Trzy kolejne sytuacje. Paweł Zieliński, Mariusz Pawelec i Jacek Kiełb przy linii bocznej boiska we trzech starają się odebrać piłkę jednemu z zawodników Niecieczy. Później z tej samej strony dośrodkowanie na długi słupek domyka… Piotr Celeban. Prawy obrońca właśnie szarżował lewym skrzydłem. O rzut rożny w kolejnej akcji kłóci się klęczący w polu karnym… Pawelec. Za nim w szesnastkę wbiegali między innymi wspomniani Zieliński i Kiełb…
Chaos? To chyba trochę mało powiedziane. Skład Śląska na mecz z Termaliką był na tyle tajemniczy, że inaczej wyglądała plansza w NC+, inaczej w oficjalnych mediach Ekstraklasy SA, a jeszcze inaczej – na boisku, gdzie – jak się okazało – linię obrony tworzyli Celeban, Hołota, Kokoszka i Pawelec. Paweł Zieliński występował na “szóstce”, ale tak naprawdę klarownie było to widać dopiero… w przerwie, gdy sam zawodnik zwierzył się z niuansów taktycznych w rozmowie z Sonią Śledź. I oczywiście nie jest to krytyka Zielińskiego, który rzucał się od linii do linii na każdą piłkę, jeśli już to bardziej “dyskretnego” Danielewicza, który jakimś cudem zawsze miał do futbolówki nieco dalej niż kolega z pomocy. A to wszystko ledwie pierwsza połowa, bo w drugiej bywało, że wymiennością pozycji błyszczeli Biliński z Celebanem (i Zielińskim, wdzierającym się w ten prawy pas).
A i to przecież tylko mały wycinek tego, jak chaotycznym zespołem jest Śląsk. Wzięliśmy pod lupę pięć ostatnich kolejek:
– Paweł Zieliński dwa razy grał na prawej obronie, dwa razy na prawym skrzydle, raz w środku pomocy
– Tomasz Hołota dwa razy grał w środku pomocy, trzy razy w środku obrony
– Piotr Celeban dwa razy grał w środku obrony, trzy razy na prawej obronie
– Jacek Kiełb trzy razy grał w ataku, raz na skrzydle
– Marcel Gecov był rzucany po całym środku – od ataku, przez rozegranie i “ósemkę”, ale miał też jeden mecz na lewej pomocy, ale najbardziej dziwi nas, że w ogóle zagrał pięć meczów, bo w tej formie u nas w redakcji byłby wybierany do składu nawet po “Grubym na bramkę”
– Flavio Paixao… w sumie nie wiadomo, gdzie on grał przez ostatnie pięć spotkań, na pewno “w ofensywie”
– Krzysztof Danielewicz zaś znalazł się w protokołach meczowych, ale nie mamy pewności, czy w ogóle grał
Niestety, jak się okazuje – herbata od mieszania wcale nie robi się słodsza, Gecov jest równie żałosny i na boku, i w środku, a Kiełb najdelikatniej rzecz ujmując nie błyszczy boiskową inteligencją niezależnie od tego, czy atakuje z prawego boku, środka, czy też lewego skrzydła. Wczoraj przez pewien czas wydawało się, że w tym całym szaleństwie jest jakaś metoda, bo Śląsk istotnie wyglądał na zespół zdolny do pokonania Termaliki. Ostatecznie jednak – jak zawsze – dali dupy w kluczowym momencie, najpierw katastrofalnie partoląc genialną kontrę, a potem tracąc głupią bramkę w końcówce.
Z chaosu wyłonił się zaś jeszcze większy bałagan, a my już nie mamy wątpliwości – w zespole Pawłowskiego nie chodzi o to, że piłkarze grają na złych pozycjach. Bardziej o to, że na pozycjach grają źli piłkarze…
Fot.FotoPyK