Chciał go Real Madryt. Trafił do Schalke, ale nowa rzeczywistość go przytłoczyla. W Maladze Antonin był wielkim talentem: zaprzyjaźnił się z legendą klubu, również dlatego, że obaj są Romami. Od La Liga się odbił, bo, jak mówi, zachowywał się jak małe dziecko. Ale grał przeciwko Leo Messiemu i w jednej drużynie z Pedrim. Dziś Antonin to napastnik Korony, dla której już zaczął strzelać gole. Bardzo możliwe, że będzie ich dużo więcej.

Kliknij tutaj i oglądaj Ekstraklasę w Canal+
Korona zapłaciła za niego 300 tys. euro i podpisała z nim trzyletni kontrakt. Antonio Cortes Heredia, znany jako Antonin, ma być jednym z najlepszych Hiszpanów, jacy w ostatnich latach trafili do Ekstraklasy. Zaczął całkiem nieźle, bo w sześciu meczach Ekstraklasy dwa razy trafił już do siatki i dołożył do tego asystę. Jedno jest pewne – Antonina nie byłoby dzisiaj w Polsce, gdyby kariera 25-latka potoczyła się na pewnych etapach inaczej. A mogła, bo w tej historii jest wielki klub, który widział go u siebie, szybki debiut w ukochanej drużynie i gol w La Liga zdobyty w młodym wieku. To opowieść o chłopaku, który jako Rom dorastał w specyficznym otoczeniu, a później jego życie zaczęło pędzić. I którego pewne rzeczy przerosły, bo działy się zbyt szybko.
Chciał go Real Madryt, ale ostatecznie trafił do… Schalke
– Zacząłem grać w piłkę, gdy miałem pięć lat. Nie było w moim życiu żadnej innej dyscypliny sportu, a w rodzinie jestem jedynym zawodowym piłkarzem. Gdy byłem dzieckiem, a następnie nastolatkiem, wszystko zaczęło dziać się bardzo szybko – mówi Antonin w rozmowie z Weszło. Hiszpan urodził się w Maladze, a lokalny dziennik „Malaga Hoy” poświęcił mu artykuł, gdy był 16-latkiem i występował w malutkim klubie 26 de Febrero.
Fragment tekstu: „W zeszłym sezonie, w pierwszej andaluzyjskiej lidze U-19 grał młodziutki zawodnik, który wyróżniał się na tle innych: Antonio Cortés Heredia. Antoñín to napastnik, który pomimo młodego wieku posiada wiele pozytywnych cech. Ci, którzy widzieli go w akcji, podkreślają jego sprawność fizyczną. Wyróżnia się siłą w sytuacjach jeden na jeden ze starszymi zawodnikami. Do jego atletyzmu dochodzi szybkość. – Kiedy patrzy na bramkę i zaczyna biec, wiadomo, że strzeli gola – mówią ci, którzy co drugi weekend siedzą na trybunach La Virreiny”.
Nastoletniego Antonina kusiła Malaga, ale miał też oferty z większych klubów. W pewnym momencie zgłosił się Real Madryt.
– Byłem w Madrycie, oglądałem ich obiekty, ale w 26 de Febrero pojawiły się pewne problemy i ostatecznie nie mogłem podpisać umowy z Realem – wspomina. Wtedy do gry wkroczyli działacze Schalke 04. W tym przypadku negocjacje potoczyły się szybciej i łatwiej. Chłopak pojechał do Niemiec, by zobaczyć na własne oczy obiekty treningowe klubu. Był pod wielkim wrażeniem. Podpisał czteroletni kontrakt, ale w Niemczech wytrzymał ledwie kilka tygodni. Dlaczego?
– Zupełnie nie mogłem się tam odnaleźć. Dziś dochodzę do wniosku, że byłem po prostu zbyt młody i niedojrzały. Wytrzymałem parę miesięcy. Cierpiałem. Miałem 15 lat i wszystko, co mnie otaczało, jednocześnie mnie przerażało. Próbowałem coś zrobić, przekonać się do tego miejsca siłą woli, ale to mi nie wyszło. Wróciłem do Malagi – opisuje napastnik Korony.
Przyjaźń Antonina z legendą Malagi
Felix Godoy to dziennikarz „Malaga Hoy”. W listopadzie 2019 roku uznał, że zrobi wspólny wywiad z Antoninem i Bastim. Ten pierwszy jako 19-latek miał już na koncie dziewięć meczów dla Malagi w Segunda Division (i dwa gole), a Basti to legenda tego andaluzyjskiego klubu. Był napastnikiem, grającym dla Malagi w latach 90. i na początku XXI wieku. Wydał nawet swoją biografię, zatytułowaną „SuperBasti”, którą kupowali kibice klubu, zwłaszcza ci starsi. Gdy w drużynie pojawił się Antonin, szybko znalazł wspólny język z młodym napastnikiem. Połączył ich futbol, ale też pochodzenie. Obaj są Romami, dorastali w specyficznym środowisku.
Fragment tekstu Godoya: „Antoñín obserwuje Bastiego, słucha i śmieje się. Jest mniej bezczelny niż na boisku, widać u niego pełen szacunek dla hierarchii. – Jest błogosławiony i będzie tutaj błogosławiony przez wiele lat – mówi o człowieku, który siedzi obok niego. Później głos zabiera Basti. – Czuję dumę, że jestem Romem i byłem zachwycony, że zawodnik o tym pochodzeniu dostał się do pierwszej drużyny Malagi, tak jak przed laty ja. Antonin zadebiutował w Albacete, byłem tam tego dnia. To również dla mnie było spełnienie marzeń. Cieszę się, że widzę go w pierwszej drużynie – stwierdza pełen emocji”.

Antonin po strzeleniu gola w meczu z Motorem (2:0)
Antonin wspominał w tamtym wywiadzie, że jako pierwszy o Bastim opowiadał mu w domu tata. Mówił, żeby spróbował mu dorównać jako piłkarz, ale też jako człowiek. – Moim marzeniem od dziecka było strzelanie goli dla Malagi. To już się udaje, ale do dokonań Bastiego jeszcze brakuje mi wiele – stwierdził z pokorą w „Malaga Hoy”.
Dziś, gdy siedzimy w Kielcach, na stadionie Korony, wraca do tamtego wywiadu i tej niezwykłej dla niego znajomości. – Basti to wielka postać. Jest starszy ode mnie o 26 lat, mógłby być moim ojcem. Uwielbiam tego człowieka. Był dla mnie jak ktoś z mojej bliskiej rodziny. Zbliżyło nas na pewno też to, że obaj jesteśmy Romami. W każdym miejscu na świecie są ludzie, którzy nas dyskryminują i tacy, którzy traktują z tolerancją. Zdarzały się różne sytuacje, również mniej przyjemne, ale nie spotkało mnie coś bardzo złego. Jestem dumny z bycia Romem. To mnie identyfikuje, wiąże się z określoną tradycją, kulturą. My, Romowie, jesteśmy do siebie podobni. Cechuje nas szacunek do własnej rodziny i do starszych. Jesteśmy uprzejmymi, czułymi, dobrymi ludźmi. Szacunek to fundament naszej kultury – opowiada Antonin.
Wygląda na to, że przekładał te wartości na boisko. Basti tak opisywał go w „Malaga Hoy”: – Bardzo podoba mi się, jak zwraca się do sędziów. Trzyma ręce za plecami. Wydaje się trochę staromodny, ale okazuje szacunek arbitrowi. My szanujemy autorytety, naszych rodziców, wujków, dziadków.
Sodówka w Granadzie? „Zachowywałem się jak małe dziecko”
Było już tutaj o tym, że jego kariera w pewnym momencie zaczęła pędzić. Antonin ma 18 lat, debiutuje w Maladze, w ukochanym klubie i zarazem największym z jego miasta. – To było coś niesamowitego. Zacząłem grać na wysokim poziomie i kilka miesięcy później Granada kupiła mnie za 1,5 miliona euro. Trafiłem do zespołu z La Liga, którego ambicje sięgały awansu do europejskich pucharów – wspomina.
Basti już w materiale Godoya ostrzegał go między wierszami. – Chcę, żeby Antonin twardo stąpał po ziemi, bo teraz wszyscy na ulicy będą go oklaskiwać, ściskać i mówić, że jest najlepszy. Kiedy strzelasz kilka goli, możesz nieświadomie dać się ponieść emocjom. Mnie też się to przydarzyło. Widzisz się w prasie, w radiu. Nie jesteś do tego przyzwyczajony, a kiedy wychodzisz na boisko, wszyscy cię poznają – mówił.

Tekst o Antoninie i Bastim w „Malaga Hoy”
I chyba trochę wykrakał, bo Antonin w Granadzie nie zrobił wielkiej kariery. Z jednej strony rozegrał tam swoje pierwsze i jedyne mecze w La Liga, ale było ich tylko osiem. Trafił do siatki, ale jedynie raz. – Może to stało się za szybko? Oczekiwania w Granadzie były bardzo duże, w składzie kilku świetnych napastników, z którymi przyszło mi rywalizować. Ostatecznie skończyło się wypożyczeniami do różnych drużyn. Kiedy tam szedłem, miałem marzenia, żeby osiągać w piłce wielkie rzeczy. Trochę to wszystko zostało zweryfikowane – zastanawia się dziś napastnik Korony.
Szymon Janczyk w materiale wideo z serii „Raport transferowy”, poświęconym Koronie Kielce, powiedział, że Antoninowi po przenosinach do Granady uderzyła do głowy „sodówka” i zawodnik nie poradził sobie z popularnością.
Gdy zestawiam Antonina z tą opinią, nie zaprzecza. – Dostałem w Granadzie długi kontrakt, byłem młody i czasami zachowywałem się jak małe dziecko. Dziś postępowałbym inaczej. Poza tym to nie było łatwe otoczenie sportowe. W ataku, obok Roberto Soldado, byli też Jorge Molina i Darwin Machis. Nigdy nie zapomnę wyjazdowego spotkania z Alaves. Wyszedłem w ataku z Soldado. Ten gość to na boisku zwierzę. Był fantastyczny. Miał wielkie umiejętności i nigdy nie odpuszczał. Nie grałem dotąd w jednej drużynie klubowej z lepszym piłkarzem. Udało mi się strzelić gola na 1:0. To była moja pierwsza i jak dotąd jedyna bramka w La Liga. Wspaniałe przeżycie, ale szkoda, że nie strzeliłem ich więcej – stwierdza.
Grał przeciwko Messiemu, ale idolem zawsze był Ronaldo
Napastnik Korony w Hiszpanii doświadczył wielkiej piłki. Miał okazję mierzyć się z najlepszymi piłkarzami świata. – Wiadomo, że Leo Messi to geniusz. Zagrałem przeciwko niemu w Copa del Rey. Mierzyłem się na boisku z Sergio Ramosem, z Luką Modriciem, z Karimem Benzemą, ale to Messi robił największe wrażenie. Występowałem wtedy w Rayo Vallecano i prowadziliśmy z Barceloną 1:0, ale co z tego, skoro oni w drugiej połowie wbili nam dwa gole, a pierwszego strzelił właśnie on. Jednak moim idolem od dziecka był Cristiano Ronaldo. To gość, który zawdzięcza wszystko swojej niezwykłej mentalności, a jej fundamentem była bardzo ciężka praca – opisuje.
Antonin rozegrał też dwa mecze w reprezentacji Hiszpanii do lat 21 prowadzonej wtedy przez Luisa de la Fuente. Patrzę na skład ze spotkania z Macedonią Północną (1:0). Od pierwszej minuty występował Martin Zubimendi, dziś nowy piłkarz Arsenalu. W drugiej połowie na boisko wszedł Antonin, zmieniając Alexa Pozo, obecnie zawodnika Jagiellonii Białystok. W tym samym momencie na murawie zameldował się też Pedri. – Niesamowite było to, że miałem 20 lat, a on był u nas jako 17-latek. Pedri był o trzy lata młodszy od większości zawodników. Wyróżniał się wiekiem, ale też niezwykłym talentem – mówi dziś Antonin o pomocniku Barcelony.
Z Granady, gdzie się nie przebił, był regularnie wypożyczany. Często zmieniał kluby. Występował w Portugalii (Vitoria Guimaraes) i na Cyprze (Anorthosis Famagusta). Dopiero poprzedni sezon był dla niego naprawdę dobry – grał w Gimnastiku de Tarragona, na trzecim poziomie rozgrywek. W 37 spotkaniach ligowych zdobył 10 bramek i miał pięć asyst. – Trener tej drużyny, Dani Vidal, świetnie mnie rozumiał, i na poziomie osobistym, i sportowym. Ufał mi, podobnie jak cały sztab. Dla piłkarza, zwłaszcza odpowiadającego za strzelanie goli, zaufanie to klucz. Ono dało mi dużo pewności siebie i pozwoliło pokazać swoje atuty. W Gimnastiku naprawdę czułem się komfortowo, ale gdy pojawiła się oferta z Korony, stwierdziłem, ze czas na transfer – przekonuje zawodnik.

Antonin na stadionie w Kielcach
„Mam wbiegać w przestrzeń i być zmorą obrońców”
Jak mówi, miał oferty z kilku krajów, ale kiedy zgłosił się zespół z Kielc, nie zastanawiał się długo. – Czułem, że nie mogłem odmówić Koronie. Przed transferem rozmawiałem z Danim Pacheco. To mój dobry kolega, znamy się z Malagi. Mówił, że Korona to silny zespół, chwalił też stadion w Kielcach i atmosferę na nim. Do tego pozytywnie wypowiadał się o całej Ekstraklasie. Jego słowa dodatkowo zachęciły mnie do zmiany klubu. Po przyjeździe do Kielc byłem pozytywnie zaskoczony organizacją i kibicami. Od pierwszego spotkania u siebie fani dopingują nas przez cały mecz. Nie spodziewałem się tego – mówi Antonin.
Szymon Janczyk w „Raporcie Transferowym” powiedział, że elementem, na który działacze z Kielc mocno zwrócili uwagę u Antonina, była szybkość. Zaprezentował grafikę, prezentującą, jaką maksymalną prędkość osiągają najszybsi na tamten moment zawodnicy Ekstraklasy.
Wyglądała tak:
1. Filip Stojilković (Cracovia) – 36,22 km/h
2. Antonin (Korona) – 35,6 km/h
3. Capita Capemba (Radomiak) – 35,32 km/h
4. Mariusz Fornalczyk (Widzew) – 35,18 km/h
5. Camilo Mena (Lechia) – 35,07 km/h
Dodał, że hiszpański napastnik przebiega średnio w meczu ponad 500 m na wysokiej intensywności, czyli z prędkością 19,8-25 km/h. Powyżej tych wartości jest już sprint. W realiach Ekstraklasy to imponujący wynik.
Antonin: – Zdaję sobie sprawę, że szybkość to moja największa zaleta. Jest wrodzona, dysponowałem tym atutem od dziecka. Dzięki niej podczas meczów mam często wbiegać w wolną przestrzeń, a koledzy próbują mnie wtedy znaleźć podaniem. Mam być zmorą środkowych obrońców, toczyć z nimi pojedynki i sprawiać, że mają mnie dość.
Już w Hiszpanii był zmorą. Dziennikarze z Malagi opisywali, że Lolo Gonzalez, defensywny pomocnik Oviedo, nazwał Antonina najbardziej uciążliwym rywalem, z jakim przyszło mu się mierzyć.
Napastnik swoje atuty pokazuje już w Ekstraklasie. Pierwszy gol, z Zagłębiem Lubin (1:1)? Przejął piłkę, wbiegł z nią w odpowiednią przestrzeń, oszukując dwóch obrońców, i mocnym strzałem nie dał szans Dominikowi Hładunowi. Druga bramka, przeciwko Motorowi Lublin (2:0)? Fatalnie zachował się przymierzany do Chelsea Bright Ede, a Hiszpan precyzyjnie uderzył z 15 metrów.
Widać, że Antonin zaadaptował się w klubie i dobrze czuje się w Kielcach. – Trener Jacek Zieliński jest poważnym człowiekiem, po którym widać, że bardzo wiele już w piłce przeżył. Ma do nas właściwe podejście, jest ambitny. Chce, żeby jego drużyna walczyła, zostawiała na boisku serce. Nie zawsze będziemy wygrywać, są w lidze zespoły mające lepszy skład, ale na razie idzie nam całkiem nieźle – przekonuje. Korona w siedmiu meczach wywalczyła 11 punktów i jest piąta w tabeli.
„Titanic to nie tylko film o miłości”
W trakcie naszej rozmowy Antonin kilka razy mówi o Bogu. Okazuje się, że to dla niego bardzo duża wartość, podobnie jak szacunek do innych, o którym rozmawialiśmy w kontekście jego pochodzenia.
– Jestem głęboko wierzący. Bóg jest dla mnie wszystkim. Moja rodzina nauczyła mnie tych wartości. Bez niego nie mógłbym chodzić, nie dawałbym nic od siebie innym. Nie zrobiłbym nic. Ciągle staram się być z nim w kontakcie. Dzięki niemu dalej funkcjonuję w świecie piłki nożnej. Jednym z moich ulubionych filmów jest „Titanic”. Oglądałem go naprawdę wiele razy. To nie tylko piękna historia miłosna, ale też film o tym, że nigdy nie można sprzeciwić się Bogu. Nie powinniśmy grzeszyć pychą albo zbyt dużą pewnością siebie. Ludzie byli przekonani, że ten statek jest nie do ruszenia i nic nie jest w stanie go zatopić. A to nieprawda. Tak naprawdę nikt nie jest niezniszczalny. Nawet ci najwięksi w tym, co robią – kończy napastnik Korony.
JAKUB RADOMSKI
Fot. Newspix.pl
WIĘCEJ O KORONIE KIELCE NA WESZŁO:
- Korona się nie zatrzymuje. Pytanie – gdzie jest sufit?
- Korona jest za mocna dla takich drużyn jak Motor
- Klątwa Wojciecha Jagody? Lech dalej jest jak Jurand ze Spychowa
