Reklama

W Realu brakuje obrońców, ale rywalowi zabrakło wszystkiego

Aleksander Rachwał

Autor:Aleksander Rachwał

24 listopada 2024, 20:51 • 4 min czytania 1 komentarz

Na papierze Real Madryt był murowanym faworytem do zwycięstwa, ale jeśli Leganes miało uwierzyć, że może powalczyć o pozytywny rezultat, to moment był optymalny. Dlaczego? Ano dlatego, że Królewscy mają w defensywie istny szpital. Dziś przetrzebiona przez kontuzje defensywa Los Blancos wystąpiła w eksperymentalnym składzie Valverde – Asencio – Rudiger – Garcia, co dla ofensywnie usposobionego rywala byłoby pewnie atutem, natomiast nie dla gospodarzy. 

W Realu brakuje obrońców, ale rywalowi zabrakło wszystkiego

Czternasta drużyna La Liga przede wszystkim zamierzała bronić dostępu do własnej bramki i szybko okazało się, że Carlo Ancelotti mógłby wystawić na stoperze nawet masażystę – pewnie też by sobie poradził z zespołem, który tak rzadko zapuszczał się pod bramkę Realu.

Leganes – Real Madryt 0:3

Defensywna postawa długo jednak przynosiła oczekiwany efekt, czyli czyste konto. Podopiecznym Borjy Jimeneza udawało się zneutralizować poczynania Królewskich, którzy wydreptywali ścieżkę wokół szesnastki rywala, ale dogodnych sytuacji mieli niewiele. Trzeba jednak wspomnieć, że gospodarzom pomógł też arbiter Javier Alberola Rojas. Sędzia najpierw odgwizdał mocno dyskusyjny faul Mbappe w polu karnym Leganes, co skasowało ewidentne przewinienie na Viniciusie, które nastąpiło chwilę później w tej samej akcji.

Ale okej, z tej sytuacji jeszcze się Rojas – jak to się mówi – wybroni. Skandaliczna była za to jego decyzja kilka minut później, kiedy nie dopatrzył się faulu Adrii Altimiry na Brazylijczyku – tutaj podyktowanie rzutu karnego było po prostu obowiązkiem. W końcu jednak Królewscy dopięli swego, w czym palce maczał znów Altimira – dziś zdecydowanie najsłabsze ogniwo generalnie nieźle działającej do przerwy defensywy Leganes. Tuż przed końcem pierwszej połowy prawy obrońca znalazł się z piłką przed własnym polem karnym i kompletnie nie wiedząc, co zrobić z futbolówką, stracił ją na rzecz Jude’a Bellinghama. Anglik przytomnie rozegrał do Viniciusa, ten wystawił piłkę Mbappe, a Francuz dopełnił formalności.

Reklama

Stracona bramka ani nie ożywiła ofensywnych poczynań gospodarzy po przerwie, ani nie skłoniła Realu by odpuścić w staraniach o kolejnego gola. Drugie trafienie Królewskich możemy potraktować jako wynagrodzenie dla widzów za – nie oszukujmy się – nieco nudne spotkanie. Idealnie przymierzył Fede Valverde, widać było, że taki wariant rozegrania rzutu wolnego był starannie opracowany na treningach. Trącenie piłki przez Ceballosa, przytrzymanie Gulera i mocny, precyzyjny, strzał Urugwajczyka tuż przy słupku. Majstersztyk.

Wynik ustalił Bellingham, który najszybciej wystartował do piłki odbitej od poprzeczki po strzale Brahima Diaza. Taki rezultat zdecydowanie lepiej oddaje wydarzenia boiskowe – gracze Leganes nie zasłużyli swoją postawą na nic więcej niż wysoką przegraną.

A mówimy przecież o zespole, który ostatnio prezentował się całkiem nieźle, potrafił przekonująco wygrać z Celtą, strzelić trzy bramki Gironie czy ograć Sevillę w poprzedniej kolejce. Dzisiaj? Cały mecz bez celnego strzału. Ekipa Jimeneza kompletnie nie dojechała, co też niewiele nam mówi o tym, jak może zaprezentować się awaryjnie zestawiona defensywa Realu z mocniejszym przeciwnikiem. A już w środę Królewskich czeka przecież mecz na Anfield z będącym w kapitalnej formie Liverpoolem.

Reklama

Co poza wynikiem może cieszyć Real? Na pewno powrót do składu Thibaut Courtois. Powrót udany pod względem wyniku, bo roboty Belg nie miał zbyt wiele, a na dodatek zaliczył błąd na początku drugiej połowy, kiedy zakiwał się przed bramką, co mogło skończyć się stratą i najprawdopodobniej golem. Obyło się bez konsekwencji, aczkolwiek forma bramkarza to kolejny znak zapytania względem gry obronnej Królewskich.

Leganes – Real Madryt 0:3

  • 0:1 – Mbappe 43′
  • 0:2 – Valverde 66′
  • 0:3 – Bellingham 85′

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Zainteresowany futbolem od kiedy jako 10-latek wziął wolne w szkole żeby zobaczyć pierwszy w życiu mecz reprezentacji Polski na mistrzostwach świata. Na szczęście później zobaczył też Ronaldo wygrywającego mundial, bo mógłby nie zapałać uczuciem do piłki. Niegdyś kibic ligi hiszpańskiej i angielskiej, dziś miłośnik Ekstraklasy i to takiej z gatunku Stal Mielec – Piast Gliwice w poniedziałkowy wieczór.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

1 komentarz

Loading...