Pisaliśmy już o tym przed kilkoma dniami. Czas pokaże, jakim trenerem jest von Heesen – na razie idzie mu mizernie – ale za jedno darzymy gościa nieskrywaną sympatią. Dawno nie było w Ekstraklasie trenera, który aż tak unikałby gryzienia się w język. Sam Czerczesow, kiedy Legia go zaprezentowała, był nowością. Wjechał trener otrzaskany w innych realiach, przywitany przez setki memów, i zaczął od wypytywania, kto jest informatorem dziennikarzy. Przy von Heesenie wąsaty Staszek jest jednak łagodny jak baranek. Niemiec wychodzi bowiem z prostego założenia – wy gracie o moją posadę, więc nie będzie żadnej taryfy ulgowej.
Na liście rozstrzelanych przez Niemca znaleźli się już Peszko, Mak i Mila, czyli – było, nie było – duże albo w miarę duże nazwiska. Lokalni dziennikarze słusznie poczuli więc krew i zaczęli dopytywać o kolejnych zawodzących. W ten oto sposób na wczorajszej przedmeczowej konferencji von Heesen upolował Milosa Krasicia. Oddajmy głos samemu zainteresowanemu (Sport.pl):
– To co Krasić prezentuje na treningach nie sprzyja temu, bym myślał o wystawianiu go w wyjściowym składzie. Na mecz z Lechem nie jest w ogóle brany pod uwagę w kontekście “osiemnastki”. Wpływ na to ma również kontuzja, ponieważ zawodnik od dwóch dni jest w ogóle poza treningiem. Druga sprawa i w zasadzie główny zarzut to to, że Krasić na treningach nie pokazuje, że jest w stu proc. zaangażowany i przygotowany do gry w tym zespole. Jeśli bylibyście państwo na treningach w ostatnich dwóch tygodniach, wiedzielibyście dlaczego wolę postawić na młodego zawodnika, a nie na Serba.
Dla takich ludzi młodzież wymyśliła hasła: „masakruje” lub „zaorał”. To już wykracza daleeeeko poza zwyczajową dyplomację. Daleko poza granice, jakie nakreśla sobie 99 procent trenerów, bo sami powiedzcie – który ze szkoleniowców Ekstraklasy stwierdziłby wprost, że facet kompletnie się nie angażuje i ‚gdybyście zobaczyli chłopa na treningach, to wiedzielibyście, dlaczego na niego nie stawiam?”. To poziom dezaprobaty, na jaki nie wspinał się nawet Michał Probierz. Trudno jednak się z von Heesenem nie zgodzić, bo każdy widzi, że Krasić – 7 meczów, 0 goli, 1 asysta – od dłuższego czasu piłkarzem nie jest, tylko się za niego przebiera.
Sam Niemiec sprawia natomiast wrażenie gościa, który gdy dostanie w ręce granat, to najpierw wyciąga zawleczkę, a dopiero potem czeka na reakcję. Zasadne staje się pytanie, kiedy ta szatnia – wnerwiona wybuchami złości trenera – eksploduje i puści go z dymem. Oby jak najpóźniej, bo na konferencje TvH zaczynamy czekać z takim utęsknieniem jak przed laty na nowe odcinki Prison Breaka. A jeżeli już chłopa zwolnią, to u nas może liczyć na “Jak co niedzielę… Thomas von Heesen”.
Fot. FotoPyK