Fabiański dołączył do elitarnego grona, aczkolwiek dziś się nie popisał

Mimo pobojowiska w ofensywie, West Ham pokonał w derbowym starciu Fulham 3:2. Graham Potter zanotował tym samym udany ligowy debiut na ławce trenerskiej Młotów. Słodko-gorzki występ zaliczył natomiast Łukasz Fabiański. Polski golkiper wystąpił dziś w Premier League po raz 374., dzięki czemu wskoczył do elitarnego grona dziesięciu bramkarzy z największą liczbą występów w historii rozgrywek. Popełnił jednak błąd przy obu straconych przez gospodarzy bramkach.

“Fabian” mógł skapitulować już w pierwszej połowie, ale piłka po strzale Harry’ego Wilsona wylądowała tylko na poprzeczce bramki strzeżonej przez Polaka. Fulham w ogóle weszło w mecz całkiem nieźle, ale jedna zła decyzja zaważyła o tym, że to Młoty objęły prowadzenie. Futbolówkę pod presją źle odegrał Andreas Pereira, a ta padła łupem Carlosa Solera, który bez zastanowienia, z pierwszej piłki zaskoczył zupełnie rozsypaną defensywę gości soczystym uderzeniem prosto do bramki Bernda Leno.

Gracze Fulham nie zdążyli jeszcze otrząsnąć się po utracie pierwszego gola, a już dostali kolejnego. Tym razem piłkarze Grahama Pottera przeprowadzili skuteczny atak pozycyjny, zakończony trafieniem Tomasa Soucka, który wykończył akcję niczym rasowa dziewiątka.

Niedługo po zmianie stron goście złapali kontakt. Piłkę w pole karne wstrzelił Iwobi, a nabiegający na nią Jimenez na tyle zmylił Fabiańskiego, że Polak nie zdołał zablokować futbolówki, której… Meksykanin ostatecznie wcale nie dotknął. Specyficzna sytuacja, ale trzeba stwierdzić, że gol mimo wszystko nieco obciąża polskiego bramkarza.

Błąd Fabiańskiego był jednak niczym wobec fatalnej pomyłki Bernda Leno, który w dziecinny sposób dał się nacisnąć Danny’emu Ingsowi. Niemiec – mając mnóstwo czasu i miejsca – stracił piłkę na szesnastym metrze, a ta trafiła pod nogi Lucasa Paquety, któremu nie pozostało nic innego jak skierowanie jej do pustej bramki.

Niestety, były reprezentant Polski pomylił się po raz drugi i to… w niemal identycznej sytuacji, co przy poprzednim wpuszczonym golu. Ponownie piłkę w pole karne wrzucał Iwobi, różnica tylko taka, że tym razem na głowę Wilsona. Walijczyk jednak, podobnie jak nieco wcześniej Jimenez, nie sięgnął piłki, a zbity z tropu Fabiański interweniował za późno, by zapobiec utracie bramki.

Szczęśliwie dla Polaka, dwa stracone gole nie przeszkodziły dziś Młotom sięgnąć po komplet punktów. Duża w tym zasługa piłkarzy Fulham, którzy zadbali o to, by mający olbrzymie problemy w ofensywie rywale nie musieli się zbytnio przejmować zdobywaniem bramek. Dziś gospodarze pozbawieni Antonio, Bowena, Fullkruga i Summerville’a radzili sobie bez klasycznej dziewiątki, a i tak zdołali wpakować lokalnemu rywalowi trzy sztuki.

Podopieczni Grahama Pottera wskoczyli na dwunaste miejsce w tabeli, zostawiając w tyle – przynajmniej chwilowo – Manchester United i Tottenham. Młoty mają na koncie 26 oczek – o dwa więcej niż Koguty i trzy więcej niż Czerwone Diabły, które swoje mecze rozegrają odpowiednio jutro i pojutrze. Fulham z dorobkiem trzydziestu punktów plasuje się na dziewiątej pozycji.

West Ham – Fulham 3:2 (2:0)

• 1:0 – Soler 31′
• 2:0 – Soucek 33′
• 2:1 – Iwobi 51′
• 3:1 – Paqueta 67′
• 3:2 – Iwobi 78′

WIĘCEJ NA WESZŁO:

• Reprezentacja Polski zmienia Narodowy na Śląski! Polityka, pieniądze i kulisy decyzji PZPN
• Stadion Narodowy nie może być niewolnikiem PZPN-u
• Ich możesz nie kojarzyć. 10 smutnych twarzy przepisu o młodzieżowcu
• Mistrzostwo skautów Lens. Abdukodir Chusanow — od Białorusi do Premier League
• Trela: Pięć minut w raju. Zapomniane polskie epizody w Lidze Mistrzów

Fot. Newspix