Liczba problemów Realu Madryt nie ma w tym sezonie końca. Ciągłe kontuzje i mikrourazy, przepychanki z federacjami co do tego, kto powinien grać na kadrze, a kto nie i wylot lekarza z szatni na wniosek zawodników. Do tego Cristiano musi się tłumaczyć Florentino Perezowi, że nie powiedział „dlaczego nie?” w temacie odejścia z Realu. Ramos musi wyjaśniać Benitezowi, że nie miał na myśli nic złego w jednej z rozmówek pomeczowych, a sam szkoleniowiec, że jego zespół wcale nie gra defensywnie. Wszystko przyćmiła jednak dzisiejsza afera. Tak, afera, bo jakkolwiek się ona zakończy, to naprawdę adekwatne słowo. Od rana WSZYSTKIE media huczały o aresztowaniu Karima Benzemy i choć ostatecznie okazało się, że francuski napastnik dobrowolnie złożył zeznania – nie umniejsza to skali całego wydarzenia.
O sprawie pisaliśmy już przed dwoma tygodniami (TUTAJ). Jest ona – ujmując to bardzo eufemistycznie – niecodzienna. Otóż jeden z reprezentantów Francji, konkretnie Mathieu Valbuena miał otrzymać telefon z groźbą szantażu. Albo zapłacisz 150 tysięcy euro, albo wypuścimy do internetu… wideo, na którym uprawiasz seks. Do zeznań w sprawie został niedawno wezwany Djibril Cisse, co – biorąc pod uwagę szeroko rozumiany styl tego zawodnika – niespecjalnie nas dziwiło. Ostatecznie i tak stanęło na tym, że Cisse miał jedynie pomóc w ujęciu sprawców. Ale Benzema? Piłkarz Realu nie ma na głowie lepszych rzeczy niż szantażowanie za frytki kumpla z kadry? Coś tu od początku nie gra, ale skoro chłopa aresztowali – podkreślamy: aresztowali – by zeznawał na przedmieściach Paryża, to z drugiej strony może coś jednak jest na rzeczy? A może wręcz przeciwnie – może napastnik Realu został wezwany w identycznej roli jak Cisse?
Adwokat Benzemy już w zeszłym tygodniu – czując pismo nosem – zapowiadał, że jego klient stawi się na ewentualnie wezwanie. Nazwisko Karima było już bowiem ponoć wymieniane w trakcie rozmów telefonicznych, które bada właśnie francuska policja. Najpewniej – jak przypuszczamy – Benzema zostanie zwolniony do Madrytu jeszcze dziś, ale smród i plama na wizerunku pozostanie. A to już coś zdecydowanie bardziej cuchnącego niż jazda bez prawka czy przekraczanie prędkości do 216 km/h, czego wcześniej dopuszczał się Benzema.
AKTUALIZACJA
Słusznie przeczuwaliśmy, że “aresztowanie” brzmi zbyt podejrzanie, nawet jak na człowieka, któremu zdarza się jeździć z prędkością 216 km/h. Wszystkie media, które dotąd podawały wersję o doprowadzeniu Benzemy na komisariat przez policję, teraz prostują: Benzema stawił się we Francji dobrowolnie i wraca do Madrytu po złożeniu zeznań. Czyli: wszystko jak w przypadku Cisse. Afera jest ogromna, ale piłkarze prawdopodobnie są w niej jedynie po stronie pokrzywdzonych. Na szczęście…