– „Lewy” mi wysłał takiego, jak odbierał nagrodę za pobicie czterech rekordów Guinessa, z komentarzem, że ja walę cztery Guinessy po każdym meczu. To było śmieszne, sam wrzuciłbym coś takiego na fanpage’a. Denerwuje mnie coś innego. Umieściłem kiedyś na swoim profilu na Facebooku zdjęcie z synem. I ktoś skomentował: „Uważaj, mały, bo cię ojciec rozpije”. Wie pan, co najchętniej zrobiłbym z kimś takim… Bo czy ktoś mnie kiedyś widział pod wpływem alkoholu? – mówi w rozmowie z Przeglądem Sportowym Sławomir Peszko. Poza wywiadem, kilka interesujących plotek.
FAKT
Szykuje się dziś niezły wywiad ze Sławomirem Peszko, ale zacytujemy go dopiero w Przeglądzie Sportowym. Tutaj rozgrzewka i marsz przez doniesienia transferowe:
– Marquitos, który grał m.in. w Villarreal, może rozwiązać umowę z pierwszoligową Miedzią. Miał w kontrakcie tę opcję, jeśli dostanie ofertę z Ekstraklasy, a klub z Legnicy zakończy rundę poniżej ósmego miejsca. Zainteresowany jest Górnik Łęczna.
– Sisi z Suwon FC, zdaniem koreańskich mediów, na celowniku Lecha. O tym można już było przeczytać wczoraj.
– Kobra w Wiśle, czyli Zdenek Ondrasek może być konkurencją dla Pawła Brożka w ataku
– I pytanie dnia: Hamalainen do Legii? Zdaniem Faktu, wicemistrz Polski prowadzi z piłkarzem zaawansowane rozmowy i może mu zapłacić 50 procent więcej (w Lechu: 200 tysięcy euro) plus bonusy
Jeszcze jedna sprawa. Karaiby dla Gdańska? Piotr Nowak ma objąć Lechię Gdańsk.
Nagły zwrot sytuacji w Gdańsku. Już nie Maciej Skorża (44 l.), ale Piotr Nowak (52 l.) ma zostać nowym szkoleniowcem Lechii. (…) Najpoważniejszymi kandydatami do zastąpienia Von Heesena byli Maciej Skorża oraz Dariusz Wdowczyk (53 l.). Wysoko stały notowania Franciszka Smudy (67 l.). Działacze Lechii sondowali także możliwość zatrudnienia Ryszarda Tarasiewicza (54 l.) i Marcina Kaczmarka (42 l.), tyle że wiążą ich kontrakty z działaczami Miedzi Legnica i Wisły Płock. W ostatniej chwili na horyzoncie pojawił się Piotr Mandrysz (54 l.), jednak w jego przypadku w grę wchodziło wykupienie kontraktu z Termaliki. Teraz najbliżej pracy w Gdańsku jest Piotr Nowak.
GAZETA WYBORCZA
Cała Legia zawsze razem. Ciekawy tekst w wydaniu stołecznym.
Napisać, ze to najwierniejsza grupa fanów Legii, to nic nie napisać. Niewielu jest takich, którzy pojawiają się na każdym meczu przy Łazienkowskiej. Do tego bywają na treningach pierwszej drużyny, pomeczowych konferencjach prasowych (klub od tego sezonu – w ramach programu lojalnościowego „Legiony” – zaprasza na nie właśnie tych najwierniejszych). Są też obecni na meczach innych sekcji – koszykówki, siatkówki, rugby czy do niedawna hokeja. Słowem, tam, gdzie jest Legia, są też oni. To „Niepełnosprawni Fanatycy”, którym przywiązania do Legii – mimo przeciwności losu – może pozazdrościć niejeden w pełni sprawny kibic.
SUPER EXPRESS
Superak serwuje nam dwie rozmowy. Z jednej strony wypowiada się Duszan Kuciak: Piast zasłużył na pierwsze miejsce. No cóż, niezbyt to odkrywcze.
Na kilka miesięcy zniknąłeś z mediów. Dlaczego?
– Uznałem, że trzeba było odpocząć od Kuciaka. I ja też chciałem się wyciszyć. Uważam, że twierdząc w „Przeglądzie Sportowym”, że zawiodłem się na Polakach nie zrobiłem nic złego. Nie mówiłem o narodzie, tylko o paru ludziach których miałem szczęście lub nieszczęście spotkać.
Miałeś na myśli kolegów z drużyny Rzeźniczaka i Malarza, którzy krytykowali to, że jesteś człowiekiem bardzo oddanym rodzinie?
– Było kilka nieładnych tekstów, ale chodziło mi o ludzi spoza boiska, którzy sprawiali wrażenie lepszych niż są w rzeczywistości. I co, wyszło już później, okłamywali mnie. Ale nie chcę już o tym mówić. Tych, którzy niesłusznie poczuli się urażeni już przeprosiłem.
(…)
Przez długi czas straszono Cię Arturem Borucem. Zimą ubiegłego roku zakontraktowano Arkadiusza Malarza, a teraz mówi się o zainteresowaniu Cierzniakiem z Wisły. Nie odbierasz tych wszystkich kroków klubu, jako brak zaufania do ciebie?
– Odpowiem może nieskromnie, ale co pół roku mówi się o bramkarzach, a i tak kto staje w bramce? Kuciak. Miejsca w składzie nie oddam za darmo. Ale uważam, że jeśli wróci do Legii Artur, to po to żeby grać. Bo to legenda trybun.
Z drugiej strony, głos zabiera Jerzy Dudek. Piłkarze będą umierać za Zidane’a.
Czego zabrakło Benitezowi, aby odnieść sukces z Realem?
– Rafa ma wszystko, aby wygrywać z wielkimi klubami, ale potrzebuje czasu. Ani w Valencii, ani w Liverpoolu nie stało się to od razu. No, ale w Realu czasu zabrakło. Poza tym, zderzył się z madrycką szatnią. W Liverpoolu na przykład miał zespół raczej spójny, a w Realu spotkał kilkanaście wielkich gwiazd, każda z własnym ego. I nie wyszło mu to „zarządzanie” charakterami wielkich piłkarzy. Choć kiedy oglądałem jego ostatni mecz na ławce Realu, z Valencią, to myślałem, że w końcu coś zaskoczyło. Grali taki efektowny futbol, z dużą swobodą, nie do końca zbieżny z taką filozofią Beniteza jaką znałem, czyli gdzie schematy są bardzo ważne.
(…)
Mówi się, że niedoświadczony Zidane na ławce Realu to największe ryzyko w historii futbolu. Prawda czy przesada?
– Gruba przesada. Dla Zidane’a to najlepszy czas na przejęcie Realu. Pamiętajmy, że był też przymierzany do tej pracy jeszcze przed ściągnięciem Beniteza. Wtedy presja byłaby dużo, dużo większa. A teraz, jeśli nawet nie wyjdzie, to oberwie się najpierw piłkarzom. Oni już stracili alibi. Do tej pory mogli się schować za Beniteza, prasa waliła głównie w niego. Ale to się skończyło. Gwiazdy nie mają teraz wyjścia: będą umierać za Zidane’a, gdyż on dostanie duży kredyt zaufania. Wielu piłkarzy – w przypadku kolejnego niepowodzenia – już nie.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Na okładce siatkarze, mieści się też tutaj Hamalainen.
Teraz jestem już grzeczny – mówi Sławomir Peszko.
Jaki jest ulubiony mem z pana udziałem?
– „Lewy” mi wysłał takiego, jak odbierał nagrodę za pobicie czterech rekordów Guinessa, z komentarzem, że ja walę cztery Guinessy po każdym meczu. To było śmieszne, sam wrzuciłbym coś takiego na fanpage’a. Denerwuje mnie coś innego. Umieściłem kiedyś na swoim profilu na Facebooku zdjęcie z synem. I ktoś skomentował: „Uważaj, mały, bo cię ojciec rozpije”. Wie pan, co najchętniej zrobiłbym z kimś takim… Bo czy ktoś mnie kiedyś widział pod wpływem alkoholu?
(…)
Ale tak zupełnie serio – jestem bardzo grzeczny. Za dużo mam do stracenia. Jedno EURO już mi przeleciało koło nosa za pewne zachowania.
(…)
Był moment, ze żałował pan tego ruchu?
– Tak, bo przegrywaliśmy, a dodatkowo trener otwarcie mnie krytykował. No ale z drugiej strony gdybym został w Niemczech, albo siedziałbym ciągle na trybunach, albo w końcu dostał szansę w jakiejś ósmej kolejce i zagrał przeciętnie, bo po takiej przerwie jak mógłbym zagrać inaczej? A tak przynajmniej grałem i nie uciekły mi powołania do reprezentacji. Z Kolonii na sto procent nie pojechałbym na ostatnie mecze eliminacyjne.
Rozmowa niezła, choć z pewnym rozczarowaniem. Wczoraj na Twitterze Jarosław Koliński, autor wywiadu, wrzucił kawałek: „(…) czyli trener von heesen traktował was jak dzieci? – Raczej jak debili”. Tego fragmentu w PS nie ma.
Obok tekst o kuszeniu Hamalainena. Wszystko wiecie już z przeglądu Faktu, tutaj jeszcze informacja, że piłkarz odrzucił już propozycji Levskiego Sofia, Broendby Kopenhaga, FC Midtjylland, APOEL-u Nikozja i PAOK-u Saloniki.
Powrót wielbiciela opery, czyli Maciej Wilusz znów w Lechu.
Wilusz trafił do Lecha na początku sezonu 2015/15, szybko wywalczył miejsce w podstawowym składzie, ale kontuzja, której doznał w meczu z Legią, wyłączyła go z gry na kilka miesięcy. – Pechowy uraz. Włożyłem rękę między dwóch obrońców i bark nie wytrzymał. Szkoda, bo powoli się wtedy rozkręcałem i liczyłem, ze będzie lepiej. Stało się inaczej, trudno – wspomina Wilusz, który później w Lechu, nawet kiedy był zdrowy, nie wystąpił. – Chciałem grać. To było dla mnie najważniejsze. Skoro Korona dawała mi taką możliwość, zdecydowałem się z niej skorzystać – tłumaczy decyzję o przenosinach do Kielc.
Przedostatnia już część serii „Adam Nawałka, jakiego nie znacie”. Dziś czasy Zabrza, czyli człowiek ważniejszy niż prezes.
Minęli tabliczkę z napisem „Zabrze”. Zmęczeni kilkugodzinną jazdą zbliżali się do stadionu. Nagle twarz trenera spurpurowiała. Znali go na tyle długo, że wiedzieli, co to znaczy. Zaraz wybuchnie. Zobaczył, że ktoś zaparkował na miejscu dla autokaru, skąd piłkarze mieli tylko kilka metrów do szatni. To było auto jego żony. Przyjechała zabrać go do domu. Nawałka pierwszy wypadł z autokaru. Zanim przywitał się z żoną, głośno zwrócił jej uwagę: „Nie możesz tu stać! To miejsce dla zespołu. Chłopcy s najważniejsi”. Bo byli najważniejsi. Dawał im poczucie wyjątkowości. Nie było w Zabrzu muru którego Nawałka by nie przebił, żeby im pomóc. Może i w Górniku bieda piszczała, ale on jej nie słyszał. Mógł sobie pozwolić na stanowczość, bo stał się najważniejszą osobą w klubie. Ważniejszą niż prezes. Selekcjoner Górnika, tak o nim mówili. Nawałka gwarantował piłkarzom specjalne traktowanie, ale w zamian wymagał. Żądał oddania, respektowania jego zasad, posłuszeństwa, przekraczania barier. Kto miał opory, odpadał. Poprosiłem kiedyś Nawałkę, żeby opisał treningi w Górniku. – Aranżuję warunki meczowe. Zawodnicy zakładają deski i jest walka. Słabszy odpada. Piłka to wymiana ciosów, wygrywa silniejszy. Jeżeli piłkarz pokazuje, że coś go boli, to przeciwnik zdobywa przewagę. Trzeba się otrzepać i walczyć dalej, zamiast płakać – niemal krzyczał. Łukasz Madej przypomina sobie, że trener wyrzucił z treningu Krzysztofa Mączyńskiego, bo wydawało mu sie, że udaje. – Mnie zresztą też wygonił z boiska. Dostałem łokciem, trzymałem się za głowę, a on kazał mi zejść – wspomina pomocnik Górnika.
I jeszcze o tym, że Gdańsk czeka na Nowaka.
– Otrzymałem zgłoszenie od jednego z trenerów, który pracował w Primera Division. W jego imieniu aplikację zgłosiła agencja menedżerska. To ciekawe nazwisko, ale szukamy kogoś innego – zdradził Jóźwiak. Dlatego liderem wyścigu o ławkę Lechii był Skorża. Były szkoleniowiec Wisły Kraków, Legii Warszawa i Lecha Poznań najlepiej wpisywał się w wymagania stawiane trenerowi przez kierownictwo gdańskiego klubu. Prowadzenie z nim rozmów skomplikował jednak fakt, że chciał ściągnąć ze sobą do Gdańska cały swój sztab. A niedawno Jóźwiak zapewniał, że jednym z asystentów przyszłego trenera ma być Dawid Banaczek.