Reklama

Symboliczny finał Ligi Narodów. Niech żyje król! Albo książę…

Antoni Figlewicz

08 czerwca 2025, 13:31 • 6 min czytania 5 komentarzy

Jesteśmy w takim fajnym momencie, w którym dawni piłkarscy kosmici schodzą powoli ze sceny, a my przyzwyczajeni do ich obecności potrzebujemy wyznaczenia naturalnych następców i tak uparcie szukamy kolejnych. Bo to już dwie dekady z Cristiano Ronaldo i Leo Messim, zdążyliśmy zapomnieć, jak wygląda piłka nożna bez nich. A niektórzy może nawet nigdy się nie przekonali, jak to jest, gdy ci dwaj nie biegają po boisku. Tym fajniej, że możemy zobaczyć dziś starcie „nowego” ze „starym”, bo tak należy chyba zapowiadać finał Ligi Narodów.

Symboliczny finał Ligi Narodów. Niech żyje król! Albo książę…

Lamine Yamal radzi sobie bardzo dobrze, w pełni wykorzystuje swój talent. Teraz pozwólcie dzieciakowi rosnąć i nie wywierajcie na niego zbyt dużej presji. Pozwólcie mu po prostu być i rozwijać się dobrze – zdejmijcie z niego ciężar, a talentu mu nie braknie – takimi słowami uraczył ostatnio dziennikarzy Cristiano Ronaldo pytany o zbliżający się plebiscyt „France Football”. Z taką wręcz ojcowską troską mówił o karierze młodego piłkarza Barcelony, jego rozwoju, szansach na zawojowanie świata. – Mój syn go bardzo lubi, a ja mam szczególny sentyment do Hiszpanii. Największe talenty zawsze były stamtąd.

Reklama

To ten szczególny moment, kiedy wychodzisz a boisko, żeby zagrać przeciwko idolowi swojego dziecka. A sam jesteś idolem tego idola. Nie zmienia to jednak faktu, że Cristiano nie czuje się z tym jakoś super komfortowo, choć przywykł już pewnie do tego, że często mecze zapowiada się w formacie „on kontra ktoś lub coś”. – Zawsze, kiedy jest jakiś finał, to mówi się, że to starcie Cristiano kontra ktoś. Lepiej porównać Yamala do Vitinhi, byłaby chociaż mniejsza różnica wieku, ale nie – wielu i tak chce to zrobić z Cristiano. A to nie jest tak, że zawsze to jestem ja kontra ktoś. Pamiętajcie, że zagrają dwie drużyny.

Marzenie o golu numer 1000. Pele i Romario sądzili, że udało im się je spełnić [CZYTAJ WIĘCEJ]

Finał Ligi Narodów. Na przekór Cristiano

Nie da się ukryć, że raczej nie posłuchamy Ronaldo i będziemy dziś uważnie przyglądać się jednemu i drugiemu z głównych bohaterów. Yamal jest najprawdopodobniej najbardziej ekscytującym piłkarzem ostatnich miesięcy. Wielu przekonuje wręcz, że to jedna z ostatnich nadziei na podtrzymanie magicznej aury wokół piłki nożnej. Może przesadzają, ale nie da się ukryć, że ten chłopak ma to coś, czego futbolowi potrzeba. Dryg, luz, beztroskę.

Umiejętność kupienia sobie sympatii Cristiano Juniora, który na co dzień może podpatrywać w domu jednego z najlepszych piłkarzy w historii, a i tak jara się popisami jakiegoś młodziaka, który talent ma ogromny, ale musi jeszcze przejść długą drogę do wielkości. Już taki jeden smaczek wystarczy, by choć trochę podekscytować się przed starciem nowej gwiazdy ze starą. Mecze reprezentacyjne są zresztą jedną z niewielu szans, by pooglądać sobie jeszcze CR7 grającego z piłkarzami na co dzień skupionymi na czymś więcej niż odcinanie kuponów na Półwyspie Arabskim. A takich będzie dziś na boisku całe mrowie, bo nie da się zapomnieć, że obok Ronaldo i Yamala na placu zameldują się naprawdę najlepsi z najlepszych.

Mecz Hiszpanii z Portugalią zapowiada się naprawdę bardzo ciekawie

Więc nawet jeśli uznacie, że są tylko tłem do pokoleniowego starcia pędzącego po okrągły tysiąc goli człowieka-maszyny z uśmiechniętym skrzydłowym z Barcelony, to i tak lepszego tła nie dało się im stworzyć na taki epicki pojedynek.

To legenda futbolu – mówi o Ronaldo sam Yamal. – Ja, podobnie jak wszyscy piłkarze, mam ogromny szacunek do Cristiano. To co on prezentuje… to jest rodzaj gry, w którą chcę grać – stwierdza siedemnastolatek cytowany przez BBC.

Lamine Yamal. Idol nowej generacji kibiców i ratunek dla futbolu [CZYTAJ WIĘCEJ]

Nie najbardziej prestiżowy, ale…

Zresztą wiecie, jaki jest Ronaldo. Jeśli coś może wygrać, to po prostu zrobi wszystko, żeby się udało. Upartość Portugalczyka właściwie nie ma granic i dlatego też sprawę wygranej w Lidze Narodów czterdziestolatek traktuje bardzo poważnie, choć wielu powiedziałoby pewnie, że te rozgrywki niewiele mają wspólnego z prestiżem choćby mistrzostw Europy. Są jednak mecze o stawkę, za zwycięstwo jest trofeum, strzelają tuby z konfetti i zespół lepszy w finale ma pełne prawo do okazywania radości. A to oznacza, że Cristiano ostrzy sobie zęby na ponowną wygraną – przecież raz już mu się udało, w 2019 roku. A spokojnie można tego dokonać ponownie.

Cristiano Ronaldo bardzo poważnie traktuje swoją grę dla reprezentacji. I pościg za tysiącem goli w karierze

Z wiekiem jednak CR7 nabrał nieco dystansu do wygrywania i osiągania samych sukcesów. Trudno uwierzyć, że jest wobec nich nastawiony bardziej obojętnie, ale chociaż mówi o porażkach w sposób otwarty. Jeszcze jeden wycinek z wypowiedzi Ronaldo na przedmeczowej konferencji: – Zwycięstwa i porażki są częścią życia. Nie zawsze można wygrać mecz, a to będzie trudne spotkanie – przekonuje Portugalczyk.

Piękni czterdziestoletni. Jak CR7 i LeBron przesuwają granice wieku w sporcie [CZYTAJ WIĘCEJ]

Chcieć a musieć. Różnica, której Ronaldo jest świadom

Nie mamy wrażenia, że robi sobie podkładkę pod ewentualną porażkę, bo jest też raczej świadomy, że od niego niczego się już nie wymaga. Jedyna presja jaką musi udźwignąć, to ta, którą sam tworzy. Presja tysiąca goli, presja utrzymywania się w topie mimo wieku, presja dobrych wyników z reprezentacją, której nadal przewodzi w roli kapitana. Trochę tego jest, a wszystko sprowadza się do tego, że CR7 już tylko może. Pewnie też z tego powodu apeluje o zdjęcie presji z Yamala, który musi sobie radzić z ogromnymi oczekiwaniami. A te – co nawet trudno sobie wyobrazić – z każdym kolejnym dobrym występem Hiszpana jeszcze rosną.

Lamine Yamal już musi radzić sobie z dużą presją. Czasem chyba faktycznie zapominamy, że ma dopiero siedemnaście lat

Lamine jest wyjątkowy. To, co dla innych byłoby sytuacją obarczoną olbrzymim stresem, dla niego zdaje się czymś naturalnym – chwali przed meczem z Portugalią swojego podopiecznego selekcjoner La Furia Roja, Luis de la Fuente. Ale gdzieś jest granica, której istnienia świadom jest po latach na najwyższym poziomie i w świetle jupiterów Cristiano Ronaldo. Stąd pewnie jego próba odciążenia młodszego kolegi po fachu.

Ojcowska troska. Syn Portugalczyka jest tylko trzy lata młodszy od Yamala. Ojciec Hiszpana jest siedem lat młodszy od Ronaldo. Nie da się na tę rywalizację spojrzeć inaczej, niż jak na starcie zupełnie innych światów. Jej wynik może też być takim symbolicznym przekazaniem pałeczki w piłkarskiej nieskończonej sztafecie. Taka jest kolej rzeczy, a Ronaldo niespecjalnie obraża się na upływający czas.

Co nie zmienia faktu, że gra dziś o pełną pulę, jak to on. Póki mu starczy pary w tych przesadnie umięśnionych nogach.

CZYTAJ WIĘCEJ O LIDZE NARODÓW NA WESZŁO:

Fot. Newspix

5 komentarzy

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama
Reklama