Złe wieści dla Widzewa Łódź są takie, że jego problemy nie zniknęły wraz z odejściem Daniela Myśliwca. Dobra, że los chyba jeszcze się od RTS nie odwrócił. Bo gdyby fortuna nie sprzyjała Widzewowi w Radomiu, goście nie wywieźliby stąd nawet punktu.

Niewiele, naprawdę niewiele brakowało, żeby spotkanie w Radomiu opisać w dwóch zdaniach. Radomiak oddał ponad dwadzieścia strzałów, ale mógłby oddać i czterdzieści — praktycznie żaden z nich nie był na tyle konkretny, wypieszczony, żeby Widzew mógł czuć, że jest w tarapatach. Wiadomo, raz Roberto Alves obił słupek z dystansu, raz Pedro Perotti z bliska ustrzelił Rafała Gikiewicza, ale poza tym: walenie głową w mur, jakbyśmy oglądali zapętlony crashtest.
Widzew się okopał, zamurował i czekał. Prawie się doczekał, ale gdy wystawiasz się na ostrzał przez półtorej godziny, w końcu coś cię trafi.
Na przykład zbłąkana kula, bo w zasadzie to Radomiak bramki nie strzelił. Polydefkis Volanakis próbował wybić piłkę, kopnął w Renata Dadaszowa i tak oto doczekaliśmy się pierwszego gola ściągniętego zimą napastnika w tej rundzie.
Ekstraklasa. Radomiak Radom — Widzew Łódź 1:1
Radomiak zrobił to w swoim stylu od początku do końca. Jak co tydzień dał sobie wbić sztukę w pierwszym kwadransie i — również nie po raz pierwszy — tak gonił, że w doliczonym czasie gry osiągnął cel. W Radomiu nie powinni się jednak z tego cieszyć, bo czas najwyższy ogarnąć kuwetę w defensywie. Widzew przez cały mecz oddał trzy strzały z pola karnego, ale wystarczył ten jeden, żeby otrzeć się o komplet punktów. Jeden, który był efektem kompletnie przypadkowej, mocno kuriozalnej sytuacji.
Marcelowi Krajewskiemu piłka wyślizgnęła się z rąk przy wrzucie z autu. Balonik leciał, Capita go nie sięgnął, Lubomir Tupta piłkę zgarnął i w gąszczu nóg kopnął ją przed siebie, bez namysłu, gdzieś w kierunku jedenastego metra. Kombinował bardzo dobrze — futbolówka co prawda musnęła jeszcze nogę rywala, lekko zmieniła tor lotu, ale jednak trafiła pod nogi Juliana Shehu, który wpakował ją do bramki.
Shehu można poświęcić jeszcze trzy słowa, bo defensywny pomocnik był jedynym facetem w czerwonej koszulce, który raz na jakiś czas poważnie pomyślał nad przetestowaniem bramkarza. Gol ostudził jednak i tak niemrawe zapędy ofensywne Widzewa Łódź. Patryk Czubak co chwilę wyskakiwał z ławki, żeby na migi przekazać drużynie, że powinna grać spokojnie, nie wyrywać się, niespecjalnie szarżować. Wymowne było to, że w pewnym momencie trener gości rozpędził się i wyskoczył z radości w powietrze z pięścią w górze.
Co było powodem tak ogromnej radości? Fakt, że Mateusz Żyro wyblokował Pedro Perottiego po prostopadłym podaniu.
Zawodnicy się słuchali i nie ma się co dziwić — Czubak na konferencji zauważył, że w tym meczu nie chodziło o taktykę lecz o charakter. Widzew jest w takim momencie, w takiej formie, że odsłonienie choćby kawałka boiska nie byłoby najmądrzejszą zagrywką. Zwłaszcza że Radomiak nie za bardzo wiedział, jak sforsować czerwony mur. Nie przyśpieszał, grał schematycznie, przewidywalnie. Playbook łódzkiej drużyny nie mógł równać się pierwowzorowi z NFL, ale i ten radomski nie zachwycał.
W pewnym momencie można było pomyśleć, że gospodarzom chodzi tylko o to, żeby szukać rzutów rożnych, bo to do nich prowadziły kolejne dośrodkowania z bocznego sektora. Zaskoczyło gdy ktoś wyłamał się i zrobił coś niekonwencjonalnego. Chico Ramos ewidentnie ogląda Ekstraklasę równie często, jak jego przyjaciel Bruno Fernandes, nawet jeśli nie chwali się tym na Instagramie, co zdarza się piłkarzowi Manchesteru United.
Skąd to wiemy? Musi oglądać, skoro zorientował się, że Rafał Gikiewicz nie jest najpewniejszym golkiperem w lidze i wypada dać mu okazję do pomyłki. Kropnął z daleka i doszło właśnie do tego: Gikiewicz zbił trudny, mocny strzał przed siebie, a chwilę potem piłka była już w siatce.
Może gdyby Widzew stracił gola wcześniej, Radomiak wywalczyłby zwycięstwo, o które tak bardzo się starał, a tak — mamy remis.
Zmiany:
Legenda
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Oto następca Kallmana. Transfer Cracovii robi wrażenie nawet na ligowych rywalach
- Kamil Pestka: Raków organizacyjnie to klub zachodni [WYWIAD]
fot. Newspix