Reklama

Ousmane Dembele: Przed finałem LM ludzie krzyczeli do mnie „Złota Piłka!” [FourFourTwo]

Wojciech Piela

Opracowanie:Wojciech Piela

4-4-2

28 sierpnia 2025, 16:54 • 21 min czytania 1 komentarz

Ousmane Dembele to faworyt do zdobycia głównej nagrody „France Football” po tym jak pomógł PSG wygrać Ligę Mistrzów. Guillem Balague porozmawiał z Francuzem, aby dowiedzieć się, jak udało mu się wrócić do formy po trudnym okresie w Barcelonie.

Ousmane Dembele: Przed finałem LM ludzie krzyczeli do mnie „Złota Piłka!” [FourFourTwo]

Zaledwie dwa sezony po powrocie do ojczyzny, Dembele wydaje się być gotowy do zdobycia tegorocznej Złotej Piłki jako szósty – i w pewnym sensie najmniej spodziewany – Francuz w historii. Jeśli wygra 69. edycję tego zaszczytnego plebiscytu, pójdzie w ślady takich sław jak Raymond Kopa (1958), Michel Platini (1983, 1984 i 1985), Jean-Pierre Papin (1991), Zinedine Zidane (1998) i Karim Benzema (2022). Pomimo tego, że Lamine Yamal osiągnął niezwykłe sukcesy jako nastolatek, trudno znaleźć kogoś, kto sugerowałby, że stanie się inaczej. Nagroda zostanie wręczona 22 września w Theatre du Chatelet w Paryżu.

Reklama

Będzie to sprawiedliwa nagroda za sezon 2024-25, w którym Dembele odegrał kluczową rolę w Paris Saint-Germain, które w końcu spełniło swoje marzenie o zdobyciu upragnionej Ligi Mistrzów. Ponadto, klub sięgnął po wszystkie trzy trofea we Francji. Dla 28-latka było to wisienką na torcie i odkupieniem po długiej i krętej drodze, która sprawiła, że z bohatera stał się zerem, a potem znów bohaterem. Statystyki są niezwykle proste, ale jak zawsze nie oddają pełnego obrazu sytuacji. W zeszłym sezonie w PSG, wliczając Klubowe Mistrzostwa Świata, Dembele strzelił 35 bramek w 53 meczach. Tylko 5 mniej niż w 185 meczach w swoim poprzednim klubie – Barcelonie.

W wieku zaledwie 20 lat Dembele trafił do przebogatej wówczas Dumy Katalonii w sierpniu 2017 roku, po odejściu Neymara do PSG za rekordową kwotę 198 milionów funtów. Z kolei młody Francuz stał się rekordowym zakupem Barcelony, w ramach transakcji o wartości 135,5 mln funtów. Co mogło pójść nie tak? Jak się okazało, praktycznie wszystko. Po dwóch sezonach bez większych kontuzji na poziomie seniorskim, najpierw w Rennes, a następnie w Borussii Dortmund, nastąpiło sześć lat w Katalonii, naznaczonych nie mniej niż 14 kontuzjami mięśniowymi i 784 dniami przerwy w grze, a także wieloma problemami poza boiskiem.

Kontuzje są oczywiście nieodłączną częścią piłki nożnej, ale w początkowych latach kariery Dembele nie brakowało historii dotyczących jego stylu życia. Obawy dotyczące jego profesjonalizmu, szczególnie w takich obszarach jak dieta i dyscyplina, sprawiły, że Barcelona podobno przydzieliła mu kucharzy, aby poprawić jego nawyki żywieniowe. Niestety, bezskutecznie. Niektórzy twierdzili również, że jego zamiłowanie do nocnego grania na PlayStation wpływało na punktualność na treningach. Chociaż piłkarz przyznał później, że na początku nie do końca rozumiał wymagania zawodowej kariery, odrzucił wiele z tych opowieści jako przesadzone.

Nawyki zostały skorygowane i w ciągu ostatnich dwóch lat w Barcelonie jego kontuzje zostały ograniczone do minimum. Była to platforma dla Dembele, którego znamy z PSG. W 2021 roku prezes Barcelony Joan Laporta opisał go jako „lepszego od Kyliana Mbappe”. Tydzień później nowy trener Barcy, Xavi, powiedział, że jest to piłkarz, który „przy odpowiednim wykorzystaniu może być najlepszym graczem na świecie”.

Ousmane Dembele przechodził przez okres pełen turbulencji w Barcelonie

Dwa miesiące później klub – który w tym czasie borykał się z poważnymi problemami finansowymi – postawił Dembele ultimatum. Albo zaakceptuje nowy kontrakt na gorszych warunkach, albo odejdzie. Dembele odrzucił kontrakt. Xavi, w pełni świadomy tego, jak bardzo drużyna potrzebuje jego umiejętności, bronił go i nie zgadzał się z twardym stanowiskiem kierownictwa klubu. Ostatecznie jednak piłkarz został wykluczony ze składu.

W Katalonii nikt nie chciał słuchać wersji wydarzeń przedstawionej przez Dembele. Do tego czasu stał się on często łatwym celem dla katalońskich mediów i kibiców. Po okresie spędzonym w klubie, który był pełen niekonsekwencji i niewykorzystanego potencjału, ale także trzech tytułów mistrzowskich, dwóch Pucharów Króla i dwóch Superpucharów Hiszpanii, jego los był przesądzony. Latem 2023 roku reprezentant Francji został kupiony przez PSG za zaledwie 43,5 mln funtów. Opuścił Camp Nou, nie będąc w pełni zrozumianym ani poznanym. Po sześciu latach pozostaje tajemnicą. Człowiekiem, którego Dembele zastępował w PSG, był Neymar – tak samo jak sześć lat wcześniej w Barcelonie. Tym razem poszło mu znacznie lepiej niż w Katalonii.

Powstań, Ousmane!

Dzisiaj piłkarz, który może słusznie twierdzić, że był najlepszy na świecie w ostatnim czasie, tak jak przewidział Xavi, udzielił FourFourTwo ekskluzywnego wywiadu, aby wyjaśnić, dlaczego od powrotu do Ligue 1 wszystko układa się dla niego tak dobrze. Dembele woli przekonywać swoją grą, ale są chwile, kiedy potrzeba pokazania prawdziwej osoby przeważa nad niechęcią.

Trzeba przyznać, że nasza rozmowa odbyła się niedługo po jednym z najgorszych momentów w jego karierze, kiedy to PSG nie tylko przegrało, ale zostało rozgromione przez Chelsea w finale Klubowych Mistrzostw Świata w New Jersey. Wynik był tak zaskakujący, że wydawał się niemal surrealistyczny – najlepiej podsumowuje go słynny już mem Spider-Man wskazujący na Spider-Mana: dwie niemal identyczne drużyny zmierzyły się ze sobą.

Chelsea pokonała PSG 3:0, zmuszając ich do poddania się. Niecałe dwa miesiące wcześniej Paryżanie zrobili przecież dokładnie to samo z Interem w finale Ligi Mistrzów, pokonując Nerazzurri 5-0. To najwyższe zwycięstwo, jakie kiedykolwiek odnotowano w tym prestiżowym wydarzeniu, nawet biorąc pod uwagę czasy Pucharu Europy. Dembele zaliczył w tym meczu dwie asysty, ale co najważniejsze, był równie zaangażowany w pressing, jak w grę ofensywną. Szef PSG Luis Enrique jest postrzegany jako główny architekt jego odkupienia, który wyniósł napastnika do światowej czołówki w kontekście Złotej Piłki i innych indywidualnych nagród. W ten sposób menedżer stał się drugim w historii, po Pepie Guardioli, który wygrał ligę, puchar i Ligę Mistrzów z dwoma różnymi klubami.

Szef PSG zdobył również podwójną koronę w swoim pierwszym sezonie w klubie, zanim Kylian Mbappe przeniósł się do Realu Madryt – co, jak na ironię, miało na celu zwiększyć jego szansę na wygranie Ligi Mistrzów i zdobycie Złotej Piłki. Tak naprawdę, utorowało Dembele drogę do zostania główną gwiazdą.

– Trener obdarzył mnie ogromnym zaufaniem – powiedział Dembele magazynowi FourFourTwo. – Na początku sezonu wyjaśnił mi, że muszę być liderem tej drużyny – dawać przykład zarówno młodym, jak i starszym zawodnikom.

Planem PSG było zwycięstwo dzięki wspólnym wysiłkom, ale nowy lider na boisku musiał również stać się skutecznym strzelcem – nie tylko stwarzać okazje lub podnosić poprzeczkę dla innych. Od wszystkich oczekiwano poprawy wyników, aby odejście Mbappe do La Liga było jak najmniej odczuwalne. – Prawda jest taka, że od początku mówiłem, że chcę strzelać bramki, asystować i mieć decydujący wpływ na moją drużynę – mówi Dembele. Ostatecznie był to bardzo dobry rok. Miałem również szczęście pracować z wyjątkowymi kolegami z drużyny, którzy wyraźnie podnieśli swój poziom. Mieliśmy świetny sezon, co wszyscy mogli zobaczyć.

Ousmane Dembele i Luis Enrique po wygraniu Ligi Mistrzów

Luis Enrique doprowadził Dembele do zdecydowanie najlepszej formy w karierze

Dembele nie szczędzi pochwał trenerowi. Obaj nie spotkali się wcześniej w Barcelonie; Luis Enrique opuścił klub w czerwcu 2017 roku, zaledwie dwa miesiące przed podpisaniem kontraktu przez Dembele pod kierownictwem Ernesto Valverde.

– To ktoś, kto kocha piłkę nożną, kto żyje nią i zawsze szuka rzeczy, które może poprawić – mówi 28-latek o swoim szefie z PSG przed walką o obronę europejskiej korony w tym sezonie. – Nawet po takim sezonie, jak nasz poprzedni, choć myślę, że wyjechał na wakacje, wiem, że będzie szukał innej taktyki. Zdaje sobie sprawę, że w tym sezonie będziemy drużyną, którą każdy chce pokonać.

Czy było coś, co Luis Enrique powiedział mu konkretnie, co otworzyło mu oczy i pomogło osiągnąć nowy poziom? – To, na co zwracał mi uwagę, dotyczyło głównie dawania przykładu zespołowi. Powiedział mi, że jestem jednym z graczy, na których inni patrzą z podziwem – wyjaśnia Dembele.

Wielu uważało, że jego powrót do formy zbiegł się w czasie z tym, że Luis Enrique wskazał mu, aby był nieco bardziej egoistyczny, gdy nadarzy się okazja. Chodziło o to, że jeśli to zrobi, na pewno padnie więcej bramek. Dembele nie zgadza się z tym. Nie kazał mi być egoistą, wręcz przeciwnie. Powiedział mi, że kiedy jesteś przed bramką, jeśli nie możesz strzelić, a jest ktoś w lepszej pozycji niż ty, to musisz podać. Daje mi całkowitą swobodę na boisku, mogę wymieniać się pozycjami z kolegami z drużyny, schodzić nieco głębiej, pozostawać wyżej… a struktura dostosowuje się do tego wszystkiego. Bardzo mi się to podoba i szybko się do tego przystosowałem.

Bardziej centralna rola

Niektórzy zastanawiają się, czy jego ostatnie sukcesy nie wynikają częściowo z tego, co wielu postrzega jako nowo odkrytą umiejętność dostosowania się do różnych pozycji. Zaczął bowiem częściej grając na środku, a nie tylko jako skrzydłowy, gdzie Dembele prawie zawsze zaczynał, gdy Mbappe był w PSG. Jednak sam zainteresowany nie postrzega tego w ten sposób. – Zawsze umiałem dostosować się do różnych pozycji – podkreśla Dembele. – Nie zapominajcie, że kiedy zaczynałem w Stade Rennais, grałem jako numer 10, a czasem nawet jako dziewiątka, w systemie 4-4-2. Są to role, które znam od początku i naprawdę lubię grać na środku, ponieważ stamtąd można dryfować w prawo, w lewo lub cofać się głęboko. To coś, co lubiłem robić w Rennes i Dortmundzie.

Przyznaje, że sytuacja zmieniła się w Barcelonie, gdzie grał prawie wyłącznie na skrzydle. Dembele szybko jednak zaznacza, że jego sukces na Parc des Princes nie wynika wyłącznie z jego elastyczności pozycyjnej, ale także z całkowitej gotowości do realizacji pomysłów trenera całego zespołu. – Otaczają mnie gracze, którzy są naprawdę inteligentni na boisku – mówi. – Dzięki instrukcjom trenera łatwo nam się porozumiewać. Weźmy na przykład Fabiana Ruiza – jeśli cofam się głęboko, on przesuwa się nieco do przodu. Jeśli przesuwam się w lewo lub w prawo, on też odpowiednio się dostosowuje. Wszystko przebiega bardzo płynnie. To samo dotyczy Achrafa Hakimiego – pojawia się wszędzie.

Dla Dembele istota tego stylu nie polega tylko na taktyce czy ruchu, ale na mentalności. – Piłka nożna to przede wszystkim kwestia umysłu – wyjaśnia. – Chodzi o szybkie dostosowywanie się do nowych schematów i pomysłów. Wszyscy z entuzjazmem przyjęli wizję Luisa Enrique.

Jest jednak coś w warsztacie Enrique, co sprawia, że niektórzy z jego piłkarzy czują się niekomfortowo i może skłonić ich to do odejścia od jego nieustępliwych wymagań. Chodzi o bezpośrednie podejście do wszystkiego i chęć, aby każdy piłkarz walczył o swoje miejsce w składzie przez cały czas. – To ktoś, kto ma świetne pomysły i wyjątkowe wyczucie taktyczne – mówi Dembele. – Jest bardzo szczery i nie boi się powiedzieć zawodnikom tego, co trzeba. Przede wszystkim najbardziej podoba mi się to, że wprowadza do drużyny dużą konkurencję. Jeśli chcesz grać w pierwszym składzie, musisz to pokazać na treningach i meczach. 

Luis Enrique mimo odejścia największych gwiazd znakomicie poukładał PSG w poprzednim sezonie

Przypominam Dembele, że w zeszłym sezonie trzech z czterech półfinalistów Ligi Mistrzów było zwolennikami gry opartej na posiadaniu piłki. Wśród nich było PSG. Zastanawiam się, czy było to kolejnym powodem ich sukcesu i jego powrotu do formy? – To system, który jest korzystny dla graczy, ponieważ dzięki niemu bardzo szybko rozumiesz, co masz robić i gdzie znajdują się twoi koledzy z drużyny – mówi. – Pomaga nam to tworzyć trudne do zidentyfikowania ruchy. Poza tym, generalnie rzecz biorąc, kiedy przez większość czasu masz piłkę, masz większe szanse na wygraną. Grałem w ten sposób w Barcelonie, Dortmundzie, a nawet w Rennes. Miałem piłkę i daje to poczucie bezpieczeństwa. Mam wrażenie, że grając w ten sposób, masz większą pewność wygranej niż przy zastosowaniu jakiegokolwiek innego stylu. Podoba mi się to. 

Nie zawsze jednak wszystko idzie zgodnie z planem, o czym PSG przekonało się na własnej skórze, przegrywając 0:3 z Chelsea w finale Klubowych Mistrzostw Świata. The Blues grali w bardzo podobnym stylu. – Grają trochę jak my, pozycyjnie, z trzema zawodnikami w obronie, którzy rozgrywają od tyłu – mówi Dembele, który przed meczem pozował do zdjęć promocyjnych na szczycie nowojorskiego Rockefeller Center wraz ze swoim odpowiednikiem Colem Palmerem. Francuz pomógł PSG awansować do finału, strzelając kluczowe bramki przeciwko Bayernowi Monachium i Realowi Madryt, po tym jak opuścił pierwsze mecze turnieju z powodu kontuzji. – Chelsea również ma wyjątkowych graczy, to bardzo dobra drużyna – dodaje. – Byli lepsi od nas w tym finale i zasłużyli na zwycięstwo. Tak, podeszli do meczu bardzo podobnie jak my, ale wyglądali lepiej i to nam zaszkodziło. 

Odrzucony na Emirates

Dembele musiał nauczyć się na własnej skórze, że w przypadku Luisa Enrique istnieje czerwona linia, której nie można przekroczyć. We wrześniu ubiegłego roku, po zwycięstwie PSG 3:1 nad Rennes, doszło do burzliwej wymiany zdań między 28-latkiem a trenerem. Ostatecznie doprowadziła ona do wykluczenia Dembele z drużyny na następny mecz. Było to starcie Lidze Mistrzów z Arsenalem, które Kanonierzy wygrali 2:0.

PSG zdobyło tylko cztery punkty w pierwszych pięciu meczach fazy ligowej, co stawiało klub w realnym niebezpieczeństwie braku kwalifikacji do pierwszej 24 i wypadnięcia z rozgrywek. Luis Enrique podkreślił jednak znaczenie wypełniania przez piłkarzy swoich obowiązków wobec drużyny, wyjaśniając powody swojej decyzji o wykluczeniu Dembele.

– Najlepszą rzeczą, jaką zrobiłem, było nie wystawianie go w Londynie przeciwko Arsenalowi, mimo że spotkało się to z ostrą krytyką – powiedział trener. – To była moja najlepsza decyzja w tym roku. Za resztę odpowiada sam. 

Nieporozumienie wynikało z tego, że Dembele poczuł się urażony sposobem, w jaki trener zwrócił się do niego przed drużyną – co, jak sam przyznaje, było przesadną reakcją. Niedługo potem przeprosił. – Nie, nigdy się z nim nie kłóciłem – mówi. – Po prostu dyskutowaliśmy – o tym, co szło dobrze, a co nie. Powiedział mi wszystko jasno, ale nie była to, jak ludzie mogliby sądzić, kłótnia. Rozmawialiśmy, a potem on podjął decyzje. Nie miało to wpływu na mnie ani trenera. Potem widziałem, że dużo się mówi – ale wiesz, jaka jest prasa.

Niezależnie od szczegółów, epizod zdawał się wyostrzyć koncentrację Dembele, podkreślając prawdziwe znaczenie etyki zespołu i jego kluczowej roli w nim. – Pomoc drużynie jest najważniejsza – wyjaśnia napastnik, który strzelił cztery gole w dwóch ostatnich meczach fazy ligowej, zapewniając kluczowe zwycięstwa nad Manchesterem City i Stuttgartem. PSG wywalczyło awans, a potem wróciło na Emirates, aby zmierzyć się z Arsenalem w półfinale. Dembele nie tylko grał od początku, ale strzelił też jedynego gola.

Ousmane Dembele świętuje gola z Arsenalem

Triumfalny powrót Dembele na Emirates Stadium

Nigdy nie byłem typem piłkarza, który nie broni, który myśli tylko o sobie. Chociaż, szczerze mówiąc, trochę przecząc temu, co powiedziałem wcześniej, może faktycznie byłem nieco bardziej egoistyczny – prawdopodobnie dlatego strzeliłem więcej bramek! Ale od małego wieku zawsze myślałem o zespole – o grze w duchu kolektywu – podkreśla 28-latek. – Trener powiedział mi na początku sezonu, że muszę dawać przykład drużynie. Jeśli nie będę tego robił, stracę miejsce w składzie. Wiedziałem więc, o co idzie gra.

Jeśli ktokolwiek miał wątpliwości, co do jego całkowitego zaangażowania w grę pod presją, to wystarczyło odszukać zdjęcie, które stało się viralem. Schylony Dembele podczas finału Ligi Mistrzów wpatrywał się przed siebie na skraju pola karnego, jakby czekał na sygnał startowy na początku finału olimpijskiego na 100 metrów. PSG już wygrywało, ale on wydawał się być w pełni skoncentrowany, ze wzrokiem wbitym w bramkarza Interu, Yanna Sommera. Czekał tylko aż wybije piłkę z piątki, najwyraźniej po to, by od razu ruszyć i natychmiast ich zaatakować. Zapytany, co tak naprawdę chodziło mu po głowie, odpowiada w rozbrajająco prosty sposób.

– Prawda jest taka, że ​​po trzech, czterech czy pięciu sprintach… jestem zmęczony! – mówi szybko wybuchając śmiechem. – Kiedy znajduję się w takiej pozycji, robię to po to, żeby zregenerować się po wysiłku, który właśnie włożyłem. Ale trener prosi mnie, żebym nie dawał bramkarzowi i obrońcom czasu na myślenie, bo jeśli dasz im te trzy, cztery czy pięć kluczowych sekund, będą mieli czas na zastanowienie się, wykonanie dobrego podania i przełamanie pressingu. Myślę więc, że jeśli będę musiał jeszcze raz biec, to przynajmniej wolałbym przebiec te 10 lub 15 metrów w kierunku bramkarza, niż 45 do 50 metrów z powrotem w kierunku własnej bramki.

Od Barcelony do Złotej Piłki?

Wspólny wysiłek, więcej bramek niż kiedykolwiek, zdobyte trofea… wszystkie drogi zdają się teraz prowadzić w jednym kierunku. A co ze Złotą Piłką? Jak ważna jest dla niego i co by oznaczała? Jego odpowiedź jest jednoznaczna. – Jeśli chodzi o indywidualne trofeum, nie ma nic lepszego dla piłkarza – mówi. – To Święty Graal futbolu. Kiedy widzisz wszystkie legendy, które ją zdobyły, jest to wyjątkowe.

W okresie poprzedzającym finał Ligi Mistrzów wielu członków sztabu trenerskiego – a nawet innych osób w klubie – witało go żartobliwymi okrzykami na temat nagrody. Tak jakby chcieli go jeszcze bardziej zmotywować. – Ludzie widzieli mnie i wykrzykiwali moje imię, dodając „Złota Piłka, Złota Piłka!” – uśmiecha się. – Ale szczerze mówiąc, Luis Enrique, sztab i wszyscy zawodnicy byli naprawdę skupieni na drużynie – zwłaszcza przed finałem Ligi Mistrzów.

Dembele nie wie, że Luis Enrique i jego sztab trenerski robili to jednak świadomie. Wiedzieli, że to sposób na jego wzmocnienie pewności siebie. Mieli przekonanie, że absolutnie należy mu się miejsce w tej rozmowie. Ten wieczór przeciwko Interowi w Monachium był historyczny: pierwszy tytuł Ligi Mistrzów dla PSG. Rzeczywiście, wszystkie cztery poprzednie finały Pucharu Europy lub Ligi Mistrzów w Monachium również wyłoniły pierwszego mistrza Europy – Nottingham Forest w 1979 roku, Marsylię w 1993 roku, Borussię Dortmund w 1997 roku i Chelsea w 2012 roku. Po zdobyciu Ligi Mistrzów, Ligue 1, Pucharu Francji i Superpucharu Francji w zeszłym sezonie, a także zanotowaniu 16 asyst i strzeleniu 35 bramek, Dembele wie, że ewentualna nagroda nie będzie przypadkiem.

Czujesz też, że dla niego zdobycie Złotej Piłki byłoby kolejnym zwycięstwem na drodze młodego mężczyzny, który podpisał kontrakt z Borussią Dortmund przechodząc z Rennes w maju 2016 roku, trzy dni przed swoimi 19. urodzinami. Zapytany, jak trudno było dokonać tej zmiany, odpowiada: – Cóż, nie było łatwo, chociaż miałem pomoc. Spędziłem sześć miesięcy w Rennes, a potem wyjechałem do Niemiec. Ale zostałem tak dobrze przyjęty, że czułem się jak część rodziny w Borussii Dortmund. Thomas Tuchel, który był dla mnie jak ojciec, bardzo dobrze mnie przyjął w klubie. Miałem też w Dortmundzie „starszego brata”, Pierre’a-Emericka Aubameyanga. Bardzo mi pomagał przez cały rok. 

Ousmane Dembele i Łukasz Piszczek pomogli Borussii Dortmund wywalczyć Puchar Niemiec w 2017 roku

Sukces w Dortmundzie sprawił, że przybył do Barcelony w sierpniu 2017 roku w młodym wieku, mając zaledwie 20 lat, ale niosąc ze sobą sławę i wszystkie wymagania jakie niesie ze sobą bycie gwiazdą. Pomimo wszystkiego, co wydarzyło się podczas jego pobytu w Katalonii, nadal pozytywnie wspomina czas spędzony w Barcelonie.

– Tak, to było skomplikowane, zwłaszcza że przychodziłem do klubu po zaledwie 18 miesiącach kariery zawodowej, z sześcioma miesiącami w Rennes, a potem rokiem w Dortmundzie – mówi. – Przychodzisz w wieku 20 lat do szatni takiej jak Barcelona, ze wszystkimi gwiazdami, ze wszystkimi piłkarzami, z którymi marzyłem grać… to było po prostu wyjątkowe. Potem trzeba było się zaadaptować. Nie miałem szczęścia z kontuzjami. Kiedy mogłeś grać, musiałeś się dostosować. Kiedy nie mogłeś, musiałeś być silny. Ale robiłem to, co kocham i byłem w klubie moich marzeń, Barcelonie. Nie było łatwo, ale po trzech, czterech latach było znacznie lepiej.

Wbrew plotkom i spekulacjom, rozpowszechnianym głównie przez media lojalne wobec klubu, Dembele zawsze cieszył się szacunkiem i uznaniem swoich kolegów z Barcelony. Wielu z nich było zaskoczonych i rozczarowanych, widząc, że został sprzedany do PSG. Pozostawał trochę tajemnicą dla kolegów z drużyny, ale doceniali jego poczucie humoru i to, że, po prostu, był dobrym człowiekiem.

– Cieszę się ze wszystkiego, co się wydarzyło w Barcelonie, ponieważ to właśnie tam tak naprawdę rozwinąłem się jako człowiek, zarówno na boisku, jak i poza nim – wyjaśnia. – Poznałem też wielu przyjaciół, z którymi nadal dużo rozmawiam. To był więc dla mnie wyjątkowy okres i przede wszystkim czas nauki. 

„Nie przestanę jeść hamburgerów”

Ci, którzy znają go dobrze – a jest ich zaledwie garstka – twierdzą, że najbardziej zmieniły go wydarzenia w życiu prywatnym. Poślubił swoją dziewczynę Rimę na muzułmańskim weselu w stylu marokańskim w grudniu 2021 roku, a następnie urodziła mu się córka we wrześniu następnego roku. Ślub był zaskoczeniem dla wielu jego kolegów z drużyny, nie tylko dlatego, że nawet nie wiedzieli, że ma partnerkę. Dembele jest zaciekle opiekuńczy w kwestii swojego życia prywatnego.

Ciche wsparcie oraz obecność partnerki są powszechnie uważane za jeden z głównych powodów, dla których Dembele jest w stanie obecnie zachowywać spokój. Przede wszystkim skłoniło go to do zastanowienia się nad tym, co musi teraz zrobić, biorąc pod uwagę rodzinę i obowiązki. Podczas ostatnich dwóch sezonów w Barcelonie dorósł. Pracował w domu z fizjoterapeutą i często jeździł do Francji na specjalistyczne zabiegi profilaktyczne. Z oczami i umysłem ojca zaczął patrzeć na wszystko inaczej. Dembele w końcu zrozumiał, jak ważna jest odpowiednia dieta. Od kilku sezonów zatrudnia francuskiego dietetyka, który pomaga mu prowadzić zdrowszy tryb życia. Zapytany, czy był taki moment „olśnienia”, kiedy zdał sobie sprawę, że coś musi się zmienić, jeśli chce wykorzystać swój potencjał, odpowiedział bardzo jasno.

– Ponieważ przybyłem do Barcelony mając za sobą zaledwie półtora roku zawodowego życia, nie chodziłem zbyt często na siłownię. Wychodziłem na boisko z dużą energią i pewnym talentem – mówi. – Po jednej, dwóch, trzech, czterech kontuzjach rozumiesz, że musisz dbać o swoje ciało. Futbol na wysokim poziomie jest wymagający i nie chodzi tylko o talent. To nie jest tak, że się obudzisz i wyjdziesz od razu na boisko. Muszę pracować, dobrze jeść, dobrze spać. Zrozumiałem to wszystko. I proszę bardzo, to się dzisiaj opłaca w Paris Saint-Germain. Jestem szczęśliwy. Dziś wyraźnie czuje się dobrze we własnej skórze, a to ważne dla każdego piłkarza.


Od momentu odejścia z Barcelony Dembele przestał mieć problemy z kontuzjami

Pytam go, czy to może być powód, dla którego nie doznał poważnej kontuzji ani przed, ani po pobycie w Barcelonie i jak dobrze zna teraz swoje ciało. – Doskonale – mówi. – Wiem, jak szybko powinienem biec, a kiedy nie powinienem. Kiedy mówią mi, żebym nie przekraczał 30 km/h, nie dobijam do 31; utrzymuję się przy 30. Wiem, kiedy jestem zmęczony, kiedy nie powinienem trenować, kiedy powinienem trenować i kiedy muszę się wzmocnić. Teraz, od trzech lub czterech lat, naprawdę znam to na pamięć.

A co z burgerami i pizzą? Czy to tylko odległe wspomnienie? Coś, na co można czekać, gdy kurtyna zapadnie w jego karierze? No cóż, nie do końca.

– Kiedy przejdę na emeryturę… wtedy pojawi się pytanie: czego tak naprawdę nie mogę zjeść? Mogę wszystko – uśmiecha się. – Jeśli chodzi o hamburgery i pizzę, zawsze są jakieś po meczach. Wszyscy zawodnicy to jedzą. Ja nie jem za dużo czekolady, więc jest OK. Ale nadal jem hamburgery i pizzę po meczach. To się nie zmieni.

Rada od Messiego

Wielu piłkarzy gra dobrze obiema nogami, ale niewielu potrafi dorównać cechom napastnika PSG – umiejętnościom, które czynią go tak nieprzewidywalnym i wszechstronnym. Sam piłkarz stara się w pełni wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje.

– Od dziecka wolałem prowadzić piłkę lewą nogą, ale wolałem strzelać prawą – mówi. – Wiem, że to dziwne, ale tak właśnie jest. Liverpool był świadkiem tego zjawiska w serii rzutów karnych Ligi Mistrzów na Anfield w marcu, kiedy Dembele, który wcześniej strzelił gola dającego remis w dwumeczu, początkowo ustawił się do wykonania rzutu karnego swoją rzekomo silniejszą lewą nogą. W trakcie rozbiegu szybko zmienił ustawienie, decydując się na wbicie piłki do siatki „słabszą” prawą nogą.

– Moje strzały są lepsze prawą nogą niż lewą – tak w dość rzeczowy sposób wyjaśnił, dlaczego. Gracze obunożni są rzadkością i chociaż cecha ta ma charakter głównie neurologiczny, powiązano ją z pewnymi interesującymi wzorcami osobowości i funkcjami poznawczymi.

Badania sugerują, że często wykazują oni większą elastyczność, wykazując zdolność do bardzo szybkiej adaptacji lub łatwego przełączania się między zadaniami i perspektywami. Ich mózgi są zazwyczaj mniej lateralizowane, co oznacza, że obie półkule są bardziej równo aktywne, co może przyczyniać się do zrównoważonej integracji logiki i intuicji. Niektóre badania wiążą również obunożność z wyższym poziomem kreatywności i myślenia dywergencyjnego, a także tendencją do niekonwencjonalnego rozwiązywania problemów.

Czy to brzmi jak Ousmane Dembele, pytam? – To możliwe, tak – odpowiada. – Może wychodzę z innymi rozwiązaniami niż inni. Na boisku tak naprawdę nie zadaję sobie żadnych pytań. Mówię sobie, że mogę grać obiema nogami i to jest w porządku. To dla mnie bardzo przydatne; mogę szybko przełączyć się z jednej na drugą lub podjąć decyzję, której użyć w ostatniej sekundzie. Ale potem jest coś, na czym zawsze muszę pracować: gesty, treningi, mecze też.

Ousmane Dembele i Leo Messi w Barcelonie

Dembele niezwykle ciepło wspomina czas spędzony z Leo Messim w Barcelonie

Dembele był trenowany przez jednych z największych menedżerów w historii piłki nożnej i nadal gra z niektórymi z jej największych piłkarzy. Poproszony o wymienienie piłkarzy i menedżerów, którzy mieli na niego największy wpływ, oprócz Luisa Enrique, wskazał tych, którzy byli z nim na kluczowych etapach jego rozwoju.

Rolland Courbis był szkoleniowcem, pod którego okiem rozkwitł w Rennes, aby wywalczyć sobie transfer do Dortmundu. Tuchel był przy nim, gdy był młody i samotny w Niemczech. Pomimo wszystkich problemów w Barcelonie, wymienia również Xaviego jako kogoś, kto miał największy wpływ. Należą do nich również Marco Reus i jego przyjaciel Aubameyang. Byli dla niego inspiracją jako koledzy z drużyny w Dortmundzie, podobnie jak Sergio Busquets w Barcelonie – i oczywiście Lionel Messi.

– Od samego początku miałem bardzo dobre relacje z Messim – mówi. – Moja szafka była tuż obok jego i udzielił mi wielu rad. Był kimś, kto instynktownie wiedział, czego chcesz. Powiedział mi, że muszę poważnie podejść do sprawy, jeśli chcę spełnić swoje marzenia – potem obserwowałem i uczyłem się od niego, co robił na boisku.

– Niezależnie od tego, czy grał jako numer 10, czy numer 9,  jego ustawienie było wyjątkowe, sposób, w jaki zdawał się czynić siebie niewidzialnym na boisku. Czasami wydaje się, że nie widać go przez jakieś cztery, pięć minut, a potem, gdy tylko dostaje piłkę, instynktownie wie, co robić. Messi wiedział, kiedy Jordi Alba zamierzał podwoić się z nim w ataku i kiedy miał zamiar wrzucić piłkę do pola karnego. On naprawdę dobrze rozumie futbol, bardzo dobrze się ustawia na boisku i wszyscy wiemy, co potrafi zrobić nogami.

Pytam Dembele, czy pewnego dnia, kiedy jego córka dorośnie, powie jej, że grał z Messim. – Już jej mówię! – uśmiecha się, mimo że nie ma jeszcze trzech lat. Czy dla Dembélé piłka nożna to pasja, czy praca? – To jedno i drugie – mówi. – Ale przede wszystkim, zwłaszcza dla dzieciaka, to była pasja.

Proszę go, aby wybrał swój idealny mecz – czy to był mecz rozegrany na ulicy, czy mecz, w którym zadebiutował w barwach Rennes przeciwko Angers w 2015 roku? – Ulice są tylko dla zabawy – odpowiada. – Myślę, że to był pierwszy mecz, jaki rozegrałem zawodowo. Idealny mecz.

Ten debiut dla Rennes był pierwszym ważnym krokiem na wyboistej drodze, ale wydaje się, że ostatecznie doprowadzi go do Złotej Piłki.

GUILLEM BALAGUE

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Materiał powstał we współpracy z FourFourTwo – ekskluzywnie na polskim rynku

fot. Newspix

1 komentarz

Uwielbia sport, czasem nawet próbuje go uprawiać. W przeszłości współtworzył legendarne radio Weszło FM, by potem oddawać się pasji do Premier League na antenie Viaplay. Formaty wideo to jego żywioł, podobnie jak komentowanie meczów, ale korzystanie z języka pisanego również jest mu niestraszne. Wytężone zmysły, wzmożona czujność i mocne zdrowie – te atrybuty przydają mu się zarówno w pracy, jak i życiu codziennym. Żyje nadzieją na lepsze jutro słuchając z zamiłowaniem utworów Andrzeja Zauchy czy Krzysztofa Krawczyka – bo przecież bez przeszłości nie ma przyszłości.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Francja

Francja

Zawieszony piłkarz posypuje głowę popiołem. Poszło o… historię

Antoni Figlewicz
5
Zawieszony piłkarz posypuje głowę popiołem. Poszło o… historię
Reklama
Reklama