Reklama

Oceniajmy realnie – nie jesteśmy trzecią siłą polskiej piłki

redakcja

Autor:redakcja

23 kwietnia 2016, 10:28 • 7 min czytania 0 komentarzy

Nie jesteśmy trzecią siłą polskiej piłki. Począwszy od kwestii stadionu aż po drużynę. Pytałeś, czy jesteśmy gotowi na puchary. A kto tak naprawdę jest gotowy? Na pewno Legia. Lech może też. A reszta? Piast? Nie wiem. Mają wielu wypożyczonych, odejdzie Vacek i będzie problem. Chyba nikt nie może powiedzieć, że jest w stu procentach gotowy na Europę. Trzeba mieć mocną i szeroką kadrę – mówi w rozmowie z nami Czesław Michniewicz.

Oceniajmy realnie – nie jesteśmy trzecią siłą polskiej piłki

Wiesz, kim jest Victor Sanchez del Amo?

Nie.

To trener Deportivo, z którym mógłbyś sobie przybić piątkę. Też wykręcił w tym sezonie 17 remisów.

Co mogę powiedzieć? Przecież nie gramy na remis. To wychodzi samo z siebie. Gdybyśmy zastosowali terminologię bokserską, większość tych remisów byłaby ze wskazaniem na nas. Nie przypominam sobie szczęśliwego remisu Pogoni. Szczęśliwe były raczej dla rywali, bo częściej to my byliśmy bliżej zwycięstwa.

Reklama

Jak oceniasz te rozgrywki z dzisiejszej perspektywy? Zakończyliście sezon zasadniczy na trzecim miejscu, czyli teoretycznie niektórzy pewnie oczekują od was awansu do pucharów. Pytanie, czy macie drużynę na Europę.

Trzecie miejsce było sukcesem. Gdy w czerwcu i lipcu wdrażaliśmy nasze zmiany, wszyscy mówili, że spadniemy z ligi z hukiem. Nagle okazało się, że przez cały sezon byliśmy w czubie. Jasne, że tych remisów jest za dużo – gdybyśmy zaliczyli kilka zwycięstw więcej, prawdopodobnie bylibyśmy na miejscu Piasta – ale to dobry fundament pod budowę czegoś większego. Nie jesteśmy w stanie kupować piłkarzy. Musimy ich wychowywać i promować. Jeżeli robimy transfery, to tylko bezgotówkowe. Szukamy okazji jak Jarek Fojut czy Kuba Czerwiński. Ten sezon oceniam jednak na plus bez względu na to, jak się skończy. Choć oczywiście chcę wygrywać kolejne mecze, co jeszcze nie udało się Pogoni w grupie mistrzowskiej.

Rozbudziliście zbyt duże oczekiwania?

Trzeba oceniać realnie klub jako całość, nie tylko zespół. Nie jesteśmy trzecią siłą polskiej piłki. Począwszy od kwestii stadionu aż po drużynę. Pytałeś, czy jesteśmy gotowi na puchary. A kto tak naprawdę jest gotowy? Na pewno Legia. Lech może też. A reszta? Piast? Nie wiem. Mają wielu wypożyczonych, odejdzie Vacek i będzie problem. Chyba nikt nie może powiedzieć, że jest w stu procentach gotowy na Europę. Trzeba mieć mocną i szeroką kadrę.

Prezes Jarosław Mroczek napisał na Twitterze: „Trzecie miejsce! Ile razy można mieć prezenty od losu. Do diabła, weźcie sprawy w swoje ręce”. Ty na to odpowiedziałeś cytatem z Fabio Capello, co można było odebrać jako ripostę. Chemii raczej nie ma, prawda?

To nie tak. Każdy chce jak najlepiej, prezes też. Piłka jest jednak oparta na emocjach, po gorszych wynikach mogą pojawić się negatywne, ale umiem już patrzeć z boku. Byłem w paru klubach, uczestniczyłem w różnych projektach i widzę, że Pogoń zmierza w dobrym kierunku, ale budowa nie jest jeszcze skończona. Zrobiliśmy kroczek, żeby ustabilizować drużynę. Możesz kupować jak Józef Wojciechowski gotowych zawodników, ale to też nie gwarantuje wyniku. Wynik daje stabilizacja i spokój. Rozumiem wysokie oczekiwania, bo Szczecin – jako jedno z nielicznych większych miast – nigdy nie miał mistrzostwa i medale były tu rzadkie, ale tęsknota powinna być poparta realną oceną. To, gdzie jesteśmy dziś, jest zasługą wszystkich, którzy pracują w tym klubie, także kibiców, ale oceniajmy obiektywnie. Sporo nam brakuje, żeby ustabilizować pozycję numer trzy. Jako trener nie mam też na wszystko wpływu.

Reklama

To trzecie miejsce jest w tym momencie w ogóle realne czy nie ma sensu porywać się z motyką na słońce?

Od początku nie popierałem tego systemu i dalej nie popieram. Podział punktów promuje zespoły bogate, z szerokimi kadrami. Na finiszu liczą się kartki. Kiedy ktoś ma dziesięć, dostanie jedenastą, to wypada na dwa mecze, czyli na dzień dobry traci jedną trzecią fazy finałowej. Kto ma szeroką kadrę, ten się nie przejmuje. Wskakuje inny i grają. U nas tak nie ma. Wypada Matras, wchodzi niedoświadczony Kuba Piotrowski. Na Górnika wystarczyło, ale na Lechię – przy Mili, Krasiciu czy Kovaceviciu – już nie wyglądało to tak dobrze. U nich na ławkę nie łapie się Gerson, który grałby w większości klubów Ekstraklasy. To pokazuje siłę klubu. Nie dramatyzuję po porażce, bo byli lepsi i wygrali zasłużenie, ale jeśli chcemy marzyć o czymś więcej, potrzebujemy szerszej kadry. Budujemy klub inaczej – raczej promujemy i chcemy sprzedawać. Stąd też w kluczowych momentach szansę dostaje 17-letni Listkowski czy Piotrowski. Inni tak nie postępują. Patrząc na pierwszą trójkę, u nas tej młodzieży jest najwięcej.

To w sumie paradoks, że musisz się tłumaczyć z trzeciego miejsca.

Nie chcę się tłumaczyć, ale widzę te nastroje. Remisujemy z Legią – jest fajnie. Potem przegrywamy – jest beznadziejnie. Mówię chłopakom, żeby zachowali stabilność. Żeby się nie zamartwiali po porażce i nie popadali w euforię po zwycięstwie. Łatwo być kibicem Barcelony czy Bayernu, które wygrywają 90 procent meczów, ale u nas regularnie nie wygrywa nawet Legia. Podoba mi się stwierdzenie Zbyszka Bońka – gdyby w jednej lidze pracowało osiemnastu Kloppów i Guardioli, to dwóch-trzech musiałoby na koniec spaść, mimo że są świetni. Podchodzę do tego z pokorą, ale wykonaliśmy dobrą pracę. Ona się zwyczajnie broni. Jak się komuś nie podoba, to trudno. Ile zespołów w Europie gra w powtarzalny sposób? Dortmund, Bayern, Barcelona. Oglądasz ich w weekend, poprawiasz we wtorek i środę w Lidze Mistrzów, potem w czwartek masz mecz Liverpoolu z Borussią, w piątek przełączasz na polską ligę i wszyscy wybrzydzają. Myślą, że pojadą do Niecieczy, Gdańska czy Szczecina i zobaczą Messiego. Nie, nie zobaczą. U nas nie będzie Iniesty ani Xaviego.

Nie obawiasz się, że jeżeli zakończysz sezon nisko w grupie mistrzowskiej, to twoja przygoda z Pogonią nie zakończy się pozytywnie?

Niczego się nie boję. Mam kontrakt do końca sezonu, do emerytury zostało mi 21 lat, ale mam świadomość, że w Pogoni jej nie doczekam. Awansowaliśmy dwa razy do górnej ósemki, przebudowaliśmy zespół i stworzyliśmy fundament. Nie wygrywaliśmy zbyt często – zgadzam się –  ale też często nie przegrywaliśmy. Przed nami jeszcze kupa pracy.

Negocjujesz już nowy kontrakt?

Prezes przeszedł operację kolana, więc nie pracuje, ale nie przejmuję się. Co będzie, to będzie. Skupiam się na pięciu ostatnich meczach.

Mówisz, że chcecie promować i sprzedawać piłkarzy, więc muszę zapytać o Łukasza Zwolińskiego. Wydawało się, że wprowadzicie chłopaka na wysoki poziom, ale coś się zacięło. Potrafisz to logicznie wytłumaczyć?

Chcieliśmy latem Stępińskiego, było blisko, ale śmiem twierdzić, że w następnym sezonie nie będzie strzelał tak seryjnie. Demjan zdobywał bramkę za bramką, gdy walczyliśmy o utrzymanie z Podbeskidziem, ale potem też było gorzej. Każdy tak ma. Zwłaszcza ci młodzi. Kiedy Milik zaczynał w Zabrzu, też nie strzelał, ale Adam Nawałka sukcesywnie na niego stawiał i dziś wbił 21 goli w Eredivisie. Z Łukaszem może być podobnie. Wcześniej był w cieniu Robaka i grał ogony, ale po kontuzji Marcina wypłynął na szerokie wody. Co się stało? Uraz lekko zatrzymał jego rozwój, potem niedoszły kontrakt w Turcji, stał się rozpoznawalny w Polsce… Wszystko spadło na niego nagle i głowa nie nadążyła. Ale nie mówię tego w złym kontekście – tak wygląda życie młodego zawodnika. Łukasz nabrał dystansu i wspieram go nawet, kiedy nie gra. Czasem go oszczędzałem widząc, że był rozklekotany psychicznie, ale jestem w stu procentach przekonany, że jeszcze mi pomoże. To nie leser, który unika ciężkiej roboty. To super chłopak do pracy.

A Gyurcso lekko cię nie rozczarował?

To trudna liga dla kogoś lekkiego i bazującego na szybkości, a nie walce wręcz. Adam ładnie zagrał z Cracovią i w paru innych meczach, ale zdarzały mu się też słabsze występy. Dajmy mu czas. Nie chcę oceniać go za szybko. Widzę, ile potrafi na treningach i wiem, że ma potencjał.

Starcie z Lechem jest dla ciebie w jakiejś mierze wyjątkowe czy minęło zbyt dużo czasu od twojej pracy w Poznaniu?

Tak jak mówisz… Tyle meczów grałem przeciwko Lechowi w różnych klubach, że nie czuję, bym musiał coś udowadniać. Wiem, że dla wielu drużyn to wielkie wydarzenie na trybunach. W Szczecinie też są pewne antagonizmy, ale skupiam się tylko na tym, by zespół dobrze grał. Nie czuję żadnych zaszłości. Pracuję profesjonalnie i ponad podziałami.

Ale masz taki cichy cel, żeby wrócić kiedyś do Lecha? Podobno należysz do ulubieńców Rutkowskiego.

Znamy się jeszcze z Wronek, teraz na obozie usiedliśmy przy kolacji i mamy normalne relacje, ale niczego nie oczekuję.

Rozmawiał TOMASZ ĆWIĄKAŁA

plech

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...