W firmie, w której nogi ma ubezpieczone Robert Lewandowski, zadrżało. Nie mamy bowiem zielonego pojęcia, co strzeliło do głowy Felixowi Wiedwaldowi, bramkarzowi Werderu, że aż tak ostro – bez powodu, w niegroźnej sytuacji – zaatakował Polaka. I kiedy czekaliśmy na gwizdek arbitra, wskazanie na rzut karny i czerwoną kartkę, Lewemu pozostało bezradne spoglądanie w kierunku sędziego. Faulu nie było…
@robert_blonski; Niemcy piszą, że to był najbardziej ewidentny karny w tym sezonie.
— Tomasz Urban (@tom_ur) October 17, 2015
Jeśli mamy być szczerzy, to z meczu Bayernu w Bremie godna odnotowania jest tylko i wyłącznie ta sytuacja. Sam mecz rozczarował, ale czy kogoś powinno to dziwić? Bawarczycy po tym, jak przejechali się po Wolfsburgu i Borussii Dortmund, mistrzostwo Niemiec mają już w kieszeni. Jeśli więc Pep Guardiola mówi o trzynastu zdrowych piłkarzach, mając przy okazji w głowie napięty grafik (po meczach kadry, w trakcie ligi, przed Champions League), ciężko oczekiwać pełnego zaangażowania. Bayern miał dziś więc z Werderem zostawić jak najmniej sił i nie złapać kolejnych kontuzji. A mecz i tak wygrał, z kluczową rolą Thiago Alcantary, który świetne piłki rzucił i Lewandowskiemu (padł w polu karnym, bez jedenastki), i Muellerowi. Ten jedyny gol Niemca dał wygraną.
Werder wcale nie wyglądał na przestraszonego – a jeśli już, to tylko na początku. Widać było, że Bawarczykom aż tak dziś nie zależy, co gospodarze próbowali wykorzystać. Mieli momenty, jakieś sytuacje, niezbyt groźne uderzenia… Zresztą, Guardiola dziś przez 90 minut trzymał na ławce Javiego Martineza i Douglasa Costę, a posłał na boisko Milosa Pantovicia. To był mecz do szybkiego zapomnienia. I oby tylko Lewandowski zbyt długo nie musiał o nim pamiętać.
***
Nieco zaskoczył nas swoim komentarzem Tomasz Hajto. Stwierdził, że poziom Bundesligi spada, bo trafiają do niej takie drużyny, jak Ingolstadt, Darmstadt, Augsburg i Mainz. Tylko, że ci pierwsi zajmują właśnie siódme miejsce w tabeli, drudzy – dziewiąte, trzeci – owszem, źle zaczęli w lidze sezon, ale występują też w Lidze Europy, czwarci – rok temu grali w LE, a klub mają budowany naprawdę rozsądnie (tekst o Mainz tutaj). Wiemy, że najlepsza byłaby liga stworzona z Bayernu, Wolfsburga, Dortmundu, no i oczywiście Schalke, ale to niestety niemożliwe. Poza tym, jak słusznie zauważył na Twitterze Michał Trela, to w czasach Hajty występowały w Bundeslidze takie “potęgi”, jak Unterhaching czy Ulm. Była też w 1999 roku Borussia Moenchengladbach z czterema wygranymi przez cały sezon.
A propos Gladbach, to jeśli o innych dzisiejszych meczach wspominać – z pewnością o ich. Trener Andre Schubert, który przejął zespół po Lucienie Favre, chyba szybko stracić dopisek „tymczasowy”. Wszystko dlatego, że jego zespół – mimo sporych problemów zdrowotnych w ostatnich dniach – robi sobie żarty z rywali. Dziś wygrał 5:1 we Frankfurcie, notując czwartą wygraną z rzędu. Warto pamiętać, że wcześniej… pięć kolejnych meczów przegrał.
Poza tym, z ciekawostek: hat-tricka przeciwko Hoffenheim załadował Kruse z Wolfsburga (4:2), a Polanski zaliczył asystę. Po raz kolejny punkty stracił Bayer Leverkusen, tym razem remisując z HSV. Na miejscu numer trzy, gdzie przeważnie bywali Aptekarze, jest dziś Schalke, które obudziło się po niedawnej kompromitacji z FC Koeln i pokonało Herthę.