Kibice Górnika Zabrze mają taką przyśpiewkę: „zagraj, zagraj, jak za dawnych lat”. Przypomniała nam się ona w trakcie dzisiejszego meczu Wisły z Jagiellonią, bo to – co pokazała dziś „Biała Gwiazda” – to była taka Wisła, jaką właśnie pamiętamy sprzed lat. To była drużyna, dla której warto było dziś przyjść na stadion. Nie chcemy się rozpędzać z ocenami, bo nie wierzymy w zjawisko efektu nowej miotły – ocena przyjdzie po rundzie – ale od dwóch kolejek Brożek i spółka grają w trybie turbo. Dziewięć strzelonych goli w dwóch meczach, ale dziś – w przeciwieństwie do starcia z Niecieczą – zwyczajnie nie ma się do czego przyczepić. Jak na możliwości tej drużyny – Wisła otarła się dziś o perfekcję, o czym najlepiej świadczy gol Sadloka (!) zza pola karnego (!!) prawą nogą (!!!). To był jednak dopiero zwiastun prawdziwych emocji.
Oczywiście, że Jagiellonia mocno ułatwiła pracę, gdy Vassiljev posadził na konia Tarasovsa, a ten musiał wyciąć Boguskiego i w siódmej minucie wyleciał z boiska, ale – mimo to – chyba nikt nie spodziewał się AŻ TAKIEJ przewagi. Od tego momentu Wisła przypuściła taki szturm, jakby Jagiellonia grała w siódemkę, a sami piłkarze Probierza czuli się tak, jakby mierzyli się z Omonią jakimś Atletico, taki strach mieli w oczach przy każdej akcji. Szczególnie gdy przemykał między nimi jeden gość…
Rafał Wolski.
Tuż po tym jak zameldował się w lidze z powrotem, dało się wyczuć potężny głód piłki. Widać było, że coś mu jednak zostało z tego magic touch, jakim czarował w Legii. De facto przekładało się to na liczby, bo już przed tą kolejką zdołał wykręcić gola, dwie asysty i cztery naprawdę przyzwoite występy, ale dziś obejrzeliśmy Wolski-show. Gol, asysta i udział w dwóch pozostałych bramkach, a przy tym dośrodkował choćby do Guzmicsa, który “zabrał” mu kolejną asystę, strzelając w poprzeczkę.
Pamiętamy, jak ten gość wyglądał w barwach Legii na długo przed wyjazdem do Fiorentiny i dzisiejszy mecz to z pewnością czołówka jego ekstraklasowych występów. Top pięć? Jak najbardziej, dlaczego nie? I aż chciałoby się – patrząc na takich Wolskich, Starzyńskich czy innych Stiliciów – odpalić akcję: zabierz piłkarzowi paszport. Oby Rafał grał tu jak najdłużej, bo na za granicę zwyczajnie się nie nadaje, natomiast w Polsce ma predyspozycje, by samemu indywidualnie ściągać kibiców na stadiony. Tak jak robił to właśnie Stilić czy wcześniej Melikson.
Ale – żebyśmy się dobrze zrozumieli – dziś koncert odstawił nie tylko Wolski. Najlepsza puenta gry Wisły? Gol na 5:0. Niebywale precyzyjny cross Małeckiego do Jovicia, ten zagrywa w powietrzu bez przyjęcia i Boguski wykańcza nożycami przy słupku. W pewnym momencie brakowało tylko, by Jagiellonia oddała ten mecz walkowerem i przeprosiła za zawracanie głowy, ale sygnał, by przynajmniej walczyć o honor dał Świderski. Cudowny gol z rzutu wolnego autorstwa chłopaka, który – zdaniem Probierza – ma papiery na naprawdę duże granie…
… czego nie można powiedzieć o większości jego kolegów. Jagiellonia – posiadająca teoretycznie najzdolniejszego bramkarza w kraju – straciła w tym sezonie najwięcej goli w Ekstraklasie i momentami można odnieść wrażenie, że Drągowskiego łatwiej trafić zapalniczką niż piłką. Dziś 19-latek wyjął dwa groźne strzały, ale przy tym nie dał niczego ekstra, do czego przyzwyczajał nas w poprzednim sezonie. Zwyczajnie przestał być bramkarzem, który ratuje punkty.
Nie chcemy jednak pastwić się tylko nad nim, bo cała Jagiellonia zaprezentowała dziś poziom haniebny. Tak, to adekwatne słowo, bo o ile można zrozumieć, że czerwona kartka lub któryś gol mógł im podciąć skrzydła, o tyle brak jakiegokolwiek doskoku, agresji czy zdecydowania uzasadnienia nie znajduje. Posiadanie piłki: 74 – 26% dla Wisły. Liczba podań: 959 (!!!) – 269. Celność – 88 – 58%. – Przepraszam, ale nie wiedziałem, że Frankowski był na boisku – stwierdził wyrozumiały zwykle Grzegorz Mielcarski, gdy skrzydłowy Jagiellonii opuszczał boisko. To był występ – nie tylko Frankowskiego – na takim poziomie, że Probierz ma powody, by zrzucić całą ekipę do rezerw i pewnie jeszcze by się z tego wybronił przed PZPN-owską Izbą ds. Rozwiązywania Sporów.
Fot. 400mm.pl