Reklama

Klops Bednarka i awans Liverpoolu do półfinału Carabao Cup

Paweł Wojciechowski

Opracowanie:Paweł Wojciechowski

18 grudnia 2024, 22:58 • 3 min czytania 5 komentarzy

W niedawnym meczu ligowym Liverpool musiał się sporo napocić, aby pokonać 3:2 dużo niżej notowany Southampton. Chociaż od tamtego spotkania minęły trzy tygodnie, to kolejny mecz tych drużyn na boisku beniaminka Premier League miał nieoczekiwanie całkiem podobny przebieg. The Reds znów jednak byli lepsi o jedną bramkę i to oni zameldowali się w półfinale Carabao Cup.

Klops Bednarka i awans Liverpoolu do półfinału Carabao Cup

Już do przerwy lider zarówno Premier League, jak i Champions League prowadził 2:0. Różnica piłkarskiej jakości była przytłaczająca. Trudno nawet było rywalizować rozbitym gospodarzom, którzy do tego meczu przystąpili bez trenera. Po ostatniej porażce 0:5 z Tottenhamem ze stołka managera Southampton został usunięty Russell Martin. Tymczasowy szkoleniowiec Simon Rusk nie zdołał pozbierać w kilka dni graczy beniaminka, który coraz bardziej pogrąża się na dnie ligowej tabeli.

Do tego w Pucharze Ligi trafił im się w ćwierćfinale najtrudniejszy przeciwnik z możliwych. Zawodnicy Arne Slota notują fantastyczny sezon, będąc jak na razie hegemonem, wszędzie gdzie rywalizują. Nie inaczej było tym razem. Nauczeni doświadczeniem sprzed kilku tygodni, kiedy do samego końca musieli drżeć o punkty właśnie w Southampton, rozgrywając jeden z najsłabszych meczów w tym sezonie, tym razem od początku włączyli pełen gaz.

To jednak dopiero fatalny błąd obrony gospodarzy sprawił, że goście zaliczyli premierowe trafienie w tym starciu. Choć przewaga The Reds była ogromna, nie potrafili udokumentować jej golem. Pomóc musiał… Jan Bednarek. Reprezentant Polski próbował przeciąć niecelne podanie do Darwina Nuneza z głębi pola, a wyszła mu z tego idealna asysta do Urugwajczyka, który wychodząc sam na sam z bramkarzem, nie miał już problemów z jego pokonaniem.

Reklama

Kilka minut później podopieczni Slota dołożyli drugie trafienie, a jego autorem był Harvey Elliott. Po przerwie jednak role się odwróciły. To gracze Southampton wściekle rzucili się na liverpoolczyków i strzelili bramkę kontaktową. Świetnym uderzeniem popisał się w 59. minucie Cameron Archer i drużyna gości znów mogła się poczuć jak ponad trzy tygodnie temu na tym samym stadionie. Tam prowadząc 1:0, stracili dwa gole i dopiero w samej końcówce przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

Tym razem też mieliśmy emocje niemal do ostatniego gwizdka, a gracze Southampton mieli swoje okazje, żeby wyrównać. Goście jednak umiejętnie neutralizowali wszelkie zagrożenia ze strony Świętych i dowieźli do końca wynik 2:1.

Warto też odnotować pojawienie się na boisku w drugiej połowie (po raz pierwszy od września) największego letniego nabytku The Reds – Federico Chiesy. Włoch jednak nie zachwycił i było widać, że na jego dobre występy będzie trzeba jeszcze poczekać. Do tej pory w tym sezonie 27-latek spędził na murawie ledwie 78 minut.

To Liverpool awansował ostatecznie do półfinału Carabao Cup, a swojego rywala w tej fazie rozgrywek pozna w czwartek. Będzie nim zwycięzca z pary Tottenham – Manchester United.

Southampton – Liverpool 1:2 (0:2)

  • 0:1 – Nunez 24′
  • 0:2 – Elliot 32′
  • 1:2 – Archer 59′

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Reklama

Fot. FotoPyK

Kibic FC Barcelony od kiedy Koeman strzelał gola w finale Pucharu Mistrzów, a rodzice większości ekipy Weszło jeszcze się nawet nie znali. Fan Kobe Bryanta i grubego Ronaldo. W piłce jak i w pozostałych dziedzinach kocha lata 90. (Francja'98 na zawsze w serduszku). Ma urodziny tego dnia co Winston Bogarde, a to, że o tym wspomina, potwierdza słabość do Barcelony i lat 90. Ma też urodziny tego dnia co Deontay Wilder, co nie świadczy o niczym.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Komentarze

5 komentarzy

Loading...