Jeszcze nie zdążył opaść dym po sobotnim pogromie częstochowskim, w którym GKS Tychy popchnął gospodarzy z Rakowa 8:1, a my już znów musimy poinformować o gangbangu – tym razem w Łodzi, gdzie ŁKS podejmował Broń Radom. Goście wprawdzie już raczej nie mają szans na wygrzebanie się z ekstremalnie obszernej strefy spadkowej, a gospodarze wciąż śnią o awansie, jednak to było starcie siódmej i jedenastej drużyny w tabeli. Spodziewaliśmy się ostrej, zaciętej walki, albo inaczej – niczego się nie spodziewaliśmy, bo jednak nie śledzimy wnikliwie meczów na tak niskim poziomie rozgrywkowym.
Tymczasem mamy coś, co już wczoraj zdobyło Internet. Łódzki Klub Sportowy nie tylko wygrał 8:0, nie tylko zdobył cztery bramki na przestrzeni ostatnich ośmiu minut, ale jeszcze odwalił coś takiego.
Bramka Przemysława Kocota w dziejszym meczu z Bronią Radom (8:0) 8| #ThugLife pic.twitter.com/JJoAAvuRHN
— Łódzki Klub Sportowy (@LKS_Lodz) April 10, 2016
Gol z połowy, w dziewięćdziesiątej minucie, ustalający wynik spotkania na 8:0. W ŁKS-ie takich rzeczy nie widzieli chyba od legendarnego zwycięstwa z Olimpią Poznań, które koniec końców pozbawiło ich tytułu wicemistrzów w 1993 roku. Ale to przecież wcale nie jest jakiś jednostkowy wybryk. Choć łodzianie na wyjazdach potrafią przegrać z ostatnią drużyną w tabeli, na swoim terenie w czterech meczach zdobyli dziesięć punktów i… siedemnaście goli. Te ostatnie osiem, nie tylko powyższy hit, znajdziecie TUTAJ (trzecia, czwarta i piąta też kozackie).
To, co jednak w III lidze dziwi nas najmocniej, to kształt tabeli. Na dobrą sprawę nawet lider tabeli… walczy o utrzymanie. W wyniku nadchodzącej reformy, by utrzymać się w rozgrywkach trzeba je zakończyć w pierwszej siódemce. Problem polega na tym, że ósmy w tabeli Pelikan Łowicz ma 40 punktów i… dziewięć “oczek” straty do liderującego Sokoła Aleksandrów Łódzki. W barwach tego ostatniego występuje w tym sezonie Krzysztof Nykiel (ten Krzysztof Nykiel), co tylko potwierdza, że spadek wciąż jest jeszcze bardzo prawdopodobny.
źr. 90minut.pl
Efekt jest taki, że choć bramka Przemysława Kocota hula już jako viral, kibice w Łodzi nadal patrzą z zaniepokojeniem na tabelę. Bijąc się – jak siedem innych drużyn – jednocześnie o awans i utrzymanie.
W sumie coś jak Ruch Chorzów od soboty do środy.
Fot.FotoPyK