Reklama

Lech ma punkty, Genk awans – nastroje w Poznaniu przypudrowane

Wojciech Piela

28 sierpnia 2025, 22:20 • 3 min czytania 36 komentarzy

Po tym, co wydarzyło się przed tygodniem w Poznaniu poprzeczka oczekiwań względem Lecha była zawieszona niezwykle nisko. Na domiar złego, przed meczem z Genkiem wypadł przecież jeszcze kapitan Mikael Ishak, a już wcześniej lista kontuzjowanych Kolejorza była dłuższa niż paragony podczas przedświątecznych zakupów. Podopiecznym Nielsa Frederiksena udało się jednak miłym akcentem zakończyć eliminacyjne zmagania i lekko przypudrować nastroje. Po przyzwoitej grze przyszło zwycięstwo i kolejne punkty do rankingu. 

Lech ma punkty, Genk awans – nastroje w Poznaniu przypudrowane

Patrząc na skład ekipy Lecha można było odnieść wrażenie, że szkoleniowiec mistrzów Polski jako ważniejsze wydarzenie w tym tygodniu zidentyfikował zbliżające się ligowe starcie z Widzewem. Trudno się temu dziwić, choć obecność jedynie wśród rezerwowych Alexa Douglasa, Filipa Jagiełły czy Gisliego Thordarsona nie napawała przesadnym optymizem przed rewanżem. Kolejorz wzorem Wisły Kraków sprzed roku również jednak chciał powalczyć na belgijskiej ziemi o zwycięstwo i poprawę pewności siebie.

Reklama

KRC Genk – Lech Poznań 1:2. Zdziesiątkowany Lech poprawił sobie humory

Początek spotkania pokazywał jednak, że Genk nie zamierza jednak ułatwiać gościom zadania. Gra toczyła się głównie na połowie Lecha, a zespół Frederiksena ograniczał się do kontrataków. Niektóre z nich wzbudzały nadzieje, na to, że Kolejorzowi uda się otworzyć wynik spotkania, natomiast zawsze czegoś brakowało. Szansę w 22. minucie miał choćby Timothy Ouma, ale bramkarz obronił jego strzał głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Luisa Palmy.

Defensywa Lecha była wystawiana na wiele prób i trzymała się mocniej niż w fatalnym pierwszym starciu. W 31. minucie nie dała jednak rady, a spod krycia Michała Gurgula urwał się Junya Ito i wpakował piłkę do siatki obok bezradnego Bartosza Mrozka. Prowadzenie Belgów było zasłużone, gdyż wcześniej niezbyt dobrze z ich rajdami radzili sobie Wojciech Mońka czy Joao Moutinho. Młody stoper chwilę po golu dostał zresztą żółtą kartkę. Wydawało się, że kolejne gole dla gospodarzy będą kwestią czasu, ale przed przerwą to Lech stworzył sobie jednak lepsze okazje.

W 37. minucie dobrą sytuację zmarnował Mateusz Skrzypczak, ale jeszcze mocniej defensywę Genku zaszokował Kornel Lisman. Gracz, który przed końcem okienka może jeszcze odejść na wypożyczenie zrobił sobie niezwykle dobrą reklamę. Przeprowadził odważny rajd zakończony golem po strzale pod poprzeczkę. Podawał Bryan Fiabema, co również może zaskakiwać biorąc pod uwagę jego kiepskie ostatnie tygodnie. Inteligentne zachowanie Norwega przyciągnęło uwagę obrońców i bez niego na pewno ten gol nie byłby możliwy.

W przerwie Frederiksen posłał do boju Gisliego Thordarsona i Leo Bengtssona zmieniając Antoniego Kozubala i Luisa Palmę. Okazało się to dobrą decyzją, gdyż drugi z wprowadzonych graczy również niedługo po wejściu wpisał się na listę strzelców. W 56. minucie pięknie przymierzył z rzutu wolnego obok Tobiasa Lawala i Lech wyszedł na prowadzenie. Gospodarze poczuli, że trzeba jednak zewrzeć szeregi, a sam dobry początek nie wystarczy nawet na osłabionego Kolejorza. Postanowili zaatakować i do końca meczu stworzyli sobie kilka niezłych sytuacji. Obrona Lecha została przechytrzona choćby, gdy do strzałów dochodzili Oh Hyeon-Gyu, a więc koszmar poznaniaków z pierwszego spotkania. Mocnymi uderzeniami popisywali się również choćby Yaimar Medina czy Konstantinos Karetsas.

Lech jednak sobie poradził, a nawet sam mógł jeszcze podkręcić emocje, gdy po błędzie jednego z defensorów Belgów szansę na dublet zmarnował Leo Bengtsson. Kolejorz z honorem zakończył swoją krótką przygodę w eliminacjach Ligi Europy i będzie szykował się na rywalizację w Lidze Konferencji. Kilku zawodników mogło dziś zaimponować Frederiksenowi, choć nie ma co ukrywać, że Genkowi daleko było w tym starciu do pełnego zaangażowania. Co miało się rozstrzygnąć, rozstrzygnęło się już tydzień temu. Brawo Lech za dzisiaj, ale nie róbcie już w pucharach tego, co w Poznaniu. Potraficie grać zdecydowanie lepiej.

KRC GENK – LECH POZNAŃ 1:2 (1:1)

  • Ito 31′ – 1:0
  • Lisman 43′ – 1:1
  • Bengtsson 56′ – 1:2

fot. Newspix

36 komentarzy

Uwielbia sport, czasem nawet próbuje go uprawiać. W przeszłości współtworzył legendarne radio Weszło FM, by potem oddawać się pasji do Premier League na antenie Viaplay. Formaty wideo to jego żywioł, podobnie jak komentowanie meczów, ale korzystanie z języka pisanego również jest mu niestraszne. Wytężone zmysły, wzmożona czujność i mocne zdrowie – te atrybuty przydają mu się zarówno w pracy, jak i życiu codziennym. Żyje nadzieją na lepsze jutro słuchając z zamiłowaniem utworów Andrzeja Zauchy czy Krzysztofa Krawczyka – bo przecież bez przeszłości nie ma przyszłości.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Liga Europy

Reklama
Reklama