Przeczytaliśmy właśnie reportaż Gońca o Cezarym Kuleszy i… nie damy sobie ręki uciąć, że to tekst o szefie największego sportowego związku sportowego, a nie opowieść o pijackich wybrykach losowych studentów politechniki. W artykule alkohol leje się strumieniami, a jego najlepszą opowieścią jest „Barka” odśpiewana przez prezesa PZPN i polityków PiS na jednej z biesiad.

Autor artykułu miał widzieć film z imprezy zorganizowanej w mieszkaniu Łukasza Mejzy w końcówce 2021 roku. Oprócz skompromitowanego polityka, na miejscu jest między innymi Kamil Bortniczuk (były minister sportu) i inni politycy związani z ówczesną władzą. Oto fragment tekstu:
Aż trudno w to uwierzyć, ale politycy Zjednoczonej Prawicy, z działaczami PZPN, w kółeczku, przytuleni do siebie, trzymają się rękami w pasie i śpiewają… ulubioną religijną pieśń Jana Pawła II, czyli „Barkę”.
„Swoją barkęęęę, pozostawiam na brzeeeeegu,
razem z tobąąąą nowy zacznę dziś łów” – zawodzą pijacko.
Z głosów wynika, że przynajmniej kilka osób w tym gronie jest mocno wstawionych.
Twarze i chwianie się na boki, sugerują to samo.
Przyznamy, że… tego się nie spodziewaliśmy.
Biesiady w PZPN – reportaż Gońca
Portal opisuje, że tego samego wieczora miało dojść do „sparingu bokserskiego” pomiędzy Kuleszą i Mejzą, który zakończył się zwycięstwem prezesa PZPN. To jedna z wielu scenek, jakie opisane są w artykule, nad którym unosi się zapach ciężkich alkoholi.
Przekaz jest prosty – w PZPN, zwłaszcza przy okazji meczów kadry, trwa nieustanny balet. Czasami przeciąga się on do rana. Z tego powodu Kulesza miał nie stawić się na spotkaniu z Paulo Sousą, którego zaprosił na dywanik o 10:00 po meczu z Węgrami w eliminacjach do mistrzostw Europy. Z nieustanną biesiadą mają mierzyć się też piłkarze, którzy obserwowali ją podczas zgrupowań.
Kiedy działacze udawali się do Andory z Barcelony busem (w Andorze nie ma lotniska), mieli zatrzymywać się kilka razy na wódkę w okolicznych barach. – Picie przez 5 dni. Przychodzili na treningi pijani, zaczepiali piłkarzy, gadali głupoty. To przelało czarę goryczy – wypowiada się anonimowo jeden z działaczy, który deklaruje, że w razie potrzeby może potwierdzić swoje słowa w sądzie. Oto fragment o kulisach wylotu do Czech za Fernando Santosa:
– Lała się gorzała. Zaczepianie piłkarzy bez przerwy. Lewandowskiego najbardziej. Patologia. Santos był tym zdegustowany – opisuje osoba, która była wówczas na pokładzie. Już gdy samolot kołował, któryś z gości PZPN-u wyjmował alkohol z bagażu i stewardesa kazała mu usiąść. – Chwileczkę, bo ja muszę lekarstwa zażyć – odpowiedział i wyjął wódkę – opisuje nasz rozmówca.
Z tekstu wynika, że wstawieni działacze regularnie proszą naszych piłkarzy o zdjęcie. Hitowa jest też anegdota o meczu z Albanią, podczas którego szef PZPN-u miał być tak nawalony, że ledwo kontaktował. W przerwie miał wieszać się na szyi Daniela Obajtka i wyznawać mu miłość. Po meczu, gdy próbowano go siłą wyprowadzić z loży, miał krzyczeć, że „bez Andrzeja nie idę”. Towarzystwo wpadło wtedy w konsternację, bo przecież gościem na meczu był sam… prezydent Duda. Kuleszy miało chodzić jednak o innego Andrzeja. Mimo to głowa państwa stwierdziła po meczu, że na loży VIP dzieją się takie ekscesy, że woli w nich w przyszłości nie uczestniczyć.
WIĘCEJ O PZPN:
- Zbigniew Boniek dla Weszło: Pozycja Kuleszy jest słaba [WYWIAD]
- Opozycja cykorów. Wolta pokazała, że można było obalić Kuleszę
- Polska zorganizuje wielki turniej? “To ma być dziedzictwo Kuleszy”
Fot. FotoPyK