Gryf Słupsk strzelił gola na 2:2 z Lechem Poznań, ale sędzia musiał odgwizdać ewidentnego spalonego – znajdował się na nim Piechowski, który wpłynął na samobójczy strzał Skrzypczaka. To oczywista decyzja dla każdego kibica piłki nożnej, ale niestety nieoczywista dla komentatora sportowego i trenera. Zatem strażacy, księgowe, lekarze wiedzą, ale komentator i trener nie. To dość dziwne.

Piechowski jest na spalonym, bo tutaj wystaje za linię defensywy Lecha:

A tutaj bierze udział w akcji, stara się główkować i zasłania Skrzypczakowi piłkę, przez co obrońca popełnia błąd i strzela do własnej bramki:

Proste jak dwa plus dwa. Niestety nie dla komentatorów, którzy przez dobrą chwilę debatowali.
Stolarczyk: – Jest spalony, oczywiście, ale…
Feddek: – Ale to gol samobójczy! Bo złapał się za głowę zawodnik z numerem 72, czyli Skrzypczak.
Stolarczyk: – No właśnie, to jest ciekawe… Powiem szczerze – interpretacja tego przepisu…
Feddek: – No właśnie!
Stolarczyk: – Pamiętam, że było takie szkolenie, że nie było w tego typu sytuacjach odgwizdywanych spalonych. Nie absorbuje przecież, tak?! To ja nie wiem czy to podlega…
Feddek: – Nie bardzo rozumiem…
Stolarczyk: – Te przepisy się zmieniają co sezon.
Feddek: – Szczerze, kusi mnie, żeby podejść do sędziów na VAR-ze.
Stolarczyk: – To jest nie ma co ukrywać ich decyzja, sam jestem ciekaw. (…) Czy Gryf został skrzywdzony…? Chciałbym posłuchać opinii…
(…)
Feddek: – Z chęcią pójdę do arbitrów o wykładnię tego nieuznanego gola… Nie mam wrażenie, że dotknął piłkę Piechowski.
Stolarczyk: – Nie, na pewno nie dotknął!
Szczerze mówiąc jest to przerażające. Po pierwsze dlatego, że Stolarczyk powinien się szybko udać do okulisty, jeśli uważa, że Piechowski nie absorbuje Skrzypczaka – równie dobrze może mówić, że był w Ustce, a nie w Słupsku. Lekarz powinien zbadać, czy ze wzrokiem wszystko okej i jeśli nie, to przepisać lepsze szkła.
Ale po drugie – to cholernie smutne, że na antenie telewizji publicznej, na którą idzie kasa z naszych podatków, KOMENTATOR SPORTOWY i TRENER PIŁKI NOŻNEJ pozwalają sobie na taki dialog. Przecież to tak, jakby się słuchało ludzi, którzy oglądają pierwszy mecz futbolu w swoim życiu i są zaskoczeni różnymi szczegółami. Tylko że dla Stolarczyka i Feddka to nie jest pierwszy mecz, oni z tych meczów żyją, a zachowują się, jakby nie mieli o nich pojęcia.
Potem Stolarczyk się zreflektował, ale rany, to trzeba wiedzieć w pierwsze tempo, człowieku, jesteś trenerem, jak chcesz, żeby twoje drużyny wygrywały, skoro nie znasz podstaw? Może te wyniki to jednak nie przypadek?

A Feddek… No ręce opadają. To nie pierwszy i na pewno nie ostatni raz, kiedy daje taki popis, bo facet jest po prostu kiepski, a do TVP przyszedł w pakiecie z żoną (tyle że on na doczepkę).
Panowie, jakby co – możecie wracać do domu. Mecz się skończył. Nie będzie bisu. Podpowiadamy, bo może nie wiecie.
CZYTAJ WIĘCEJ O PUCHARZE POLSKI NA WESZŁO:
- Czwartoligowiec strzelił Lechowi Poznań! Kolejny taki mecz [WIDEO]
- Lech Poznań w Pucharze Polski wygrał, ale i tak się skompromitował
Fot. Newspix