Reklama

Tylko 367 minut Nikolicia w eliminacjach do ME. W czym problem?

redakcja

Autor:redakcja

14 listopada 2015, 19:11 • 3 min czytania 0 komentarzy

W Legii Warszawa jest największą gwiazdą. Taki status wyrobił sobie zaledwie w ciągu kilku miesięcy gry. Wydawać by się mogło, że piłkarz, który zdobywa 16 goli w 15 meczach w polskiej ekstraklasie, w reprezentacji Węgier będzie grał pierwsze skrzypce, będzie czołowym strzelcem, podstawowym graczem. Nic z tych rzeczy. Nemanja Nikolić w swojej kadrze jest najczęściej zmiennikiem, a w najważniejszym spotkaniu reprezentacji od lat – pierwszym barażowym starciu z Norwegami – nie wystąpił w ogóle. Czy Węgrzy mają w ataku aż taki kłopot bogactwa?

Tylko 367 minut Nikolicia w eliminacjach do ME. W czym problem?

Skład i ustawienie Madziarów w eliminacjach często się zmieniało, a spowodowane to było po części wymuszoną roszadą na stanowisku selekcjonera. Pal Dardai nie otrzymał od Herthy pozwolenia na dzielenie obowiązków, więc zastąpił go Niemiec – Bernd Storck. Jednak ani u jednego, ani u drugiego Nikolić pierwszym wyborem nie był. Odkąd napastnik Legii zadziwia polskich kibiców, w reprezentacji na 450 możliwych minut zagrał tylko 173. Wcześniej również anonimowy nie był. W ciągu ostatnich 4 sezonów w Videotonie strzelił aż 71 bramek w tamtejszej ekstraklasie. Nie przełożyło się to jednak na zaufanie w kadrze. Czy zatem bycie opcją numer dwa, albo nawet numer trzy w reprezentacji spowodowane jest aż tak mocną konkurencją w ataku? Spójrzmy.

Adam Szalai – to właśnie on, piłkarz TSG Hoffenheim, od wielu lat gracz biegający po boiskach Bundesligi, jest zwykle ustawiany na szpicy. W obecnych rozgrywkach zagrał jednak tylko 3 razy i nie strzelił żadnego gola. Rok wcześniej, podczas 26 występów trafił tylko 4-krotnie. Statystyki – delikatnie mówiąc – dupy nie urywają.

Drugi zawodnik, który często stawiany jest wyżej w hierarchii niż Nikolić, to Krisztian Nemeth. Na co dzień gracz – występującego w amerykańskiej MLS – Sportingu Kansas City. W tym roku zagrał 29 meczów i strzelił 11 goli. Wcześniej trafił 8 razy w jednym sezonie w Eredivisie i to by było na tyle, bo do lat 2006/2007, kiedy ukłuł 12 razy w lidze węgierskiej, nie ma co wracać. Przez długie lata zmieniał pracodawców, a na boisku pojawiał się tylko sporadycznie.

Wydaje się więc, że Nikolić gorszy od wspomnianych zawodników nie jest. W przeciwieństwie do rywali nie strzelił ostatnio 4 czy 11 goli, ale aż 37. Co zatem sprawia, że gracz Legii gwiazdą swojej kadry nie jest? Czy to jakiś spisek i faworyzowanie innych? Nie. Chodzi tu przede wszystkim o styl gry reprezentacji. Nemanja to killer, lis pola karnego. Zawodnik ten żyje z podań kolegów, ma niezwykle dobrze ułożoną stopę, ale jeżeli jest sam i nie ma kto mu dograć – ginie. Węgrzy w przeciwieństwie do Legii czy Videotonu najczęściej gry nie prowadzą, nie gniotą rywali przez 3/4 meczu. Skupiają się na defensywie i kontratakach. Liczą na stałe fragmenty gry lub drybling konkretnych zawodników. W takiej grze Nikolić traci swoje walory. Mimo że często rozgrywał drugie połowy, to ani razu się nie wyróżnił, nie strzelił też żadnego gola. Atutem Szalaia jest wzrost przydatny przy rzutach wolnych czy też rożnych. Nemeth natomiast potrafi się po piłkę cofnąć, rozegrać ją, asystować. Nawet Daniel Bode, czyli kolejny rywal Nemanji, potrafił – mimo tylko 2 występów – zdobyć 2 gole.

Reklama

I to jest właśnie problem Legionisty. Styl Węgrów nie potrzebuje kogoś, kto będzie zabijaką w polu karnym.

Rafał Żuk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...