Co losowanie albo turniej, to gramy przeciw sobie. Polsce życzę bardzo dobrze, więc chciałbym, żeby z grupy wyszły i Niemcy, i Polska. Kilka lat temu nikt by tak nie powiedział, ale teraz moim zdaniem Polska budzi respekt w całej Europie. Już od dwóch lat ten zespół gra bardzo dobrze. Nie, że jeden mecz dobrze, a drugi kiepsko. Grają równo, fajnie się ich ogląda. Mają potencjał, żeby wyjść z grupy i namieszać na Euro – mówi w dzisiejszym “Super Expressie” Lukas Podolski.
FAKT
PZPN wkurzył kibiców – czyli porażka związku dotycząca dystrybucji biletów. Nic nowego, same fakty, o których informowaliśmy w poniedziałek, więc wszystko już wiecie. Dalej – rozmowa z Krzysztofem Strzebońskim, byłym piłkarzem trzecioligowego Świtu Kszeszowice, w którym przez jakiś czas pracował Adam Nawałka. Ciekawa anegdota.
Nawałka zaczął pracę w Świcie 19 lat temu. Zastał zespół złożony z piłkarzy, którzy lubili się zabawić. – Jak przedstawił zasady, pytaliśmy się nawzajem, o czym on mówi. Wymagał punktualności i przygotowania do treningu. A w nas nie było parcia na właściwe prowadzenie się. Wyjazdy mieliśmy dalekie, w autokarze spędzaliśmy po kilka godzin i każdy zabierał piwko czy coś mocniejszego. Najgorzej było, kiedy Nawałka w przerwie meczów wpadał w furię. Ze złości potrafił kopnąć kosz na ubrania. Patrzyliśmy, czy nie trafił akurat w torbę, w której jest butelka – wspomina.
Piast traci Vacka. Spokojnie, tylko na jeden mecz (żółte kartki). Wiosnę powinien dograć w Gliwicach.
– To dla nas nowa sytuacja i nowy kłopot. Muszę coś wymyślić, tak byśmy byli w stanie powalczyć z Lechem o zwycięstwo – przyznaje szkoleniowiec Piasta. (…) Szefowie Piasta mają zagwarantowaną opcję pierwokupu, ale jak ustalił Fakt, kwota przekracza milion złotych, a działaczy gliwickiego klubu nie stać na wyłożenie takich pieniędzy. Poza tym Sparta może chcieć zarobić na piłkarzu jeszcze więcej, szczególnie, że ma on szansę pojechać z reprezentacją Czech na mistrzostwa Europy do Francji.
Korzym i Janota odpaleni z Górnika?
W tym tygodniu postawiono piłkarzowi zarzut złamania przepisów ustawy o imprezach masowych. W październiku razem z kibicami Korony wszedł na stadion Piasta przez bramę ewakuacyjną. Razem z nim był inny gracz Górnika Michał Janota (25 l.) oraz zawodnik GKS Katowice Wojciech Trochim (26 l.). Piłkarzom grożą zakazy stadionowe. Dlatego w Zabrzu rozważają rozwiązanie umowy z Korzymem, jak i Janotą z winy zawodników.
Poza tym:
– Fair play nie dla Termaliki, czyli relacja z wczorajszego meczu,
– Ciechański wróci do Piasta, żeby szybko zwinąć manatki,
– Lechia da szansę Banaczkowi,
– Reprezentacja zagra z Finlandią i Serbią.
GAZETA WYBORCZA
Piękny piłkarz znika z ligi, czyli żegnamy Hamalainena.
Gdy po tym pożegnalnym meczu z Zagłębiem zawodnika Lecha Darko Jevticia zapytano o Hämäläinena, zaczął komplementować Fina, aż w końcu nazwał go “pięknym piłkarzem”. Sam Fin o sobie mówi, że nie jest rozgrywającym, napastnikiem czy skrzydłowym, ale po prostu piłkarzem ofensywnym. Jego odejście z ekstraklasy kończy rok, w którym liga pożegnała dwie inne gwiazdy – w lutym Miroslava Radovicia, a w czerwcu Semira Stilicia. Obaj odeszli w zasadzie bez pożegnania, a pieniądze do klubu trafiły tylko za legionistę. Wisła za Bośniaka nie otrzymała nawet grosza, podobnie jak Lech za Hämäläinena. Fin odchodzi – najpewniej do Danii – bo jego żona (dopiero co urodziła mu syna) w Polsce nie czuje się najlepiej i chce wrócić do Skandynawii. Hämäläinen nie był ulubieńcem trybun jak Ivan Djurdjević, który co mecz dawał znać o swojej wierności poznańskiemu klubowi, zżyciu z miastem i regionem. Pożegnanie ze stadionem przy Bułgarskiej miał jednak ciepłe, bo większość kibiców Lecha wie, że traci piłkarza dotykającego piłkę z gracją.
Tekst o Luizie Felipe Scolarim, który będzie się mierzył z Barceloną. Guangzhou Evergrande – niby peryferia futbolu, ale jednak klub z ogromnym rozmachem.
Tak jest od zawsze. Scolari odchodzi z mainstreamu na margines, by znów wrócić do mainstreamu. W latach 90. zwiedził Kuwejt i Arabię Saudyjską, a potem świętował z Gremio triumf w Copa Libertadores. Zwycięstwo w tych rozgrywkach z Palmeiras poprzedziła wyprawa do Japonii, wreszcie – zanim drugi raz dostał reprezentację Brazylii – pracował w Uzbekistanie. Teraz niby jest na marginesie, ale to margines z olbrzymimi ambicjami. Guangzhou pięć lat temu zostało zdegradowane do drugiej ligi za ustawianie meczów. Podniosła go grupa Evergrande, drugi największy deweloper w Chinach. – Mieliśmy trzy cele. Chcieliśmy zbudować mocną drużynę w krótkim czasie. I to się udało. W perspektywie pięciu-ośmiu lat zamierzamy wystawiać jedenastkę składającą się wyłącznie z rodzimych piłkarzy. Trzecim celem jest podniesienie poziomu szkolenia w kraju. Dlatego uruchomiliśmy szkółkę – mówi Xu Jiayin, prezes Evergrande i jeden z najbogatszych Chińczyków, którego majątek “Forbes” ocenia na 6 mld dolarów. Od roku wspiera go Jack Ma – założyciel internetowej firmy Alibaba i najbogatszy Chińczyk z 24 mld dolarów majątku. Rozmachu odmówić im nie sposób, w szkółce Guangzhou 2,3 tys. dzieci ćwiczy na 50 boiskach (przygotowywanych jest kolejnych 30). Wszystko po to, by wyszkolić piłkarzy, którzy podniosą reprezentację z dna i ucieszą zakochanego w futbolu przewodniczącego Xi Jinpinga. Chiny na mundialu nie grały od 2002 r. i wszystko wskazuje na to, że opuszczą także MŚ w Rosji.
SUPER EXPRESS
„Superak” serwuje nam rozmówkę z Lukasem Podolskim, który mówi coś w stylu: parę lat temu lali was wszyscy, jak leci, dziś każdy bierze was na serio.
Cieszyłeś się, że trafiliście na Polskę, czy wolałeś nas uniknąć?
Chyba to ja przyciągam Polskę (śmiech). Co losowanie albo turniej, to gramy przeciw sobie. Polsce życzę bardzo dobrze, więc chciałbym, żeby z grupy wyszły i Niemcy, i Polska. Kilka lat temu nikt by tak nie powiedział, ale teraz moim zdaniem Polska budzi respekt w całej Europie. Już od dwóch lat ten zespół gra bardzo dobrze. Nie, że jeden mecz dobrze, a drugi kiepsko. Grają równo, fajnie się ich ogląda. Mają potencjał, żeby wyjść z grupy i namieszać na Euro.
(…)
Niedawno miałeś zatarg z tamtejszymi mediami. Kopnąłeś w kamerę pod restauracją.
Każdy, kto mnie zna, wie, że moja cierpliwość dla fotoreporterów jest bardzo duża. Mogą mnie kręcić, robić mi zdjęcia. Ale nie chcę, aby w prywatnej sytuacji filmowali moją żonę i syna. Rodzinę zawsze będę chronił. A w tym przypadku zaatakowano moich bliskich.
Na koniec plotki, ploteczki.
Grzegorz Krychowiak (25 l.), gwiazdor reprezentacji Polski, pokazał swoją hiszpańską willę. Piłkarz Sevilli ma w niej wszystko, czego dusza zapragnie. Sama garderoba liczy ponad 60 metrów kwadratowych i zajmuje całe piętro. (…) Niedawno piłkarz przyznał, że ma nawet więcej par butów od narzeczonej. Jest tego kilkadziesiąt sztuk.
RZECZPOSPOLITA
“Rzepa” wspomina dziś Jeana-Marca Bosmana, który zrewolucjonizował prawo piłkarskie.
– Zdziwiłem się, bo przecież zaproponowali mi czterokrotnie niższy kontrakt, czyli tak jakby moja wartość sportowa spadła cztery razy, a kupili mnie dwa lata wcześniej za 75 tysięcy euro. Wynająłem adwokata. Sądziłem, że sprawa zakończy się w dwa tygodnie – opowiadał Bosman. Nikomu nieznany pomocnik rozegrał jedną z najważniejszych akcji w światowym futbolu, choć nie na boisku, ale w gmachu sądu. Mecz trwał pięć lat. Adwokaci Bosmana uznali, że ta sprawa narusza zasadę swobodnego zatrudniania pracowników w krajach Unii. Piłkarz zaskarżył klub, belgijską federację, UEFA – i w końcu wygrał. Ostateczny wyrok – na wniosek sądu apelacyjnego z Liege – wydał Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu 15 grudnia 1995 r. Uzasadnienie wyroku mówiło, że każdy obywatel UE, także piłkarz, może żyć i pracować w dowolnym kraju unijnym. Piłkarze mogli więc zmieniać zespoły po zakończeniu kontraktu, zlikwidowano także przepis UEFA mówiący o tym, że klub może zatrudnić tylko trzech piłkarzy zagranicznych. Od czasu orzeczenia w sprawie Bosmana w drużynie może występować tylu zagranicznych zawodników z krajów wspólnoty europejskiej, ilu ma ochotę kupić prezes.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Okładka:
Na początek obszerny tekst o sprawie biletów na Euro.
Działacze tłumaczą, że sami padli ofiarą dezinformacji ze strony UEFA. Do tej pory to Europejska Federacja Piłkarska w pełni odpowiadała za dystrybucję biletów na takie imprezy jak EURO 2016. – Chcieliśmy dobrze, skończyło się nieporozumieniem – tłumaczy Jakub Kwiatkowski, rzecznik PZPN. I wyjaśnia dalej: – Po zwycięskim meczu z Irlandią, który dał awans do francuskich mistrzostw, w federacji rozdzwoniły się telefony. Dzień w dzień tysiące kibiców pytało, kiedy i jaki sposób będą mogli kupić wejściówki na turniej. Nie mieliśmy pojęcia, co zrobi i jaki pomysł ma UEFA, która odpowiada za dystrybucję. Wydaliśmy komunikat, bo sądziliśmy, że nie będziemy mieć nic wspólnego z dystrybucją biletów. Myśleliśmy, że każdy kibic będzie mógł aplikować i zadecyduje losowanie. W przypadku meczów eliminacyjnych to my decydujemy, komu i w jakiej kolejności sprzedawać wejściówki, podczas turniejów UEFA – dodaje Kwiatkowski.
(…)
Jeśli nic się nie zmieni w Polsce pierwszeństwo w wylosowaniu biletów będzie miało tylko ok. 20 tys. posiadaczy karty Łączy nas Piłka. Pozostali mieliby więc minimalne szanse, aby wylosować jakąkolwiek wejściówkę. Każda z 24 federacji uczestniczących w Euro, dostała po około 18 proc. biletów dostępnych na mecz swojej reprezentacji. Ilu kibiców wejdzie na stadion, zależy od pojemności obiektu. Polacy trafili dobrze – pierwszy mecz odbędzie się na 35-tysięcznym stadionie w Nicei (w turnieju mniejszy jest tylko ten w Tuluzie), ale z Niemcami zagramy na Stade de France (największa arena, ponad 80 tys. miejsc), a z Ukrainą zmierzymy się Stade Velodrome w Marsylii (drugi, co do wielkości obiekt, prawie 60 tys. miejsc).
Stanisław Czerczesow będzie miał przy zestawianiu linii obrony kłopot… bogactwa. Jakkolwiek zestawi swoją defensywę, ta będzie wyprzedzać o jedną długość formacje obronne pozostałych drużyn.
Zastanawiające jest także to, jak szkoleniowiec legionistów poukłada środek obrony. Zakładając, że Rzeźniczak wróci do normalnej formy, choćby tej z ostatniej rundy wiosennej, trener będzie miał do dyspozycji czterech dobrych stoperów, dwóch reprezentantów Polski. Pracując przy Łazienkowskiej pokazał, że lubi mieć na boisku typowego defensywnego pomocnika, od rozbijania rywali. Taką rolę spełniał u niego przez pewien czas Pazdan, choć zawodnik powtarzał, że woli występować na swojej nominalnej pozycji. Ustawiając go ponownie na tzw. szóstce, zwolniłby miejsce na środku obrony. Tyle, że właśnie do normalnych treningów wrócił Ivica Vrdoljak, który normalnie przepracuje okres przygotowawczy, a ostatnie pół roku stracił na leczenie kontuzji kolana. Choć sam wspominał, że po powrocie do gry, może zostać przesunięty na pozycję stopera. Gdyby tak się stało, wariantów w defensywie byłoby jeszcze więcej. Mając taki wybór, Czerczesow mógłby spróbować ustawienia z trzema środkowymi obrońcami, które zdało egzamin w przypadku Piasta Gliwice. Na razie trudno przewidzieć czy tak się stanie, na pewno jest to jedna z możliwości, a potencjał ludzki wystarczający.
Grzegorz Niciński podsumowuje jesień w wykonaniu swojego zespołu. Trzeba przyznać – bije od niego optymizm.
Arka kończy rok na 2. miejscu w tabeli. To chyba sukces Arki?
Patrząc przez pryzmat całej rundy, myślę, że tak. Mieliśmy małe zawirowania, które jednak pokonaliśmy. Po dobrym początku sezonu przydarzył nam się słabszy okres, jednak na finiszu rundy prezentowaliśmy bardzo dobrą formę, co w konsekwencji dało nam wysokie drugie miejsce.
Dobry zespół powinno się oceniać jak prawdziwego faceta, czyli nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy. A Arka finiszowała w świetnym stylu. Będziecie jednym z głównych kandydatów do awansu?
Arka pokazała, że potrafi grać ładną piłkę. Z tym zespołem pracuję ponad rok. Przez ten czas pracowałem udało mi się stworzyć solidne podstawy. Sumienna i rzetelna praca dała efekt punktowy. A przecież różnie z Arką bywało. Po niepowodzeniach pojawiały się głosy, że powinien zakończyć pracę. Udało się jednak przetrwać złe chwile. Ani na moment nie zwątpiłem, że to co robimy z zespołem, ma sens.
(…)
Antoni Łukasiewicz powiedział niedawno, że tak wysoko zawiesiliście sobie poprzeczkę, że trudno będzie ją przeskoczyć.
Akurat o Antka jestem spokojny, bo wiem, że jest w stanie przeskoczyć tak wysoką zawieszoną poprzeczkę. Jesienią pokazaliśmy dobrą, skuteczną, widowiskową piłkę. Wiemy, że stać nas na wiele.
To było maksimum możliwości Arki?
Myślę, że nie. Rezerwy są. Arka to mieszanka rutyny z młodością. Ci drudzy piłkarze cały czas się rozwijają. A my jako zespół idziemy do przodu. Antek Łukasiewicz, Krzysiek Sobieraj, Paweł Abbott mają ponad 30 lat, a grają jak dwudziestoparolatkowie! Widzę spore pokłady w tym zespole. Chcę wycisnąć z drużyny jak najwięcej bo wiem, że Arka ma spore możliwości.
Rozmówka z Adamem Matuszczykiem. Piłkarz Eintrachtu Brunszwik przypomina, że… nie ma planów na czerwiec.
Ostatni raz był pan powołany do kadry dwa i pół roku temu. Licznik meczów zatrzyma się na liczbie 21?
Mam nadzieję, że nie. Wiadomo, że kadra to dla mnie ciągle wielkie marzenie. Nigdy nikt ze sztabu się ze mną nie kontaktował. Wierzę, że wiedzą o moim istnieniu i mnie obserwują, ale z drugiej strony, chłopaki zagrali super eliminacje i nie ma powodów, by wiele zmieniać.
(…)
Ostatni raz był pan powołany do kadry dwa i pół roku temu. Licznik meczów zatrzyma się na liczbie 21?
Mam nadzieję, że nie. Wiadomo, że kadra to dla mnie ciągle wielkie marzenie. Nigdy nikt ze sztabu się ze mną nie kontaktował. Wierzę, że wiedzą o moim istnieniu i mnie obserwują, ale z drugiej strony, chłopaki zagrali super eliminacje i nie ma powodów, by wiele zmieniać.
Zapowiedź meczu Barcelony z Guangzhou Evergrande:
W pierwszym meczu o Superpuchar Hiszpanii z Athletikiem Katalończycy zaprezentowali się niewytłumaczalnie słabo, ich marzenia o skompletowaniu sześciu trofeów w pojedynkę rozwiał Artiz Aduriz strzelając trzy gole (Barcelona przegrała 0:4). – Do dziś chodzi mi po głowie ten Superpuchar. Gdybyśmy dostali 24 godziny więcej… Wróciliśmy z Tbilisi po pięciogodzinnej podroży, do tego graliśmy dogrywkę, piłkarze mieli tylko trzy treningi – narzekał Luis Enrique przed wylotem do Japonii. (…) – Wygranie tego turnieju byłoby wisienką na torcie. Chcemy nadal tworzyć historię i poprawiać osiągnięcia z poprzedniego sezonu. Nikt dwa razy z rzędu nie wygrał Ligi Mistrzów, podobnie jak nikt dwa raz z rzędu nie zdobył trzech trofeów. Ta drużyna jest zdolna do bicia rekordów – dodał.
Benitez na wylocie a w poczekalni Zinedine Zidane. To może być ciekawy debiut trenerski.
W Madrycie wszyscy są przekonani, że nowym szkoleniowcem Los Blancos zostanie legenda klubu Zinedine Zidane. Francuz już w lipcu był głównym kandydatem do zastąpienia Carlo Ancelottiego, jednak wówczas prezes Florentino Perez uznał, że nie chce powierzać zespołu w ręce niedoświadczonego trenera. Pomocnik prowadzi obecnie rezerwy Królewskich, radzi sobie tam bardzo dobrze (jego zespół jest wiceliderem trzeciej ligi) i chciałby z nimi dokończyć sezon, ale jest podobno gotowy do przejęcia Realu już teraz. Jak informują hiszpańskie media, Zidane widzi, że obecna sytuacja w klubie jest zła. Internet podbijają filmiki z leniwej rozgrzewki piłkarzy przed przegranym meczem z Villarrealem, informacje o braku rozmów Isco z trenerem czy konfliktach z Marcelo lub Jamesem (obaj uważali, że są gotowi do gry, jednak Benitez wstrzymywał ich powrót na boisko). Francuz wolałby nie wkraczać do Realu w połowie sezonu do drużyny rozbitej zarówno kontuzjami jak i konfliktami wewnętrznymi. Idealnym terminem byłoby lato. Zidane mógłby wtedy przeprowadzić swoje transfery, spokojnie wprowadzić swoją taktykę, ale nie wiadomo, czy prezes jest gotowy poświęcić cały sezon. Perez nigdy nie wykazywał się cierpliwością.Jeśli zwolni Beniteza, Zidane byłby już jedenastym trenerem w trakcie jego dwunastoletniej kadencji.
Z mniejszych rzeczy:
– Śląsk żegna się z Pucharem Polski,
– Termalika nie ma zbyt dużego pojęcia o grze fair,
– Hiszpański może wrócić do Wisły Płock,
– Widzew szykuje się do awansu,
– Zarząd naciska na zwolnienie Mourinho,
– Fabiański czeka na nowego trenera.