Reklama

Ryby i mięso renifera za bilety na mecz. Tak to robią w Norwegii

Aleksander Rachwał

Opracowanie:Aleksander Rachwał

08 maja 2025, 10:43 • 3 min czytania 5 komentarzy

– Ile za ten bilet na mecz? – A, trzy kilo dorsza i dorzucisz pan jeszcze z kilogram polędwicy z renifera. Myślicie, że to jaja? Nie, takie rzeczy faktycznie dzieją się Norwegii przy okazji spotkania Bodo/Glimt z Tottenhamem w półfinale Ligi Europy. Ale spokojnie, pożywienie nie jest obowiązującą walutą w tym skandynawskim kraju, nie musicie wymieniać złotówek na mięso, kiedy wybieracie się na wycieczkę do Oslo. Opisany wyżej barter to sposób norweskich kibiców na obejście zakazu odsprzedaży wejściówek.

Ryby i mięso renifera za bilety na mecz. Tak to robią w Norwegii

Portal nrk.no, opisuje historię Torbjorna Eide, producenta boknafisk, czyli podsuszanego dorsza atlantyckiego, przysmaku kuchni lofockiej. Torbjorn był jednym z tych, którzy zapisali się do liczącej ponad 40 000 osób kolejki po bilety na hitowe starcie Bodo z Tottenhamem. Bilety, których udostępniono mniej niż pół tysiąca.

Reklama

Ryba i mięso renifera za bilety na mecz. To nie żart, to Norwegia

Skąd taka mała dostępność? Sam stadion Bodo jest niewielki, liczy około 8200 miejsc. Większość z nich przypadła posiadaczom karnetów, a część została rozdysponowana przez UEFA. Do otwartej sprzedaży trafiło więc zaledwie 480 wejściówek. Przy zainteresowaniu rzędu kilkudziesięciu tysięcy osób, zdobycie biletów niemal graniczyło z cudem.

No dobra, ale co z rynkiem wtórnym? Przecież to standard, że bilety na najważniejsze wydarzenia rozpływają się w kilka minut, a już chwilę później można znaleźć w internecie oferty zakupu z drugiej ręki, najczęściej z bardzo wysoką przebitką. Tylko że w Norwegii taki proceder jest nielegalny.

Jeśli ktoś chce zdobyć bilet, musi działać kreatywnie, i tak też do tematu podszedł Torbjorn. Zamieścił ogłoszenie, w którym zaoferował pięć kilo wspomnianego dorsza w zamian za bilet na półfinał Ligi Europy. Norweg liczył, że ktoś skusi się oddać swoją wejściówkę za towar, który w tej części kraju jest trudno dostępny.

Naprawdę nie wierzyłem, że to zadziała, ale potem pojawił się facet, który chciał spróbować boknafisk – opisuje sprawę norweski kibic na łamach „nrk.no”.

Apetyt na rybę większy od chęci obejrzenia meczu

I rzeczywiście, znalazł się smakosz, u którego pragnienie spróbowania tego rybnego rarytasu zwyciężyło nad chęcią zobaczenia na żywo historycznego starcia norweskiej drużyny z angielskim gigantem. Skorzystał też z niewątpliwej okazji – rynkowa wartość delikatesu była około pięć razy wyższa niż cena biletu. Co prawda okazało się, że osoba, która zdecydowała się przystać na ten biletowo-rybny deal i tak nie wykorzystałaby swojej wejściówki.

Co jeszcze można w Norwegii przehandlować za bilet na mecz?

Niejaki Nils Erik Oskal, zainspirowany kreatywnością Torbjorna, postanowił zaoferować za wejściówkę… pięć kilo polędwicy z renifera.

Byłem 40 000. w kolejce, czy coś takiego, a zostało mi trochę dodatkowego mięsa – wyjaśnił Oskal, cytowany przez nrk.no. – Nie był to tani bilet, biorąc pod uwagę, ile zazwyczaj kosztuje mięso renifera. Ale tak naprawdę chodzi o to, że mogę przeżyć coś wspaniałego – stwierdził Norweg.

My też uważamy, że to wspaniałe. Wczoraj Lech Poznań pochwalił się „sold outem” na mecz ostatniej kolejki sezonu z Piastem Gliwice. Jeśli macie bilet, to przyznajcie, nie wymienilibyście go za – powiedzmy – karton rogali świętomarcińskich? My musielibyśmy się poważnie zastanowić.

CZYTAJ WIĘCEJ O EUROPEJSKICH PUCHARACH NA WESZŁO:

Fot. Newspix

5 komentarzy

Zainteresowany futbolem od kiedy jako 10-latek wziął wolne w szkole żeby zobaczyć pierwszy w życiu mecz reprezentacji Polski na mistrzostwach świata. Na szczęście później zobaczył też Ronaldo wygrywającego mundial, bo mógłby nie zapałać uczuciem do piłki. Niegdyś kibic ligi hiszpańskiej i angielskiej, dziś miłośnik Ekstraklasy i to takiej z gatunku Stal Mielec – Piast Gliwice w poniedziałkowy wieczór.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Liga Europy

Reklama
Reklama