Z perspektywy kibiców, którzy Raków niekoniecznie darzą sympatią, mogę wcielać się w adwokata diabła. Ale co mi tam, niech się dzieje. Do Marka Papszuna i jego projektu można mieć parę zastrzeżeń, owszem. Pisaliśmy o tym w ostatnich miesiącach wielokrotnie, ba, kibice z Częstochowy zarzucali nam, że piszemy to w zemście za brak laptopów, że się czepiliśmy jak rzep psiego ogona. Ale prawda jest taka, że Raków po prostu generuje negatywne tematy do dyskusji. Mimo to, moim zdaniem zasługuje teraz na małe pozytywne podsumowanie. A zwłaszcza Papszun.
![Papszun nie przegrał mistrzostwa. On zrobił świetną robotę [KOMENTARZ]](https://static.weszlo.com/cdn-cgi/image/width=1920,quality=85,format=avif/2024/08/20240729_0003_BRE-scaled.jpg)
Bardzo dobrze, że Papszun wrócił i pokazał, że prawdopodobnie jak nikt inny potrafi Raków poukładać. Ten sam Papszun bywa męczący, gdy z narzekaniami wychodzi do mediów. Wystawia piłeczki do pustej, kiedy mówi, że decyzje arbitrów, na przykład odnośnie rzutów karnych, go nie ruszają. Nie pomagają mu też nietrafione, przepłacone transfery, które w klubach pokroju Lecha czy Legii byłyby torpedowane właściwie co tydzień, w co drugim piłkarskim programie.
Marek Papszun nigdy, przenigdy nie narzeka na sędziów
Mieliśmy też tę dziwną mieszankę – ni to prowokacji, ni ściągania presji z własnych piłkarzy, w przekazie „my chcemy wicemistrzostwa”. Z tym Papszun raczej przestrzelił, bo po co takie rzeczy mówić, zwłaszcza na finiszu sezonu? Żeby stworzyć sobie podpórkę pod brak tytułu, mieć jakieś alibi? Jeśli tak, nie było ono przekonujące.
Ale…
Drugie miejsce to nie porażka. To sukces Papszuna
Mimo wszystko, Raków rozegrał naprawdę dobry sezon. Daleko mi do stwierdzenia, że Papszun coś wypuścił, przerżnął, strzelił sobie w stopę. Jest, jaki jest, wszyscy widzą i słyszą. Ale czy to w jakiś sposób umniejsza jego zasługi sportowe? Powoduje, że wicemistrzostwo to porażka? Absolutnie nie. Raczej nie ma w Polsce kibica, który odrzuciłby bez wahania trenera, który gwarantuje – a na to na razie wygląda – minimum drugie miejsce w tabeli.
Jedyna wątpliwość to fakt, jak Raków chce być postrzegany. Mamy wrażenie, że on sam jeszcze do końca nie wie – z jednej strony malutki stadion i znacznie mniejsza baza kibicowska niż ta Legii czy Lecha. A z drugiej strony grube miliony wydawane na transfery, na które prawie nikt w Ekstraklasie nie może sobie pozwolić. No więc, mamy tutaj pewną nieścisłość: wciąż mały klub z ambicjami, czy jednak duży finansowo projekt?
Papszun tonuje nastroje. „Nasz cel to walka o wicemistrzostwo”
Ale nawet jeśli uznamy definitywnie, że to drugie, że Raków trzeba mierzyć dzisiaj na tle mistrzowskiego Lecha, wciąż uważam, że wicemistrzostwo to sukces. Oczywiście w głowie może zapalić się lampka, czy aby Raków nie jest uzależniony od pracy jednego człowieka:
- 2020/2021: drugie miejsce
- 2021/2022: drugie miejsce
- 2022/2023: pierwsze miejsce
- 2023/2024: siódme miejsce (z Dawidem Szwargą na pokładzie)
- 2024/2025: drugie miejsce
Taką tezę spokojnie dałoby się dzisiaj forsować. Ale dowód wyłącznie w postaci szansy dla trenera Szwargi to na razie za mała próbka, żeby cokolwiek przesądzać. Na pewno jednak Papszun gwarantuje konkretne efekty. A skoro w jego czterech ostatnich sezonach są nimi wyłącznie złote i srebrne medale, jak tu pana Marka podważyć? Nie da się. I nawet nie próbuję.

Każdy klub w Polsce chciałby tak „przegrywać”
Przede wszystkim Papszun pokazał tym sezonem, że potrafi posprzątać. Okej, w doskonale znanym sobie środowisku, ale znamy przecież takie przypadki w futbolu, kiedy wielkie powroty nie działały, a na pewno daleko im było do świetnych, już sprawdzonych ustawień fabrycznych. A czy ktoś styl Rakowa lubił, czy nie (my często nie), jednego odmówić mu nie można. Ta cała organizacja, typowa „papszunowa” dyscyplina, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki właściwie od razu przywróciła Raków do walki o tytuł do ostatniej kolejki, z tylko pięcioma porażkami na koncie.
Jeśli patrzymy na to w ten sposób, a moim zdaniem powinniśmy, Papszun wypełnił swoje zadanie na szkolną czwórką z plusem. Możemy stroić sobie żarty z jego wypowiedzi, trochę poszydzić, okej, zdarza się, bo trener daje ku temu paliwo. Na końcu jednak trzeba wziąć się na pełną powagę i docenić, że wykolejony sezon temu Raków odstawił w wyścigu zjawiskowego mistrza Polski, Legię i Pogoń, a zabrakło mu punktu do mistrzostwa. Kiedy Dawid Szwarga godził się ze swoją porażką i wypadnięciem poza czołówkę, a Michał Świerczewski przyznawał (raczej też na wyrost, jak Papszun z niepotrzebnym gadaniem o wicemistrzostwie), że Raków stał się przeciętny, wtedy każdy wziąłby obecne 69 „oczek” w tabeli w ciemno.
Papszun komentuje nasz tekst: Każdy ma prawo do swojej oceny
Daj Bóg, żeby dla każdego topowego klubu w Polsce wicemistrzostwo ze średnią dwóch punktów na mecz było porażką. Serio. Pieklić się o to mógłby zespół, który dominuje jakąś ligę przez 5-10 lat, a nagle spada półeczkę niżej. W przypadku Rakowa jest wręcz odwrotnie, bo udało się na najwyższą wdrapać zaledwie po roku stagnacji. A że nie z powrotem na tron, że zabrakło gdzieś kilku pogubionych punktów – trudno, to nie wywraca narracji do góry nogami. Jeśli już, drugie miejsce Rakowa w tej kampanii to bardziej niedopowiedzenie, taki brak przecinka, końcowej przyprawy. Niedociągnięcie, które prędzej buduje optymizm na kolejny sezon, niż generuje zmartwienia.
Te jak najbardziej są, ale nie dotyczą kwestii sportowych, tylko infrastrukturalnych. A więc można by rzec: po staremu. Wrócił prawie-mistrzowski Raków, pewnie szybciej niż wielu sądziło, wbrew nieprzystającemu zapleczu. To dobra informacja dla całej ligi i dla naszych punktów rankingowych w europejskich pucharach, choć teraz oczekujemy liftingu. Żeby gra Rakowa była szybsza, żeby bardziej cieszyła oko. Żeby udanych transferów było więcej, żeby seniorzy byli wspierani młodzieżą z akademii z prawdziwego zdarzenia. Skoro Papszun potrafił na nowo nastawić towarzystwo, musi razem z właścicielem pójść krok dalej. Oczekiwania będą podobne, ale poziom trudności wyższy, bo nie wyobrażamy sobie, żeby Raków jesienią nie zagrał w fazie ligowej Ligi Konferencji.
WIĘCEJ O RAKOWIE:
- Raków był o krok od mistrzostwa Polski. „Spaliłbym się ze wstydu” [REPORTAŻ]
- Świerczewski ograniczy zaangażowanie w Raków? “Wiem, że Michał liczył na mistrzostwo”
Fot. Newspix