Znane staropolskie powiedzenie mówi: pokaż mi swoje stałe fragmenty gry, a powiem ci, kim jesteś. Dziś w Płocku, w pierwszym półfinale baraży o Ekstraklasę, gospodarze wykonywali je o wiele lepiej od Polonii Warszawa, dlatego to oni zagrają w niedzielnym meczu o wszystko. Wiślacy zaskoczyli Czarne Koszule dwukrotnie: po rzucie rożnym i wolnym.

Ten ostatni wybitnie wykonał Dani Pacheco. Chłop przeszedł przez szkółkę Barcelony, zagrał dla Liverpoolu w Lidze Mistrzów przeciwko Fiorentinie, no generalnie trochę tego wielkiego świata liznął. Wiadomo, nie zadomowił się w nim na stałe, więc ciężko nazwać go zawodnikiem international level, gdyby nim był, nie występowałby w naszej 1. lidze, nawet mając 34 lata mógłby grać gdzieś wyżej. Ale Hiszpan swoje przebłyski ma i dziś odpalił tryb joga bonito w najlepszym możliwym dla Nafciarzy momencie: w samej końcówce meczu, przy stanie 1:1, kiedy płocczanom nie szło, a to rywale prezentowali się po prostu lepiej.
W takich okolicznościach przyrody Pacheco wystrzelił fajerwerk, jakiego w Płocku nie widziano przynajmniej od czasów sylwestra, zresztą popatrzcie sami:
CO ZA GOOOL 🔥@WislaPlockSA NA PROWADZENIU ✅
🔴📲 Oglądaj online #WPŁPOL ▶️ https://t.co/2EIUcKaCFM pic.twitter.com/T7mo5MZNzk
— TVP SPORT (@sport_tvppl) May 29, 2025
No, nie dało się tego zrobić lepiej. Idealnie dopieszczony strzał, po którym trybuny eksplodowały, a Czarne Koszule musiały pożegnać się z wizją gry w Ekstraklasie po raz pierwszy od sezonu 2012/13.
Wisła Płock – Polonia Warszawa 2:1. Pacheco bohaterem!
Bramka Pacheco nie była zresztą pierwszym kuku jakie zrobił Polonii w tym meczu. Bo przecież to właśnie Hiszpan dośrodkowywał z rzutu rożnego na głowę Andriasa Edmundssona w 34. minucie, kiedy Wisła wyrównała stan tego spotkania. Piłkarz z Wysp Owczych ma 193 cm i budową pasuje bardziej do grającej po sąsiedzku w Orlen Arenie drużyny piłkarzy ręcznych, mistrzów Polski.
Dziś wykorzystał te warunki idealnie, wyskakując w powietrze zdecydowanie najwyżej ze wszystkich i strzelając idealnie głową przy lewym słupku:
Wisła Płock wyrównuje 🔥
Rozkręca nam się widowisko 😍
🔴📲 Oglądaj online #WPŁPOL ▶️ https://t.co/2EIUcKaCFM pic.twitter.com/dzk8JhiBUa
— TVP SPORT (@sport_tvppl) May 29, 2025
Co ciekawe, to drugi raz w tym sezonie, gdy Wisła przegrywała z Polonią 0:1 u siebie, by następnie odwrócić losy tego spotkania. W pierwszym meczu skończyło się aż 4:1, tym razem wynik był zdecydowanie niższy, ale nie ma to znaczenia dla płockich kibiców, którym rywal z Warszawy kojarzy się wyjątkowo sympatycznie – przecież to właśnie Czarne Koszule Nafciarze ograli 3:0 na otwarcie Orlen Stadionu, jesienią 2023 roku. I to właśnie z tym klubem świetny bilans ma Mariusz Misiura. Trener płocczan grał przeciwko Polonii siedem razy w karierze, wygrał cztery z tych spotkań, zremisował trzy.
To robi wrażenie, podobnie jak postawa Czarnych Koszul w dzisiejszym meczu. Poloniści nie byli faworytami tego starcia, a mimo to długimi momentami prezentowali się po prostu lepiej od Wisły. Już w 4. minucie Bartłomiej Poczobut zanotował chyba najładniejszą asystę w życiu – zagrał wspaniale zewniaczkiem do Daniego Vegi, a ten nie mógł nie wykorzystać podania godnego Luki Modricia czy Ricardo Quaresmy.
Gdyby goście poszli wówczas za ciosem, wynik półfinału mógł być dla nich zgoła inny. Tak się nie stało, a jeśli kibice Czarnych Koszul będą chcieli dziś kogoś winić za tę porażkę, na pewno najczęściej będzie tu wymieniane nazwisko Łukasza Zjawińskiego. Chłop pozamiatał w tym sezonie 1. ligę – strzelił 23 gole, został jej najlepszym snajperem wraz z Angelem Rodado – a dziś w Płocku to obrońcy Wisły zamietli pod dywan jego.
Nafciarze czekają teraz na finałowego rywala, którym będzie ktoś z dwójki Wisła Kraków – Miedź Legnica. Bez względu na to, z kim się zmierzą, są zapewne optymistami, z prostego powodu – niedzielny mecz, jako trzecia drużyna sezonu, też rozegrają u siebie.
Wisła Płock – Polonia Warszawa 2:1 (1:1)
- 0:1 – Vega 4′
- 1:1 – Edmundsson 34′
- 2:1 – Pacheco 90′
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Media: Ter Stegen podjął decyzję w sprawie swojej przyszłości
- “Nadal nigdy nie mówił o rekordach”. Christopher Clarey o tenisowych gigantach [WYWIAD]
- Sukces organizacyjny Wrocławia. Takich finałów nam trzeba
- Następca niezastąpionego. Co czeka Erika ten Haga w Bayerze Leverkusen?
- Kochalski: Wiedziałem, że wielu się nie spodoba, że jestem ja, a nie ma Grabary
fot. NewsPix.pl