No dobra, zdążyliście już chyba pograć w FIFA16, co? Czasu było sporo. Chyba więc jest to dobry moment, aby poinformować tych, którzy jeszcze się ociągają z przerzuceniem na nową wersję, co tak naprawdę się zmieniło (poza – rzecz jasna – składami).
1. Jest trudniej, gdy atakujesz
Rany, jest dużo, dużo trudniej. Na początku jest tak trudno, że chcesz sobie palnąć w łeb. Ale przecież – o to chodzi! Rajdy przez pół boiska były fajne, ale przez chwilę. Pozycje, z których 9/10 strzałów kończyło się golem – znudziły się. A teraz trzeba kombinować, rozgrywać, poszukać nieszablonowych rozwiązań. A jak strzelać – to technicznie. Bieganie między przeciwnikami jak między pachołkami – no bądźmy poważni, fajnie jest upokorzyć kumpla, ale prawdziwy futbol tak nie wygląda. Więc i FIFA16 tak nie wygląda. Podryblować można, ale jak się naprawdę umie. Wywijanie na przemian na prawo i lewo to już za mało, by wejść z piłką do bramki – nawet jeśli sterujesz Messim. Może więc się okazać, że stare przyzwyczajenia cię zabijają i trzeba przestawić się na nowy, bardziej wymagający i bardziej realistyczny system gry.
2. Jest łatwiej, gdy się bronisz
Gra obronna stoi na dużo wyższym poziomie. Przeciwnicy przechwytują więcej piłek, lepiej się ustawiają, nie da się koło nich przebiegać bez konsekwencji. Nawet taka głupota jak wślizg została poprawiona. Dodatkowo sami bramkarze są lepsi, lepiej czytają grę i lepiej interweniują poza polem karnym – Neuer wpłynął także na rozgrywkę wirtualną. O ile więcej kiedy atakujesz jest trudniej, o tyle kiedy się bronisz – wręcz przeciwnie. Na wszystko jest jednak rada – w nowej odsłonie znacznie poprawiono dośrodkowania, także te dolne stały się faktycznie przydatne, podczas gdy w poprzednich wersjach korzystać z nich mogli tylko naprawdę dobrzy gracze.
3. Naprawdę jest ładniej
To nic nowego, wiadomo. Z każdym kolejnym rokiem jest ładniej. Jest też masa szczegółów na pierwszy rzut oka niedostrzegalnych – tak również jest co roku. Ale jeśli zaczniesz zestawiać gry w odstępie dwóch lat, czyli porównasz 16 do 14, albo 15 do 13, to dopiero zrozumiesz, że to dyskretna… rewolucja. W każdym razie wizualnie wykonano kolejny krok w kierunku – hmm – transmisji telewizyjnej (twarze najbardziej znanych piłkarzy – kino!). Dźwiękowo również. Laskowski jest lepszy od Szaranowicza, może dlatego, że po prostu bardziej kojarzy się z piłką nożną. Kibice znają więcej przyśpiewek (w grze dodano około 900 nowych okrzyków) i są aktywniejsi.
Dodatkowo – jak zawsze – poszerzono liczbę tak zwanych cieszynek (kto pamięta, że to słowo do języka polskiego wprowadził Piotr Rocki, grając jeszcze w Odrze Wodzisław?). Jest ich cała masa, przy czym najlepszą jest chyba ta…
4. Tryb kariery
Wiadomo, czego oczekujemy po FIFIE, a czego nie. Nigdy nie będzie to Football Manager, bo nie taka jest rola tej gry. Natomiast tryb kariery – menedżerski – już nas jednak troszkę do FM-a zbliża. Nie za blisko, żeby nie ugrzęznąć w taktykach i innych w tym momencie nieistotnych pierdach, ale na tyle blisko, by jednak między meczami ruszyć głową, trochę potrenować, a nie tylko rozgrywać mecze, przygotować się w sparingach itd. Jeśli kogoś nudzi meczowa sieczka – jak znalazł!