Reklama

Nie tak powinny kończyć legendy. Totti na bocznym torze

redakcja

Autor:redakcja

20 lutego 2016, 15:15 • 2 min czytania 0 komentarzy

Kiedy “Il Capitano” Totti debiutował w Romie, Rysiu Staniek strzelał gola Hiszpanom w Barcelonie, otwierano pierwszego McDonaldsa w Polsce, w kinach królowały “Psy” Pasikowskiego. 1992 rok, ćwierć wieku w jednych barwach – niepojęte. W tym roku Totti dobije do czterdziestki ale ten ostatni sezon jest przygnębiający – Legenda odstawiona na boczny tor, grająca ogony.

Nie tak powinny kończyć legendy. Totti na bocznym torze

Przykre były to obrazki choćby podczas meczu z Realem. Jeszcze rok temu Totti prowadził Romę w bataliach z Manchesterem City pokazując młodszym ile ma wciąż paliwa w baku. Teraz kamera robiła zbliżenia na smutnego, przygaszonego Francesco siedzącego na ławie. Wszedł dopiero na ostatnie minuty, kiedy było pozamiatane. A potem udzielił wypowiedzi, o której dyskutują całe Włochy.

Reporter poprosił go o rozmówkę, a Totti powiedział: “naprawdę chcesz ze mną rozmawiać? Ja już nic nie znaczę”. Wszystkiemu przysłuchiwał się Spalletti, delikatnie mówiąc mało zachwycony takim prztyczkiem: – Trenuję Romę, nie Tottiego. Mam wielki szacunek dla jego osiągnięć i umiejętności, ale najważniejsze są wyniki. To wciąż piłkarz, który może wyczarować coś z niczego, ale jeśli nakładamy wysoki pressing to trudno oczekiwać od czterdziestolatka sprintów co chwilę. Czy Francesco to rozumie? Nie wiem, będę dalej robił swoje.

Pewnie, że Totti biegaczem dziś już nie jest, ale warto zauważyć w ograniczonym czasie gry potwierdzał swoje atuty. 217 minut przekuł na bramkę i dwie asysty – całkiem nieźle.

Oczywiście, że każdy musi kiedyś zwolnić, a Totti i tak bardzo, bardzo długo był na samym szczycie. Jednak trochę szkoda, że tak będą wyglądać jego ostatnie dni w Romie.

Reklama

 Screen Shot 02-20-16 at 02.59 PM

Najnowsze

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...