Pamiętacie mecz Argentyna – Polska z mundialu w Katarze? Dziś oglądaliśmy coś podobnego w wydaniu kobiecym. Spotkanie drużyn z dwóch piłkarskich galaktyk, w którym jedna gra szybko, z polotem i strzela gole, a druga głównie bezradnie kopie do przodu. Wtedy porażka 0:2 dała zespołowi Czesława Michniewicza awans do 1/8 finału. Dziś kadra Niny Patalon w swoim drugim występie na EURO 2025 przegrała 0:3 ze Szwecją i nie ma już żadnych szans na ćwierćfinał. Pierwszy mecz, z Niemkami (o:2), mógł się podobać. Dziś, parafrazując klasyka, w grze Polek nie było niczego.

Minęły ledwie dwie minuty spotkania, a Szwedki mogły strzelić dwa gole. Najpierw atak rywalek rozpaczliwym i trudnym wybiciem zatrzymała 19-letnia Emilia Szymczak, a po chwili rywalki trafiły w poprzeczkę. Później znowu obiły poprzeczkę bramki Kingi Szemik, do tego zmarnowały kilka innych świetnych okazji.
Polki zostały stłamszone przez Szwedki
Około 20. minuty komentator spotkania próbował nas przekonać, że oglądamy świetny mecz, rozgrywany w doskonałym tempie, ale… nie no, bez przesady. Zachowujmy umiar w chwaleniu.
To nie był świetny mecz, tylko podwórkowe granie, trochę takie w dwa ognie. Jakby obok szkoły, przy trzepaku, klasa VIc wyszła na IIIa i każdym zagraniem potwierdzała swoją wyższość. Szwedki atakowały od początku: były dużo szybsze i w przeciwieństwie do Polek potrafiły wymienić celne podania w środku pola. Widać było, że odrobiły lekcję taktyczną i znalazły słaby punkt zespołu Niny Patalon, czyli Martynę Wiankowską, której brakuje nawyków lewej obrończyni. Dlatego piłka raz za razem szła do prawoskrzydłowej Johanny Rytting Kaneryd, świetnej zawodniczki Chelsea. I raz za razem pod bramką Szemik było gorąco.

Sylwia Matysik w walce z rywalką
O ile w meczu w pierwszym meczu z Niemkami (0:2) Polki długo wyglądały solidnie w obronie i potrafiły wyprowadzać groźne kontrataki, o tyle dziś nie miały żadnych argumentów. A jeżeli pomysł był, to polegał na szybkim pozbyciu się piłki, głównie długim podaniem. Z reguły – niecelnym. Biało-Czerwone próbowały ruszać bokami, po czym następował przerzut. Było to jednak wolne i, niestety, bardzo przewidywalne.
A Szwedki rozegrały sobie sparing.
Jedyny – tak mi się wydaje – wygrany pojedynek w ofensywie przez reprezentantkę Polski w pierwszej połowie wynikał z błędu sędziny. Pajor pociągała za koszulkę kapitankę rywalek, Kosovare Asllani, ale jakimś cudem to przeciwniczce odgwizdano faul i jeszcze obejrzała żółtą kartkę. Kuriozum.
Do przerwy, jak w tytule książki Adama Bahdaja, było 0:1, a mogło być 0:4.
Gdy w pierwszym dzisiejszym meczu polskiej grupy Dunki prowadziły 1:0 z Niemkami (ostatecznie przegrały 1:2), ale pod koniec pierwszej połowy skupiły się tylko na tym, by nie stracić gola, napisałem o „obronie Kopenhagi”. Kolega odpisał mi, że za trzy godziny w Lucernie nastąpi obrona Częstochowy. I miał rację. Pasowało tym bardziej, że Biało-Czerwone grały ze Szwedkami.
Do przerwy w strzałach było 10:1 dla rywalek. Czasami słowo „dominacja” to eufemizm.

Obrazek-symbol tego spotkania
To ze Szwecją Polska wygrywała finał mistrzostw Europy
Przed spotkaniem mówiło się o dwóch innych meczach ze Szwedkami. 28 czerwca 2013 roku Polska wygrała ze Szwecją w wielkim finale mistrzostw Europy do lat 17. Wtedy po raz pierwszy w naszym kraju zrobiło się głośniej o piłce kobiecej. Jedynego gola meczu strzeliła Ewelina Kamczyk, która mecz w Lucernie rozpoczęła na ławce rezerwowych, ale dziś w pierwszym składzie wyszły dwie zawodniczki, które 12 lat temu rozpoczynały finał: Sylwia Matysik i Ewa Pajor. Po stronie Szwedek były takie trzy piłkarki: Nathalie Bjorn, świetna pomocniczka Filippa Angeldahl i jedna z największych gwiazd, napastniczka Stina Blackstenius.
Natomiast 13 kwietnia 2021 roku Polska zagrała na stadionie Widzewa ze Szwecją w debiucie trenerskim Patalon. Do 85. minuty utrzymywał się niespodziewany remis 2:2, ale w końcówce rywalki dwa razy trafiały do siatki. I skończyło się 2:4.
Dziś Polki nie miały nic do powiedzenia przeciwko zdecydowanie mocniejszym rywalkom.
Trzy zmiany w składzie Polek
Wyjściowy skład na Szwedki pokazał, że Patalon wyciągnęła wnioski (tak się przynajmniej wydawało) po przegranej z Niemkami. Doszło do trzech zmian, w tym jednej wymuszonej. Nie wykurowała się Paulina Dudek, zmagająca się z kontuzją ścięgna Achillesa. Na ławce usiadły słabsze w pierwszym meczu Kamczyk i Natalia Padilla-Bidas, a do jedenastki wskoczyły pomocniczka Dominika Grabowska i skrzydłowa Nadia Krezyman, które w piątek dużo wniosły do gry w drugiej połowie.
Czy gdyby Dudek była dziś na boisku, nasza obrona nie pogubiłaby się tak w kryciu, jak przy golu na 0:1? Bardzo możliwe. Oliwia Woś i Szymczak rozstąpiły się przed Blackstenius, a ta – napastniczka Arsenalu, która strzeliła w tym sezonie jedynego gola w finale Ligi Mistrzyń – pewnie trafiła do siatki.
Dziewczyny broniły się dzielnie, ale Szwedki obejmują prowadzenie…
🔴📲 OGLĄDAJ #POLSWE 👉 https://t.co/9UiNy6ouYL pic.twitter.com/H55XzuM5qQ
— TVP SPORT (@sport_tvppl) July 8, 2025
Zastępująca Dudek Woś grała ambitnie, ale albo brakowało jej szybkości, albo zaliczała straty. Na początku drugiej połowy Polki miały co prawda swoją szansę (do piłki nie dopadła Padilla-Bidas), ale jednocześnie Szwedki wjeżdżały w pole karne Polek, jakby bronił go zespół numer 72. a nie 27. na świecie. I po chwili było 2:0 dla rywalek, po golu strzelonym przez Asllani w wyjątkowo łatwy sposób.
Druga połowa zaczęła się nieźle, ale to Szwedki strzelają gola 🇸🇪
🔴📲 OGLĄDAJ #POLSWE 👉 https://t.co/9UiNy6p2Oj pic.twitter.com/2beTGd4mf9
— TVP SPORT (@sport_tvppl) July 8, 2025
Niedługo później padł trzeci gol, ale sędzina zlitowała się nad Polkami, dostrzegając dyskusyjny faul na Szemik.
Na szczęście dla Polek Szwedki po drugim golu trochę się uspokoiły. I zaczęła się bardziej senna gra, a komentator TVP porównywał cały turniej do rozgrywanego w Szwecji Biegu Wazów na dystansie 90 km klasykiem. Chodziło chyba o to, że trzeba oszczędzać siły, żeby wytrzymać cały dystans. Cóż, dziś Polki wyglądały, jakby nie miały ich od początku. Później usłyszeliśmy jeszcze w komentarzu, że Polkom brakuje dwóch goli do tego, by zostać w turnieju. Niby takie są fakty, ale… litości.
Niedługo później brakowało trzech, po trafieniu Liny Hurtig. A później brakowałoby czterech, gdyby bardziej skuteczna była Blackstenius.

Ewa Pajor była dzisiaj bezradna, podobnie jak cały zespół
Nina Patalon: Niemki i Szwedki to top 5 na świecie
Patalon mówiła przed meczem, że Niemki i Szwedki to jej zdaniem top 5 na świecie. Powiedziała prawdę? Ktoś się zgodzi, ktoś będzie z tym polemizował. Szukała w pewien sposób alibi? O tym wie ona sama. Nie ulega jednak wątpliwości, że nawet grając przeciwko Szwedkom, po prostu wypadałoby pokazać więcej.
Odwagę. Pomysł. Argumenty. Umiejętności.
Dziś tego brakowało.
Dopiero w 93. minucie można było za coś naprawdę pochwalić Polki – Milena Kokosz świetnie uderzyła z dystansu, ale trafiła w słupek.
Oglądaliśmy mecz Argentyna – Polska z Kataru w wydaniu kobiecym. Jedne grały w piłkę, drugie próbowały przeszkadzać i głównie kopały niecelnie. Tylko że w 2022 roku wynik 0:2 dał kadrze Czesława Michniewicza awans do 1/8 finału, a dziś porażka oznacza wypadnięcie z turnieju.
Pierwszy mecz Polek na EURO, przegrany 0:2 z Niemkami, był historycznym debiutem w wielkiej imprezie. Było naprawdę przyzwoicie. Dziś Polki zagrały mecz o wszystko i wypadły bardzo źle. W sobotę o 21.00 zespół Patalon czeka spotkanie „o honor” przeciwko Dunkom, które również przegrały dwa razy i nie mają szans na ćwierćfinał.
Polska – Szwecja 0:3 (0:1)
- 0:1 Blackstenius – 28′
- 0:2 Asllani – 52′
- 0:3 Hurtig – 77′
Fot. Newspix.pl
WIĘCEJ O PIŁCE KOBIET NA WESZŁO:
- Dziewczyna, która się bała. Paulina Tomasiak może być odkryciem EURO
- Kiedyś je wyśmiewano, dziś grają poważny turniej. Rusza kobiece EURO
- Grała dla Niemiec, ale wybrała Polskę. „Nie każdy musi mnie rozumieć”