzie miasta przemarsz na Starówkę na 46 tys. osób w niedzielny wieczór. – Mamy do wykonania zadanie i jeśli nam się uda, to po meczu będziemy cieszyć się wspólnie. Chciałbym, żebyśmy z kibicami i dziennikarzami tworzyli całość. Żeby to była nie tylko Legia United, ale podobnie jak przed finałem Pucharu Polski Warszawa United – powiedział Czerczesow. (…) W Legii niepokoju nie czuć, raczej wyczekiwanie podobne do tego przed meczem z Piastem – nerwowość szybko zamieniła się jednak w 4:0, teraz wszyscy liczą, że będzie podobnie. Jeśli jednak nad Łazienkowską zawiśnie w trakcie meczu widmo katastrofy, to będzie ono najczarniejsze z możliwych. Zamiast święta będzie stypa, Legia drugi rok z rzędu kończyłaby bez tytułu i bez możliwości walki o wyśnioną Ligę Mistrzów.

SUPER EXPRESS

se

W szerokiej kadrze Adama Nawałki na Euro nie ma sensacyjnych nazwisk, natomiast jedno można stwierdzić z całkowitą pewnością: Szukała jest największym przegranym.

W najbliższy poniedziałek reprezentacja zaczyna przygotowania do Euro. Na zgrupowaniu w Juracie zabraknie Sebastiana Mili (34 l.) i Łukasza Szukały (31 l.). To najwięksi przegrani selekcji na finały we Francji. Choć dużo pomogli w eliminacjach, to słaba forma w ostatnich miesiącach sprawiła, że Adam Nawałka (59 l.) “odstrzelił” ich na ostatniej prostej. Szukała zagrał 9 meczów w eliminacjach i strzelił jednego gola, Mila pokazał się w pięciu spotkaniach i zdobył dwie bramki. Zniżka formy tego drugiego w barwach Lechii i ławka rezerwowych w przypadku pierwszego w tureckim Osmanlisporze sprawiły, że finały obejrzą jednak w telewizji.

Czy Czesio utrze nosa Stasiowi? Superak prezentuje rozmowę z trenerem Pogoni.

W ostatniej kolejce zdarzają się różne rzeczy, o czym przekonał się w Holandii Ajax. Możecie być dla Legii takim Graafschapem?

– Jeśli Legia zdobędzie mistrzostwo, to będzie jej zasługa. A jak je przegra, to też dzięki sobie. My nie mamy aż tak wielkiego wpływu na to, jak się niektórym wydaje.

Co pana bardziej dziwi – nierówna gra Legii w ostatnich tygodniach czy zmiany personalne, jakich dokonał jej trener Stanisław Czerczesow w meczu z Lechią?

– Czerczesow oszczędził kilku piłkarzy, żeby nie byli wykartkowani na mecz z nami. Wiedział, że decydujący może być mecz z nami. Legia gra u siebie twardo i skutecznie, inaczej jest na wyjazdach. Czerczesow chciał mieć w niedzielę atuty w postaci wszystkich piłkarzy.

se2

Obok wypowiada się Aleksandar Vuković, asystent Czerczesowa. Mówi: Warszawa ma się cieszyć, a cała Polska płakać.

Tym razem chyba nie wyjdziecie w rezerwowym składzie, jak w Gdańsku?

– Każdy może mieć swoje zdanie na temat składu, w jakim tam zagraliśmy. Wiedzieliśmy, że jest duże prawdopodobieństwo, że to mecz z Pogonią będzie decydujący. Ale nawet jeśli zapewnilibyśmy sobie tytuł w meczu z Lechią, to i tak chcieliśmy wygrać z Pogonią, by udanie pożegnać sezon. Niektórzy potrzebowali odpoczynku, niektórzy byli zagrożeni kartką. Stąd takie decyzje trenera.

Legia zagrała w tym sezonie 56 meczów, a wasz główny rywal do tytułu Piast – 37. To może być problem?

– Szczególnie końcówka sezonu jest bardzo intensywna i od dłuższego czasu Piast próbuje nas wyprzedzić, ale ciągle dajemy radę odpierać te ataki i wierzę, że w tym ostatnim meczu też nam się to uda. Te statystyki nie mają już żadnego znaczenia, przed nami jeden mecz, który musimy wygrać.

se3

I kolejna rozmowa, tym razem z Gliwic. Radosław Murawski, kapitan Piasta, liczy, że Legia wypuści tytuł z rąk.

W Chorzowie pokazaliście, że Piast się nie poddaje i wciąż walczy o mistrzostwo.

– Po meczu w Warszawie wszyscy nas skreślili, ale my nie straciliśmy wiary w siebie. Byliśmy wściekli za ten mecz z Legią. I ta złość poniosła nas z Ruchem. Powiedzieliśmy sobie, że nie ma się co rozczulać. Musieliśmy wygrać derby, żeby na sto procent być pewnym drugiego miejsca. Cel osiągnęliśmy, a jak Bóg da, to zdobędziemy jeszcze więcej.

(…)

Pogoń jest w stanie urwać Legii punkty na jej stadionie?

– Wierzę w to z całego serca! Ale przede wszystkim my musimy pokonać Zagłębie, a nie patrzeć na Pogoń.

To kto będzie mistrzem Polski?

– Piast! Wszystkie atuty ma w swoich rękach Legia, ale jeżeli są choćby maleńkie szanse, to wierzę, że nam się uda!

Jedno trzeba stwierdzić – tabloid ma dziś całkiem sporo do zaoferowania.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Dużo rzeczy upchniętych na okładce. Dziś mamy magazyn ligowy.

ps

Zanim dotrzemy do Ligowego Weekendu, tekst z zaplecza Ekstraklasy. O tym, że ponoć piłkarze Wisły nie chcą awansować.

Wystarczyła tylko jedna porażka, żeby grupa kibiców Wisły zaatakowała klub na jego oficjalnym facebookowym fanpage’u. Pojawiły się zarzuty, że płocczanie świadomie chcą tuż przed finiszem rozgrywek odpuścić awans. Ponoć dlatego, że klub nie ma pieniędzy na premie dla zawodników. Ta od dawna jest obiecana przez władze miasta. Za wywalczenie promocji do ekstraklasy piłkarze mają dostać milion złotych do podziału. – Te oskarżenia to absurd – mówił oburzony prezes Wisły Jacek Kruszewski na antenie Katolickiego Radia Diecezji Płockiej. – Przegraliśmy pierwszy mecz od pięciu miesięcy (poprzednia porażka miała miejsce 27 listopada z Arką Gdynia – przyp. red.) i się zaczęło. Ze swojej strony mogę zapewnić każdego, że Wisła zrobi absolutnie wszystko, żeby awansować do ekstraklasy. Powiem więcej, ja już nie myślę o tym, co będzie za tydzień czy za dwa tygodnie. Zastanawiam się nad tym, co będzie za dwa miesiące. Myślę, co zrobić i jak zorganizować klub, żeby zaistnieć w ekstraklasie – dodał prezes Kruszewski. (…) – Z całym szacunkiem do naszych zawodników, ale prawda jest taka, że 90 procent z nich, jeżeli nie awansuje teraz, to pewnie już w ekstraklasie nie wystąpi. Grają więc o przyszłość klubu i o swoją. Dlatego tym bardziej jest dla mnie niepojęte, dlaczego ktoś miałby teraz nie chcieć awansować – podkreślił prezes Wisły.

ps2

Zaczyna się tekstami wokół meczu Legii z Pogonią, zacytujmy więc rozmowę z Jakubem Rzeźniczakiem, który mówi: Zagramy, jakby miało nie być jutra. Przypomina nam się niedawny apel Adama Mójty, by piłkarze Podbeskidzia zagrali, jakby to był ich ostatni mecz w karierze. I zagrali…

Dlaczego jest taka różnica między wynikami Legii w Warszawie, gdzie trzy ostatnie mecze wygrała do zera i Legią na wyjazdach, gdzie w czterech ostatnich spotkaniach nie zdobyła bramki?

– Trudno wytłumaczyć słabą formę wyjazdową, ale kulała skuteczność. Brak gola od ponad czterystu minut musi wzbudzać niepokój. Nie powinno być różnicy, gdzie gramy, bo zawsze jesteśmy Legią i powinniśmy starać się dominować wszędzie, stwarzać więcej okazji od rywala. W stolicy pomagają kibice i przeciwnicy nie grają odważnie. U siebie wychodzą wyżej, są nastawieni bardziej ofensywnie. Dlatego na obcych boiskach zawsze jest trudniej niż w Warszawie, ale to żadne usprawiedliwienie. W tym sezonie kłopot meczów wyjazdowych już nas nie dotyczy, dostaliśmy nauczkę na przyszłości.

Czy Legia udźwignie presję meczu z Pogonią?

– „Meczów o wszystko” zagrałem w Legii przynajmniej kilka. Bywało różnice. Wyczerpaliśmy margines błędów, postawiliśmy się pod ścianą, ale wystarczy zrobić swoje. W niedzielę musimy zagrać tak, jak ostatnio w Warszawie i zapomnieć, co było u rywali. Postaramy się zdominować Pogoń.

Obok teksty o pucharowiczach, którzy planują wzmocnienia. Zagłębie chciałoby pozyskać bocznego obrońcę, czwartego stopera, prawdopodobnie nowego środkowego pomocnika w miejsce Filipa Starzyńskiego i nowego skrzydłowego. Jest jednak warunek – żeby kogoś kupić, trzeba kogoś sprzedać. Możliwe, że padnie na Jarosława Jacha lub Krzysztofa Piątka.

Z kolei Piast planuje pozyskać trzech-czterech nowych piłkarzy. Radoslav Latal chce wzmocnić każdą formację, w tym atak m.in. Airamem Cabrerą.

ps3

Bartosz Kapustka zdradza, że jego celem jest Euro. W podobnym tonie brzmi Sławomir Peszko, który cieszy się z powrotu do polskiej ligi.

Sławomir Peszko twierdzi, że zmiana Bundesligi na ekstraklasę wyszła mu na dobre. – Pewnie dziś siedziałbym na ławie i EURO przeszłoby mi koło nosa – przekonuje. Z Legią Warszawa rozegrał najlepszy mecz w barwach gdańskiej drużyny. W pojedynkę rozmontował obronę warszawian (strzelił gola, miał też asystę). A wszystko to w przededniu powołania przez selekcjonera Adama Nawałkę szerokiej kadry reprezentacji Polski na EURO we Francji. – W końcu nadeszła moja chwila. W najlepszym momencie. To była nagroda za poprzednie mecze, kiedy dużo harowałem w obronie – mówi nam Sławomir Peszko. Świetny występ przeciwko warszawianom prawdopodobnie otworzył przed Peszką perspektywę gry w EURO. Najpierw jednak piłkarz musi przekonać do siebie selekcjonera podczas dwóch zgrupowań. – Jestem w szerokim składzie kadry, ale to nie koniec. Muszę teraz udowodnić, że zasługuję na miejsce w grupie, która pojedzie do Francji. W ostatnim czasie wszystko potoczyło się po mojej myśli. Zmiana Budnesligi na ekstraklasę wyszła mi na dobre. Pewnie dziś siedziałbym na ławie jak Paweł Olkowski w FC Köln i EURO przeszłoby mi koło nosa. Miałem słabsze mecze w Lechii, ale końcówka mi wyszła. Byłem cierpliwy i w końcu nadeszła moja chwila. W najlepszym momencie – cieszy się Peszko.

Walka o utrzymanie, czyli nerwówka ostatniego dnia.

Ci, którzy przeżywali podobne historie, mogą tylko współczuć. – W moim przypadku to nie był stres, ale ogromna odpowiedzialność za przyszłość klubu, za jego finanse i kontrakty piłkarzy – wspomina Dariusz Pasieka, trener utrzymanej w sezonie 2009/10 Arki. (…) – W tygodniu poprzedzającym finisz sezonu czuć było duże napięcie wokół klubu. Na treningi przychodziło więcej kibiców, na konferencji prasowej pojawiło się więcej dziennikarzy. Mam dokładnie przed oczami, jak jedziemy na stadion, potem wchodzimy do szatni. Wszystko do dziś tkwi w mojej głowie – opowiada Pasiek. Wówczas szkoleniowiec zostawił komórkę w autokarze, by go nie rozpraszała. Wyniku z Gliwic, gdzie Piast grał z Cracovią, nasłuchiwał na ławce rezerwowych pomocnik Dariusz Ulanowski, który miał kontakt z żoną oglądającą Multiligę.

ps4

Parszywa siódemka z Białegostoku.

W Jagiellonii rozpoczęło się wiosenno-letnie wietrzenie szatni. Trener Michał Probierz wspólnie ze sztabem zdecydował, którzy gracze mogą pakować walizki i ruszać w poszukiwaniu piłkarskiego szczęścia w dowolnym kierunku. – Niech pan lepiej nie podchodzi do trenera, bo jest – tu dosłowny cytat – mocno podk…y – przestrzegł dziennikarza „Przeglądu Sportowego” jeden z pracowników sztabu. Rzeczywiście, po porażce z Termaliką 0:1 Probierz miał wybitnie zły humor. Zaraz po wstydliwej porażce zaczął w głowie układać czarną listę, na której znaleźli się ci, którzy w mijającym sezonie zawiedli go najbardziej. Piłkarze usłyszeli od swojego szefa, że co prawda sezon się kończy, lecz nowy rozpocznie się w autokarze jadącym na ostatni mecz do Kielc. Numerem jeden na liście tych, którzy podpadli jest Sebastian Madera. Po 62 spotkaniach w żółto-czerwonych barwach obrońca pożegna się z Jagiellonią. Poprzedni sezon miał znakomity. Wspólnie z Michałem Pazdanem tworzyli mur, który rywalom rzadko udawało się pokonać. W kończących się właśnie rozgrywkach Madera grał beznadziejnie. Nie dość, że drażnił Probierza kiepską formą, to jeszcze dołożył do tego dietę, podczas której wyraźnie ubywało mu sił. Zignorował prośbę szkoleniowca, by eksperymenty na organizmie przeprowadzał po sezonie. Na finiszu ligowej wiosny Madery nie było już w składzie. Co ciekawe, zgrzyt między nim, a trenerem wydawał się mało prawdopodobny – to w końcu byli koledzy z szatni Widzewa Łódź, nie raz dzielący hotelowy pokój podczas wyjazdów widzewiaków. Białystok opuścił już Filip Modelski, który rozwiązał kontrakt za porozumieniem stron. Był czas, że odsunięty do rezerw (na żądanie szefów klubu) za odmowę przedłużenia kontraktu obrońca procesował się z Jagiellonią. Adwokat Modelskiego chcący rozwiązać umowę z winy klubu obwinił… Probierza, że ten dając przyzwolenie na odesłanie do rezerw – uwaga – pozbawił piłkarza wyjazdu na zbliżające się mistrzostwa Europy we Francji.

ps5

Kazimierz Buda w rozmowie z Izą Koprowiak stwierdza, że był takim spokojnym pijakiem.

Wychodziliście codziennie?

– Tak by się nie dało. Szczególnie za trenera Jerzego Kopy, który zawsze witał się uściskiem i czekał, aż powiemy do niego coś z bliska. Chciał wyczuć, czy piliśmy. Kiedy poczuł alkohol, robił tak mocny trening, że człowiek z miesiąc dochodził psychicznie do siebie.

(…)

Mówi się, że większej kariery nie zrobił pan właśnie z powodów prywatnych. Też pan tak czuje?

– Tak w życiu bywa… Kiedy wróciłem z Finlandii do Warszawy, zobaczyłem kartkę od żony z informacją, że poleciała do Stanów Zjednoczonych. Okłamała mnie. Pojechałem na święta do Mielca, spotkałem znajomego na ulicy, powiedział: „Widziałem twoją żonę. W Kanadzie mieszka”. I zdradził mi, z kim… Zabolało. Bardzo.

Co dawał alkohol?

– Siłę, żeby to wszystko przeżyć. Pozornie. Tak naprawdę to złudzenie, bo z powodu picia problemy narastały. Na szczęście nie byłem awanturny, nie zaczepiałem. Taki spokojny pijak.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...