Niewielkie Bryne od ładnych paru lat cieszy się sławą nietypową dla dwunastotysięcznych miejscowości. Wszystko za sprawą Erlinga Brauta Haalanda, który wychował się w tym mieście, tam uczył się strzelać, tam zajadał się kebabami i pylsą. Od teraz o Bryne FK będzie jednak jeszcze głośniej. Pierwszy klub Haalanda właśnie wrócił do norweskiej ekstraklasy i na start pokazał folklor maleńkiego, rolniczego regionu kibicom z całego świata.
Bryne FK przed laty robiło furorę w Norwegii. Kopciuszek z regionu Jaeren dwukrotnie zajął drugie miejsce w lidze, sięgnął także po puchar kraju. Wszystko działo się w latach 80., gdy do Bryne ściągnięto grupę utalentowanych, ambitnych piłkarzy. Gdy ich kariery chyliły się końcowi, klub zaczął zjazd, z którego nie odkopał się przez lata. Ostatni raz w Eliteserien grał ponad dwie dekady, w międzyczasie spadł nawet do trzeciej ligi.
Właśnie wtedy o Bryne FK zrobiło się głośno z powodu… potomków złotego pokolenia. Synowie i córki dawnych gwiazd złożyły się na roczniki przepełnione talentami. To nie przesada, Norwegowie uznali to za fenomen, wyliczając, jak duża grupa zawodników i zawodniczek z małego klubu dotarła na godny piłkarski poziom. Oprócz Haalanda mówimy o Tordzie Salte, Andreasie Uealandzie, Andrei Norheim, Tuvie Hansen oraz oczywiście o Jonathanie Braucie Brunesie, napastniku Rakowa Częstochowa.
Drugi po Haalandzie. Czy Jonathan Brunes wniesie do Ekstraklasy DNA Erlinga?
Wszyscy dorastali w Bryne, godzinami kopali piłkę w Jaerhallen, hali ze sztuczną murawą, w której przeraźliwie wiało. Obiekt po latach wyremontowano dzięki Erlingowi i pozostałym członkom wspomnianej paczki. Ciekawe, że za moment w Eliteserien z Bryne FK zagra jeden z członków tej ekipy, Sondre Norheim, który wrócił do kraju po pobycie USA i regularnie kopie piłkę w barwach drużyny, w której się wychował.
Bryne FK w norweskiej ekstraklasie. Kibice oglądają pierwszy klub Haalanda z… kanap na traktorach
Powrót Bryne FK do Eliteserien uczczono, wysyłając tam delegację mistrza i najlepszej drużyny kraju — Bodo/Glimt. Inauguracja nie przyniosła pozytywnego zakończenia na murawie, gdzie hegemon wygrał 1:0, ale za to pomogła rozsławić klub Haalanda w sieci. Viralem stał się obrazek widoczny wyżej: grupki kibiców, która wykorzystała łopatę traktora jako najlepsze miejsce do oglądania meczu. Wystarczyło tylko zamocować na niej kanapę i żadna loża VIP nie mogła się z tym równać.
Taki akcent niespecjalnie dziwi, gdy weźmiemy pod uwagę, jak wiele łączy futbol i gospodarkę rolną w regionie Jaeren. Weźmy nawet samego Erlinga Haalanda, który:
- wakacje spędza na farmie u wuja, Gabriela Hoylanda, byłego napastnika Bryne FK, którego syn gra dla lokalnego rywala – Rosseland;
- chwali się, że jednym z sekretów jego formy jest picie mleka prosto od krów z Bryne;
- może się pochwalić muralem ku swojej chwale w… chlewie, gdzie uwieczniono podobiznę Erlinga pasącego świnie.
Wielki piłkarz z małego miasteczka. Odwiedziliśmy pierwszy klub Haalanda w Bryne!
Dodajmy, że wuj Gabriel zaopatruje pół Bryne w ziemniaki, więc istnieje spora szansa, że to, co podają w klubowej stołówce Bryne FK, pochodzi prosto z gospodarstwa Hoylandów.
Erling Haaland chwalił się na Instagramie zdjęciem z farmy z Bryne
Ciekawe, że w kadrze ekstraklasowego Bryne FK trafimy nawet na Haalanda, tyle że Kristiana. Kristian Skurve Haaland dorastał kawałek od miasta, wychował się w pobliskim Froyland IL, a w meczu z Bodo/Glimt zadebiutował w najwyższej lidze. Poza nim znajdziemy w kadrze kilku innych lokalsów, co pokazuje, że klub nadal stara się szkolić na tyle dobrze, żeby co jakiś czas dostarczyć pierwszej drużynie niezłego wychowanka. W Bryne mocno korzystają też z bliskości Stavanger, trzeciej metropolii Norwegii i tamtejszej stolicy ropy naftowej.
Awans pierwszego klubu Erlinga Haalanda do Eliteserien był w Norwegii sporym wydarzeniem także dlatego, że pozwoliło to przypomnieć niełatwe losy blondwłosego chłystka z czasów jego debiutu w wieku szesnastu lat. Erling nie zdobył wówczas ani jednego gola i spadł z Bryne FK do trzeciej ligi, co ludzie z klubu kwitowali żartem: do końca kariery nie zaliczy tak złego sezonu. Jeśli w Bryne udałoby się utrzymać ekstraklasę na dłużej, mogłaby to być okazja do podkręcenia tych statystyk.
Haaland wracający na stare lata do Bryne FK? Brzmi jak materiał na film. Drugą część filmu, bo pierwsza — w której dziennikarze i kibice z całego świata zjeżdżają do dwunastotysięcznego norweskiego miasteczka na „safari”, żeby spróbować ulubionej pizzy, chińczyka i pajdy z mięchem — już powstała i odniosła sukces.
WIĘCEJ REPORTAŻY O ZAGRANICZNEJ PIŁCE NA WESZŁO:
- Bogaci jak Club, mądrzy jak Cercle. Jak wygląda piłka w Belgii? [REPORTAŻ Z BRUGII]
- Lepszy niż Old Trafford. Parken: stadion-legenda [REPORTAŻ Z KOPENHAGI]
- Walijski trzecioligowiec ma miliony fanów. W czym tkwi sekret? [REPORTAŻ Z WREXHAM]
- Jak znaleźć piłkarza w Premier League? [REPORTAŻ Z ANGLII]
- Ruina i dzieło sztuki. Fiorentina – więzień Stadio Artemio Franchi [REPORTAŻ Z WŁOCH]
- Milwall, Chelsea, Fulham – jak wyglądają puby kibiców w Londynie? [REPORTAŻ Z ANGLII]
- Ulice Dortmundu gonią nazioli i towar [REPORTAŻ Z NIEMIEC]
fot. screen Paweł Tanona (Twitter)