– Grosicki lepiej gra jako rezerwowy. To łatwiejsze, bo jest świeży, a gra przeciw zmęczonym rywalom. Dla mnie najważniejsze jest to, że Kamil wnosi coś do drużyny. Lepiej być rezerwowym strzelającym gole niż podstawowym piłkarzem, który nic nie daje drużynie – mówi w dzisiejszym “Przeglądzie Sportowym” Philippe Montanier, trener Stade Rennes.
FAKT
Mecz życia Gergela! – dziennikarze nieco odgrzewają kotleta i piszą o Słowaku, który dokonał rzeczy historycznej. Jeszcze nigdy obcokrajowiec nie strzelił czterech goli w meczu ekstraklasy.
A dla Gergela to był przy okazji najlepszy mecz w życiu – do tej pory nigdy w seniorskiej karierze nie strzelił więcej niż jednego gola. – Cztery wcześniej miałem tylko na PlayStation – mówi bohater Górnika. – Zdecydowanie najtrudniej było przy rzucie karnym – dodawał pół żartem, pół serio. (…) Cztery gole w meczu strzelone przez tego samego zawodnika to ewenement. W ekstraklasie w XXI wieku zdarzyło się tylko osiem takich przypadków (w tym trzy „pięciopaki”). Jeden z nich był dziełem innego ówczesnego zawodnika Górnika Zabrze, Dawida Jarki (28l.), który dziś gra w czwartoligowym Górniku Tarnowskie Góry.
Dalej gazeta pisze o liście potencjalnych wzmocnień Lechii, którą stworzył von Heesen. Ujmijmy to tak: szans niemieckiego szkoleniowca na to, że doczeka zimy nie przekreślamy, ale wszyscy znamy to powiedzenie – myślał indyk o niedzieli, a w sobotę łeb ucięli.
Zimą z Lechii odejdą zawodnicy, którzy nie pasują do koncepcji drużyny. Mimo odległej pozycji w tabeli wydaje się, że nowych dobierać będzie von Heesen. Tak przynajmniej twierdzi Adam Mandziara. – Pozycja trenera nie jest zagrożona i nigdy nie była. Nie jest tak, że jak przychodzą porażki, to zawsze głównym winnym jest trener – deklaruje prezes klubu. Zapowiedział również, że zimą planuje konkretne wzmocnienia. Szkoleniowiec, mając poparcie zarządu, stworzył listę zawodników, którzy wiosną mogliby poprawić grę jego zespołu. Jak ustalił Fakt, na jej szczycie znaleźli się pomocnicy: Guilherme (24l.) z Legii oraz Kamil Vacek (28l.) z Piasta.
Philippe Montanier, trener Rennes, wypowiada się o Kamilu Grosickim. Przekaz jest jasny: we Francji cieszą się z wysokiej formy Polaka, ale to wcale nie oznacza, że ten jest pewniakiem do miejsca w składzie.
– Grosicki to superrezerwowy, może nawet najlepszy w Europie – mówi nam trener Rennes. Reprezentant Polski w jego drużynie zwykle pełni rolę zmiennika. Gdy pojawiał się na boisku w drugiej połowie, zdobył aż cztery bramki. W lidze francuskiej żaden inny piłkarz nie był równie skuteczny, gdy wchodził na boisko już w trakcie gry. Grosicki chce jednak grać w pierwszej jedenastce. Ostatnio strzelił gola grając od początku. – Ale wcześniej trzy razy wyszedł w pierwszej jedenastce i nie zdobył bramki. Moim zdaniem lepiej sobie radzi, gdy wchodzi z ławki. Wtedy jest mu łatwiej, bo przeciwnicy są już zmęczeni – przekonuje Montanier.
Bez Nikolicia są bezradni! – tak „Fakt” podsumowuje wczorajsze starcie Legii z Górnikiem.
Nikolić to as nie do zastąpienia w talii trenera Stanisława Czerczesowa (52l.). Legioniści po raz kolejny zagrali bardzo przeciętnie i tylko dzięki zabójczej skuteczności swojego najlepszego snajpera mogli się cieszyć ze zwycięstwa. „Niko” dwukrotnie wykorzystał podania od Ondreja Dudy (21l.). (…) – Nie mam pojęcia, co się z nami stało. Przez większość meczu kontrolowaliśmy grę, a potem nagle stanęliśmy w miejscu. Można powiedzieć, że wyszarpaliśmy wygraną – mówił kapitan Legii Michał Pazdan (28l.).
Oprócz tego:
– Krótkie sprawozdania z pozostałych meczów,
– Sebastian Nowak złamał szczękę,
– Przed Piastem mecze prawdy,
– Helik zaatakowany przez badnytów.
GAZETA WYBORCZA
W „Wyborczej” dziś dwa teksty piłkarskie. Pierwszy – o Gary Neville’u i jego nowej pracy.
Przybycie 40-letniego Anglika do Valencii to sensacja. Hiszpanie ostatnio rzadko zatrudniają szkoleniowców z Wysp (zwolniony niedawno z Sociedad David Moyes to wyjątek). Poza tym Neville nigdy nie pracował jako pierwszy trener. Jego doświadczenie ogranicza się do pomagania Royowi Hodgsonowi w reprezentacji Anglii. Owszem, był wygadanym ekspertem telewizyjnym i cenionym felietonistą, ma za sobą wspaniałą karierę piłkarską, którą ozdobił ośmioma mistrzostwami Anglii i dwoma Pucharami Europy. Teraz ma jednak robić coś zupełnie innego. Nie oznacza to jednak, że Neville’owi brakuje kompetencji, gdy podpisywał umowę z telewizją Sky Sports, były trener Manchesteru United Alex Ferguson był rozczarowany. – Miałem nadzieję, że Gary pomoże naszej szkółce, jego charakter i nastawienie do pracy pomogłyby klubowi – mówił szkocki trener. Nawiasem mówiąc, Neville dołączył właśnie do długiej listy byłych zawodników Fergusona, którzy po zejściu z boiska zostali trenerami. Jest wśród nich były selekcjoner reprezentacji Francji Laurent Blanc, jest trener szkockiej kadry Gordon Strachan, jest też zwolniony niedawno z Legii Henning Berg. Neville’a do pracy w Valencii namówił Lim, ósmy najbogatszy Singapurczyk, którego majątek oceniany jest na 2 miliardy dolarów. Półtora roku temu biznesmen kupił 70 procent udziałów w Valencii, niedługo później zainwestował w Salford City. Ten angielski siódmoligowiec w połowie należy do wychowanków Manchesteru United: Ryana Giggsa, Paula Scholesa, Nicky’ego Butta oraz właśnie braci Neville’ów. – Jesteśmy zachwyceni, że udało się go tak szybko ściągnąć. Na jego doświadczenie składają się praca w reprezentacji i wspaniała kariera piłkarska – mówił prezes Valencii Layhoon Chan.
Drugi – o lidze. Legia goni powoli, Lech znacznie szybciej. Trochę podsumowania meczów, trochę o sytuacji w lidze.
Gdy dwa miesiące temu Stanislaw Czerczesow obejmował Legię, drużyna traciła 10 punktów do liderującego Piasta. Szefowie klubu ze stolicy liczyli, że nowy trener szybko dokona reanimacji zespołu i będzie gonił rywali. Po środowym meczu z Łęczną strata jest najmniejsza, odkąd Rosjanin prowadzi Legię. Udało się ściąć przewagę gliwiczan do 7 pkt, bo Piast we wtorek zaliczył wpadkę w Zabrzu (2:5 z Górnikiem), a Legia zwyciężyła 2:1. Ale drużyna Czerczesowa nie porywa, w siedmiu meczach wygrała pięć, jeden zremisowała i jeden przegrała (gole 12:6). W środę wydawało się, że miała pewną wygraną, jednak w końcówce Łęczna przycisnęła wicemistrzów Polski i mogła nawet zremisować.(…) Obrońca tytułu wciąż nie gra porywająco, ale jest wyjątkowo skuteczny. Jeśli nie zwolni, to po podziale punktów może się okazać, że to, co 12 października wydawało się nierealne, stanie się możliwe. Walka o podium? Nawet o mistrzostwo? To by była historia niewiarygodna. Przecież Lech po 11 meczach sezonu była na dnie. Pogrążony w czarnej rozpaczy.
SUPER EXPRESS
Tabloid na wejściu prezentuje nam rozmówkę z Romanem Gergelem.
Po takim wyczynie pewnie ustawi się po pana kolejka z klubów znacznie silniejszych od Górnika.
Po meczu była euforia, ale trzeba zejść na ziemię. Tym bardziej że to było dopiero nasze drugie zwycięstwo w tym sezonie. Mam jeszcze 2,5 roku kontraktu z Górnikiem i o żadnych transferach nie myślę. Ale telefonów i SMS-ów z gratulacjami było bardzo dużo. Od menedżerów również.
(…)
W Zabrzu jest zwyczaj, że po zwycięskim spotkaniu najlepszy zawodnik Górnika w nagrodę otrzymuje od znanego kibica koguta. Pański już poszedł na rosół?
Na Słowacji nigdy się z czymś takim nie spotkałem. U nas najwyżej wybierano po najlepszym piłkarzu z obu drużyn. A kogutowi darowałem życie. Oddałem go właścicielowi, ale zastrzegłem, że tego ptaka nie wolno mu zabić. Ja nie miałbym sumienia zrobić mu krzywdy. Poza tym jestem kawalerem, dziewczyna została na Słowacji. W Katowicach mieszkam z Robertem Jeżem i żaden z nas nie dałby rady przyrządzić rosołu.
Tekst dnia w „Superaku” to rozmówka z trenerem Lenczykiem. „Oro Profesoro” z klasą komentuje ostatnie wydarzenia w ekstraklasie i mocno przejeżdża się po Franciszku Smudzie.
Powiedziałem kiedyś, chyba waszej gazecie, że trener im starszy, tym głupszy i może właściciele klubów wzięli to pod uwagę. Dlatego nie dziwię się, że nie chcą mnie zatrudnić – śmieje się Lenczyk. – Gdy słyszę, że szefowie lubią trenerów znających nowinki, to mogę im odpowiedzieć: żeby w piłce były nowinki, to trzeba mieć piłkarzy o takich umiejętnościach, żeby te nowinki pokazywali na boisku. Miałem propozycje pracy, ale nie było konkretów, a z tymi, z którymi rozmawiałem, umówiliśmy się, że niczego nie podamy do mediów – dodaje.
(…)
– A może właściciele klubów boją się zatrudnić pana albo Franciszka Smudę, bo macie swoje zdanie i nie pozwalacie sobą sterować?
– Może Franciszek Smuda jest bliższy pańskiej teorii. Nie sądzę, żeby ktoś bał się mnie zatrudnić, bo czego tu się bać? Przecież wystarczą trzy albo cztery porażki i prezes może zwolnić trenera.
– A czemu Smudy mieliby się bać bardziej niż pana?
– Informacja podana w mediach, że Wisła proponowała Smudzie wypłatę wynagrodzenia co miesiąc do końca kontraktu, a on zażądał wszystkiego od razu, jest dla mnie nieprawdopodobna. Nigdy bym tak nie postąpił, wiedząc, że prezes Cupiał ma problemy finansowe. W tej sytuacji trzeba pomóc człowiekowi, a nie podejmować tak bezwzględną decyzję, żeby iść do sądu
Jest też krótki tekst o wczorajszym meczu Legii z Górnikiem, ale nie będziemy go przytaczać. Nuda.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Okładka:
I temat z okładki, którym dziś jest wczorajszy mecz Lecha i Wisły. Fragment tekstu pomeczowego:
Jeśli tak ma wyglądać gra mistrza Polski po odbębnieniu ponad 30 meczów w sezonie, to nikt w Kolejorzu nie powinien narzekać na morderczą dawkę futbolu, choć zawzięcie pomstują na nią trenerzy. Bo tym razem Lech grał dynamicznie, z werwą i entuzjazmem, mimo że Jan Urban – jak to on – rotował składem na całego. Przez całe spotkanie wrażenie było takie, że jeśli zaszłaby potrzeba, poznaniacy bez trudu dodaliby gazu. Kiedy człowiek dostaje takie dwa ciosy, musi to gdzieś zostać w głowie – uczciwie przyznawał przed meczem Marcin Broniszewski, który debiutował na ławce Wisły jako następca Kazimierza Moskala. Ciosem pierwszym w jego odczuciu była oczywiście porażka w derbowej wojnie z Cracovią, ciosem drugim konsekwencja tej porażki, czyli dymisja trenera, z którym od początku współpracował. Na początku meczu w Poznaniu nowy szkoleniowiec zainkasował cios numer trzy – boisko z urazem mięśnia dwugłowego musiał opuścić Paweł Brożek.
Dalej mamy teksty z innych meczów, które sobie odpuścimy. Przytoczymy wam kawałek rozmowy z Ondrejem Dudą. Słowak pytany o dawną formę mówi, że stary Ondrej już nie wróci.
Zaliczył pan dwie asysty. Czuje pan, że wraca do optymalnej formy?
A pan myśli, że wracam?
W tym meczu liczby pana bronią. Ważniejsze jest jednak, co pan sam ma do powiedzenia w tek kwestii.
Nie będę już tak grać tak jak wcześniej. Cristiano Ronaldo w Realu prezentuje się inaczej niż w Manchesterze. Nie będzie już starego Ondreja, będzie nowy. Nie wiem, czy lepszy, czy gorszy. A ocenę mojej postawy trzeba spytać trenera. Ja mogę powiedzieć, że dobrze czuję się na boisku.
(…)
Ucieszyła pana strata punktów przez Piasta w meczu z Górnikiem?
Tak. Oglądaliśmy ten mecz w hotelu i byliśmy szczęśliwi, że Piast przegrał. Może źle to brzmi, ale dzięki temu mogliśmy odrobić straty. Mamy teraz siedem punktów mniej od rywala. Przede wszystkim powinniśmy jednak patrzeć na siebie. Gramy niebawem z Piastem i musimy pokazać, że jesteśmy Legią i wygrać.
Tadeusz Pawłowski nie poprowadzi Śląska aż do wiosny. „Tedi” poprosił we Wrocławiu o urlop.
Śląsk do ostatnich tegorocznych meczów przystąpi pod kierownictwem Grzegorza Kowalskiego. Trener Tadeusz Pawłowski poprosił o urlop. – Proszę o uszanowanie nagłej decyzji. Ona wynika z przyczyn rodzinnych. Cały czas jestem z drużyną. Wierzę w moich zawodników – mówi Tadeusz Pawłowski. (…) – Gwarantuję, że decyzja o urlopowaniu trenera Pawłowskiego nie jest efektem nacisków z naszej strony. Nie było posiedzenia rady nadzorczej poświęconego osobie szkoleniowca. Zespół gra poniżej oczekiwań, ale w kwestii obsady stanowiska trenera mieliśmy i mamy zaufanie do prezesa Pawła Żelema – powiedział w środę „PS” Rafał Holanowski, który zasiada w radzie nadzorczej jako jeden z współwłaścicieli Wrocławskiego Konsorcjum Sportowego, posiadającego 51 procent akcji Śląska.
Mecze prawdy przed Piastem. Lider ma na rozkładzie Cracovię, Legię i Lecha. Ciężko o lepszą weryfikację umiejętności.
– Nie chcemy zepsuć sobie końca roku i tak udanych dla nas do tej pory rozgrywek. Nie po to harowaliśmy, by roztrwonić przewagę. Nit w zespole nie spuszcza głowy, zdajemy sobie sprawę z błędów, które popełniliśmy w meczu z Górnikiem. Teraz jest czas na analizę, po niej zapominamy o derbach i skupiamy się na spotkaniu z Cracovią. Musimy się zrehabilitować. Pokażemy, że porażka w Zabrzu to wypadek przy pracy – przekonuje bramkarz Piasta. – Trzeba wziąć się w garść i w sobotę udowodnić, że zasłużenie jesteśmy liderem – dodaje pomocnik Bartosz Szeliga. – Przed Piastem na pewno trudne wyzwania, ale jestem przekonany, że mu sprosta. Przegrana w Zabrzu nie była spowodowana tym, że piłkarzom z Gliwic sodówka uderzyła do głów. W klubie pracują mądrzy ludzie. Trener Latal zbudował dobry zespół. Najbliższe spotkania będą dla Piasta czymś na zasadzie chwil prawdy – uważa Zdzisław Podedworny, były trener Górnika, GKS Katowice i Ruchu.
Jest też tekst o Romanie Gergelu i jego rekordzie.
„Wspaniała czwórka” Gergela zaczęła się w pierwszej połowie, gdy wykorzystał rzut karny. Po faulu na Łukaszu Madeju długo nie było wiadomo, jaką decyzję podejmą sędziowie. Na wykonanie „jedenastki” Słowak długo się naczekał, ale mimo nerwów nie zmarnował okazji. – Zdecydowanie najtrudniej było przy rzucie karnym – ocenił po meczu. Gergel w starciu z Piastem oddał pięć strzałów, a wszystkie cztery celne wpadły do bramki lidera. – Mógł strzelić jeszcze więcej goli, bo miał dobre okazje – komentował trener zabrzan Leszek Ojrzyński. Przy piątej bramce, którą zdobył Aleksander Kwiek, Słowak asystował. Były pomocnik Žiliny gra w ekstraklasie drugi sezon. W pierwszym zdobył sześć bramek, w tym po wtorkowym popisie ma ich już siedem. Z dorobkiem 13 goli daleko mu na razie do najskuteczniejszych cudzoziemców w historii: Serba Miroslava Radovicia (54 gole dla Legii), Brazylijczyka Ediego Andradiny (45 dla Pogoni i Korony) oraz innego Serba Stanko Svitlicy (40 trafień dla Legii). Wśród aktualnie występujących na polskich boiskach „stranierich” Gergel jest poza pierwszą dziesiątką, czołówkę stanowią Fin Kasper Hämäläinen z Lecha, Słowak Robert Demjan z Podbeskidzia i Portugalczyk Flavio Paixao ze Śląska.
Dolcan Ząbki może mieć spore problemy finansowe. Funkcjonowanie klubu stoi pod znakiem zapytania.
Ząbkami wstrząsnęła informacja o zagrożeniu dalszego istnienia piłkarskiego klubu Dolcan. Powodem tego ma być bankructwo Spółdzielczego Banku Rzemiosła i Rolnictwa w Wołominie (SK Bank), w którym właściciel pierwszoligowego klubu – firma deweloperska Dolcan – trzymała większość swoich środków finansowych. Ewentualna upadłość firmy deweloperskiej może oznaczać bankructwo klubu. Na razie władze piątej obecnie drużyny I ligi zachowują spokój. – Trudno w tej chwili powiedzieć, co z tego wyniknie. O sprawnie wiemy i ją obserwujemy – mówi Jerzy Szczęsny, prezes klubu z Ząbek. – Jeżeli problemy będzie miała firma Dolcan, to nie ominą one również klubu. Obecnie jednak normalnie funkcjonujemy. Nie mamy żadnych opóźnień w płatnościach. Pensje dla zawodników i trenerów są wypłacane na bieżąco, tak jak do tej pory – dodaje Szczęsny.
I na koniec wywiad z Philippe Mointanierem, trenerem Stade Rennes. Rozmowa toczy się głównie – jakże mogło być inaczej – o Kamilu Grosickim. Francuz dość chłodno podchodzi do pozycji „Grosika” w zespole.
Jest pan zadowolony z postawy Kamila Grosickiego w tym sezonie?
Tak, to ważny zawodnik naszej drużyny. Wyróżnia się przede wszystkim tym, że jest superzmiennikiem.
No właśnie, wchodząc z ławki zdobył aż cztery bramki. To najlepszy zmiennik w Ligue 1, bo żaden piłkarz w lidze nie jest równie skuteczny w roli.
Mało tego, to może nawet najlepszy rezerwowy Europy.
On jednak woli grać w pierwszym składzie.
Wszyscy zawodnicy tego pragną. Ja muszę dokonywać jak najlepszych wyborów dla klubu.
W meczu z Reims Grosicki udowodnił, że potrafi strzelać także grając w pierwszej jedenastce.
Ale wcześniej trzy razy zagrał w wyjściowym składzie i nie zdobył bramki.
Oprócz tego w ramkach:
– Premier League w nc+,
– Angielski Nietoperz (Gary Neville),
– Błysk Świderskiego,
– Tęsknota za łowcą goli w Niecieczy,
– W Ruchu zadowoleni z Iwańskiego,
– Pawełek jeszcze chwilę odpocznie od piłki,
– Przybecki wytrzymał psychicznie.