Chelsea w stanie zaawansowanego rozkładu, pałętająca się gdzieś w okolicach strefy spadkowej. Obrzydliwie bogate United grające równie obrzydliwy futbol. Przed nimi w tabeli tylko Leicester, które przecież kiedyś musi spuchnąć (a przynajmniej tak to sobie tłumaczą). Czy w obliczu tych faktów może dziwić, że w obozie “Kanonierów” dawno nie było tak silnej wiary w mistrzostwo? Wiary w to, że wreszcie przyszedł tłusty rok? Poprzedni tytuł zgarnęli w 2004 – Bellerin wówczas miał dziewięć lat.
Te aspiracje trzeba jednak potwierdzić właśnie dziś. Nie z Sunderlandem, Aston Villą, a w hicie z City. “The Citizens” wciąż eksperci traktują jako najpoważniejszego rywala Arsenalu, cały czas uważając, że superforma Leicester to miraż, który przeminie.
Obejrzyjcie tę zapowiedź w formie trailera. Anglicy umieją w marketing, kapitalne
Arsenal – Manchester City. Powiedzmy sobie jasno: znaleźlibyśmy w angielskim futbolu potyczki bardziej naładowane kontekstami i barwną historią, może nawet znaleźlibyśmy je bez trudu. Ale nic to nie zmienia – właśnie na ten pojedynek w Premier League czekano od wielu tygodni, właśnie on ma być szczytowym jesiennym osiągnięciem tej fabryki piłkarskich fabuł. Na pewno Wenger zawsze grając z City ma chęć zemsty – za petrodolary szejków banda z Manchesteru rozdrapywała mu drużynę raz po raz, kusząc bajońskimi płacami wiernych żołnierzy Francuza. Te czasy się skończyły – Arsenal, dawniej przez niektórych nazywany wręcz złośliwie “feeders club” dla superklubów, nie musi się już bać (albo: aż tak bać), jest znacznie mocniejszy finansowo niż dawniej.
ZWYCIĘSTWO ARSENALU (KURS 2,48), A MOŻE REMIS (KURS 3,55)? OBSTAW W BETANO!
Oto co powiedział przed meczem Henry, jeden z głównych architektów poprzedniego mistrzostwa “Kanonierów”. Wypowiedź najlepiej oddaje nastroje panujące w obozie Arsenalu: – Dzisiejszy mecz powinien być pojedynkiem pierwszej drużyny z drugą, a którego rezultat powinien mieć ogromny wpływ na losy Premier League. Nie decyduje jednak o niczym, bo oba zespoły są chimeryczne. Gdyby Man City grało cały czas tak dobrze jak na początku sezonu, mogłoby już teraz pewnie zmierzać po mistrzostwo. Wyglądali na zespół nie do powstrzymania. Ale teraz? Wyglądają po prostu przeciętnie. Arsenal lepiej poradził sobie z kontuzjami, bo nie ma tu tak wielkiej różnicy między pierwszym składem a zmiennikami. Gdy w City wypada Kompany, ich obrona idzie w rozsypkę. Zabaleta to też wielka strata, z kolei Sterling nie przekonuje, Bony również. Niemniej jednak biorąc to wszystko pod uwagę obie drużyny i tak dzieli wyłącznie punkt.
Cóż to będzie za rywalizacja w środku pola – Ozil kontra de Bruyne, elektryzujący pojedynek wirtuozów, którzy widzą więcej. Dwóch najwyższej klasy playmakerów w gazie stających naprzeciwko siebie. Z jednej strony Niemiec, który według wielu gra swoją życiówkę, a już według bezlitosnej statystyki jest na kursie by pobić rekord asyst Premier League, z drugiej strony zachwycający de Bruyne, który szybko odnalazł się w City, a który jest samotnym liderem jeśli chodzi o liczbę asyst licząc za okres od początku zeszłego sezonu do dziś.
Ma dziś zagrać Aguero, a z nim w składzie City jest o wiele mocniejsza – to oczywista oczywistość. Bez dwóch zdań to piłkarz, który nawet mecz o takim ciężarze gatunkowym jest w stanie wziąć na plecy i zanieść w kierunku pożądanego wyniku. Powiemy zupełnie szczerze: naszym zdaniem, gdyby nie nieustannie dręczące Kuna kontuzje, mógłby być wymieniany jako trzeci gracz świata tylko po Messim i Ronaldo.
GOL AGUERO? OBSTAW TO ZDARZENIE PO KURSIE 2,25. PRZYNAJMNIEJ DWA TRAFIENIA ARGENTYŃCZYKA? KURS 7,50!
Oczywiście w pierwszej linii nikogo takiego Arsenal nie ma. Jasne, w formie jest Giroud i jego lekceważyć nie można, ale z całym szacunkiem dla dokonań i talentu Francuza: Aguero to jest zupełnie inny poziom i wachlarz umiejętności.
Tu City ma przewagę, ale nie jest to tak znacząca przewaga, jak ta, którą – przynajmniej na papierze – ma Arsenal nad “The Citizens” w szykach defensywnych. Jeśli gra Kompany, City ma w obronie mur. Jeśli nie gra, jest to płotek, który przeskoczyć umie każdy. Otamendi, Mangala, Demichelis – sorry, naszym zdaniem żaden z tych graczy nie gwarantuje jakości, jakiej wymaga granie w klubie marzącym o wygrywaniu wszystkiego. Kompany jest na tyle dobry, że partnera potrafi ustawić do pionu i wycisnąć z niego maksimum, ale bez Belga często robi się cyrkowo. Tymczasem Arsenal w tej formacji prezentuje się rzetelnie, Koscielny to już w Premier League człowiek-instytucja.
CO NAJMNIEJ DWA GOLE ARSENALU? KURS 2,00. KANONIERZY STRZELĄ JESZCZE WIĘCEJ? KURS 4,20!
Dla nas problemy gości to dobra wiadomość. City bowiem nie powinno murować, bo po prostu nie ma kim. Ich szansą jest atak, to tam mają więcej atutów, działa wielkiego kalibru. Oczywiście Arsenal u siebie też nie ma po co kryć się za podwójną gardą, konieczny jest knockout, a defensywa City nikogo nie wystraszy więc nic tylko próbować jak najczęstszych ataków – w końcu tamci się pomylą. Zapowiada się to wszystko smakowicie – otwarty mecz na szczycie Premier League, plejada gwiazd, możliwa kanonada. Tak się obsadza poniedziałki, panowie z Ekstraklasy!
***
Skoro przy Ekstraklasie. Pamiętajcie, że już dziś od 17:30 wielka ligowa Gala Weszło. Zapraszamy!