O zakusach Adama Kaźmierczaka na stanowisko wiceprezesa ds. organizacyjno-finansowych PZPN pisaliśmy jako pierwsi już w kwietniu. Cel udało mu się osiągnąć w pełni – nie dość, że usunął z prezydium Henryka Kulę, od którego dystansował się od dawna, to jeszcze sam zajął jego miejsce. Swego dopięli też Sławomir Kopczewski i Dariusz Mioduski, nowi wiceprezesi ds. szkolenia oraz ds. zagranicznych.

Podczas Walnego Zgromadzenia Delegatów PZPN długo nic nie zapowiadało przebiegu, który miałby nie ucieszyć prezesa Cezarego Kuleszy. Jako jedyny kandydat został wybrany ponownie na stanowisko zdecydowaną większością głosów.
Dlatego też, gdy wyczytywał nazwiska wskazane przez niego na funkcję wiceprezesów PZPN, nie spodziewał się jeszcze katastrofy. Tymczasem nadszedł gong.
Gdy głosowano nad ponownym wybraniem Henryka Kuli na stanowisko wiceprezesa ds. organizacyjno-finansowych – do przepchnięcia jego kandydatury zabrakło dwóch głosów. Dla delegatów był to jasny sygnał: skończyło się przyzwalanie na wszystko, co w związku chce wprowadzić Cezary Kulesza. A przecież tego samego dnia, prezes PZPN przedstawił nawet swoim ludziom dokładną listę, na kogo głosować mają w wyborach – tak na kandydatów na wiceprezesów, jak i członków zarządu i członków Komisji Rewizyjnej…
Wyborcze rekomendacje prezesa. Lista Kuleszy
Maciej Mateńko, dotychczasowy wiceprezes ds. szkolenia, i Mieczysław Golba, wiceprezes ds. zagranicznych, także przegrali swoje głosowania z kretesem.
Cezary Kulesza wyraźnie nie umiał zrozumieć, co się stało. Był tak skonfundowany, że po piętnastominutowej przerwie raz jeszcze zarządził głosowanie nad tymi samymi nazwiskami. Znów z takim samym skutkiem – wszystkie trzy kandydatury zostały odrzucone.
Następna przerwa trwała już o wiele dłużej, a urzędujący prezes PZPN musiał wrócić z niej z innymi propozycjami. W kuluarach było niezwykle gorąco, gdy trwało ustalanie, kto znajdzie się w prezydium PZPN.
A gdy Cezary Kulesza wrócił na mównicę, okazało się, że wszystkie klocki wskoczyły na swoje miejsca. O wszystkich tych scenariuszach pisaliśmy już wcześniej na Weszło. O wielu z nich jako pierwsi.
Adam Kaźmierczak najważniejszym z wiceprezesów PZPN
Największym wygranym zjazdu wyborczego jest Adam Kaźmierczak, prezes Łódzkiego Związku Piłki Nożnej. Ten, będąc dotychczas wiceprezesem ds. piłki amatorskiej, zrealizował swój plan. A było nim usunięcie z prezydium Henryka Kuli i zajęcie jego miejsca. Tak pisaliśmy o sprawie w kwietniu:
„Tajemnicą poliszynela jest wzajemna niechęć obu panów [Kaźmierczaka i Kuli], w ostatnich tygodniach podsycona walką o związkowe stołki. Jak słyszymy, Kaźmierczak ma chrapkę, by zająć miejsce… Kuli.
– Adam od samego początku chce być prezesem ds. organizacyjno-finansowych. Jego ambicje nie są dla nikogo żadnym sekretem. Teraz po prostu zaczął ustawiać się na pozycji, która pozwoli mu negocjować z Kuleszą. Myślę, że zamierza wykorzystać do tego brak sympatii do Kuli i zbliżające się wybory – słyszymy od jednego z prezesów wojewódzkich związków”.
Wyborcza gra w PZPN. Wielkie zmiany na szczycie władzy?
Wcześniej Kaźmierczak wolał się jednak zabezpieczyć i na wszelki wypadek, a może także dla zamydlenia oczu, postarał się, by wojewódzkie związki udzieliły mu nominacji na stanowisko wiceprezesa ds. piłki amatorskiej, które piastował dotychczas. W głosowaniu wygrał jednogłośnie.
Planem A łódzkiego działacza była cały czas jednak posada wiceprezesa ds. organizacyjno-finansowych. Cel udało mu się osiągnąć, wyrzucając Kulę z prezydium. To oznaczało, że związki raz jeszcze muszą wybrać wiceprezesa ds. piłkarstwa amatorskiego. Padło na Tomasza Garbowskiego z Opolskiego ZPN.
Czy Adam Kaźmierczak trzyma z Cezarym Kuleszą?
Co wiadomo o Kaźmierczaku? Z jednej strony jest to człowiek, który nigdy negatywnie nie wypowiadał się na temat Kuleszy, więc jego kandydatura była dla prezesa PZPN ostatecznie do zaakceptowania. Z drugiej – w związku można usłyszeć, że prezes ŁZPN mocno dystansuje się od „grupy bankietowej”. Ta część obozu Kuleszy miała patrzeć na niego z niechęcią.
– Prezes nie jest zbyt lubiany, bo od początku kadencji odcinał się od środowiska prezesów Kuleszy i Kuli. Można nawet powiedzieć, że z pogardą patrzył na ich towarzyskie spotkania – mówiła nam w kwietniu osoba ze związku.
Nie jest też tajemnicą, że Kaźmierczak blisko współpracował z innym wiceprezesem poprzedniej kadencji, Wojciechem Cyganem. Ten został przez Kuleszę usunięty z grona wiceprezesów, ale prezesowi nie udało się całkiem pozbyć będącego w opozycji działacza. Przedstawiciel Rakowa Częstochowa z dużym zapasem uzyskał miejsce w zarządzie PZPN.
Nie jest wykluczone, że Kaźmierczak, o którym było dotychczas medialnie dość cicho, będzie jednym z głównych rozgrywających nadchodzącej kadencji. A kto wie, może w następnej sam rozważy możliwość startu po prezesurę.
Sławomir Kopczewski wiceprezesem ds. szkolenia
Miejsce Macieja Mateńki w prezydium PZPN zajmie Sławomir Kopczewski, który w przeszłości długo zarządzał szkoleniem młodzieży w Jagiellonii Białystok.
O możliwości objęcia przez Kopczewskiego teki wiceprezesa po raz pierwszy pisaliśmy już w lutym, kiedy wymienialiśmy opcje rozważane przez Cezarego Kuleszę.
„Nieoficjalnie można usłyszeć, że Kulesza sondował możliwość powierzenia stanowisk wiceprezesów u kilku osób: Radosława Michalskiego z Pomorskiego ZPN, Pawła Wojtali z Wielkopolski, Sławomira Kopczewskiego z Podlasia, prezesa Lecha Poznań Karola Klimczaka czy szefa Ekstraklasy Marcina Animuckiego. Na razie to jednak tylko przymiarki”.
Kłopoty Kuleszy z wiceprezesami. Czy w PZPN nadchodzi rewolucja?
Kulesza ewidentnie rozważał wówczas scenariusze awaryjne – i w przypadku niepowodzenia z Mateńką musiał wcielić w życie jeden z nich. Zresztą podobnie stało się z Marcinem Animuckim, którego rekomendował klubom jako wiceprezesa ds. piłki profesjonalnej.
W pewnym momencie wydawało się jeszcze, że kandydaturę Kopczewskiego może zablokować fakt, że jest z… Podlasia. W czasie poprzedniej kadencji Henryk Kula zablokował w ten sposób propozycję włączenia do prezydium Wojciecha Strzałkowskiego. Teraz Kula zniknął, zniknął więc i problem – nazwijmy to – terytorialny.
Dariusz Mioduski też dopiął swego
Wygranym głosowania jest także Dariusz Mioduski, właściciel Legii Warszawa. Jeszcze rano można było usłyszeć, że prezes Cezary Kulesza jest przeciwny jego kandydaturze i – gdyby to zależało od niego – nie znalazłby dla Mioduskiego miejsca nie tylko wśród wiceprezesów, ale i w zarządzie.
Tymczasem właściciel Legii swoich zamiarów nie ukrywał.
„Kluby dodatkowo omówiły rekomendacje swoich przedstawicieli do zarządu PZPN oraz Komisji Rewizyjnej na Walne Zgromadzenie, które odbędzie się 30 czerwca (…). Na kandydata na wiceprezesa PZPN ds. międzynarodowych wskazany został Dariusz Mioduski, prezes Legii Warszawa” – czytaliśmy w komunikacie Ekstraklasy z 26 maja.
Kulesza chciał zagrać klubom na nosie, stawiając na Mateńkę, ale ostatecznie został przegłosowany. I Mioduski, tak jak wcześniej Kaźmierczak czy Kopczewski, dopiął swego.
Pozostaje jedynie żałować, że w wyborach na prezesa PZPN Kulesza nie miał kontrkandydata. Skoro szefowi związku dało się zagrać na nosie przy głosowaniu na wiceprezesów, oznacza też, że można było zrobić to przy głosowaniu na fotel prezesa.
Ale nie w sytuacji, w której nie ma żadnego konkretnego rywala.
WOJCIECH GÓRSKI
WIĘCEJ O WYBORACH PZPN NA WESZŁO:
- Cezary Kulesza wygrał, ale stracił swoich ludzi. Kulisy kruszenia betonu w PZPN
- Kulesza się ugiął! Nowi wiceprezesi PZPN wybrani
- Oficjalnie: Kulesza wybrany na drugą kadencję!
- Grzegorz Lato honorowym prezesem PZPN. “Nie chciałem się starać o prezesurę”
- Prezes Jagiellonii: “Spotkaliśmy się w gronie klubów Ekstraklasy. Chcemy zmian”
- Dyrektor Kozłowski: Afera to jest, jak przychodzą służby o 6 rano
- Kowal trochę pod prąd. “Druga kadencja Kuleszy będzie lepsza”
fot. FotoPyK