Gdy powiemy, że reprezentacja Polski zagrała najlepszy mecz w obecnej edycji Ligi Narodów, nie skłamiemy. Poszliśmy na wymianę ciosów, odliczaliśmy kolejne szanse. Jeśli Michał Probierz będzie nas przekonywał, że był to zespół odważny, nawet się z nim zgodzimy. Z pojęciem najlepszego spotkania gryzie się jednak to, co pod naszą bramką wyrabiali Szkoci. Możemy się cieszyć, że potrafiliśmy się postawić, ale co z tego, skoro na koniec wylądowaliśmy na deskach?
Michał Probierz przełamał tradycję związaną z występami Polski w Lidze Narodów. Co prawda od zarania nie zdołaliśmy sprawić w niej żadnej niespodzianki — duża sztuka — ale w ostatnich dwóch edycjach potrafiliśmy przynajmniej dwukrotnie wygrać, utrzymać się w elicie, znaleźć kogoś słabszego od siebie. Skończyło się, to byłoby na tyle. Najgorsi jesteśmy dziś my. Spadamy nie dlatego, że Andrew Robertson przeskoczył Nicolę Zalewskiego tuż przed gwizdkiem kończącym mecz.
Spadamy, bo byliśmy piniatą, którą tłukł każdy, kto akurat przechodził z tragarzami. Możemy mówić, że reprezentacja Polski zagrała ofensywie, tyle że nikt nie zarzuci Szkotom oszukania przeznaczenia. Mieli słupek po strzale z szesnastu metrów, mieli poprzeczkę po uderzeniu z dystansu, mieli zmarnowaną kapitalną szansę, gdy Łukasz Skorupski wyciągnął się, zatrzymując uderzenie głową. Jasne, może sprawiedliwiej wyglądałby tym razem remis, ale sprawiedliwe jest też to, że najgorsza defensywa rozgrywek się z nimi żegna.
Jedyne, co na razie udało się Probierzowi, to karne przeciwko Walii [KOMENTARZ]
Reprezentacja Polski nie potrafi strzelać
Łukaszowi Gawrjołkowi wisimy przeprosiny jak Shaquille O’Neil Christianowi Woodowi. Wydawało nam się, że team manager nie zgłaszając Karola Świderskiego do kadry meczowej z Portugalią, pokpił sprawę i wystawił nas na pośmiewisko. Było jednak dokładnie odwrotnie: Gawrjołek wiedział więcej niż my, próbował uchronić nas przed oglądaniem napastnika marnującego okazję za okazją.
Gdyby Świderski zachował się lepiej i pokonał bramkarza po długim podaniu od Kamila Piątkowskiego, wrócilibyśmy do meczu bardzo szybko.
Jeśli Świderski zachowałby się lepiej i wygrał pojedynek z golkiperem po odbiorze Nicoli Zalewskiego, bylibyśmy w korzystnej sytuacji jeszcze przed przerwą.
Możemy wyciągnąć jeszcze kilka takich sytuacji. Pięknie zachował się Sebastian Szymański, który nabrał rywali, ale przytomnie wyłożył piłkę lepiej ustawionemu Adamowi Buksie. Buksa jednak kopnął wprost w bramkarza. Ambitnie i energicznie wyglądał Jakub Kamiński, który dryblował, strzelał z dystansu i z pola karnego. Był blisko, raz rozpaczliwym wślizgiem sytuację ratował szkocki obrońca.
Ciężko było jednak przekuć nawet najlepszą sytuację w sukces. Kamil Piątkowski zrobił to w sposób spektakularny, ładując po widłach, w jakimś stopniu odtwarzając wręcz bramkę Benjamina Pavarda z mundialu, jednak gdy bronisz jak Polska, jeden gol nie wystarcza, żeby spać spokojnie. W całej tej naparzance ze Szkotami chyba o tym zapomnieliśmy.
Fatalny Moder, zagubiony Walukiewicz i TEN BŁĄD Zalewskiego [NOTY POLAKÓW]
Reprezentacja Polski nie umie bronić
Z dwojga złego lepiej zagrać tak, lepiej wzorować się na Gruzinach, którzy byli dziurawi jak boczne drogi na dwa lata po i dwa lata przed wyborami, gdy nikt jeszcze nie zaprzątał sobie głowy gromadzeniem poparcia, ale za to gryźli każdego po kostkach, próbowali strzelić tę jedną bramkę więcej niż rywale. Z drugiej ciężko przejść obojętnie nad tym, że wychodzimy na murawę i po stu osiemdziesięciu sekundach przyjmujemy naprawdę mocnego gonga. Wystarczy pokazać jednego screena, ujęcie, które pokazuje, ilu rywali minął Billy Gilmour, który posłał prostopadłe podanie w pole karne.
Pięciu gości, żaden z nich nie był ustawiony, skoncentrowany i przygotowany na tyle, żeby przeciąć taką piłkę. Szkoci upiekli w ten sposób ciasteczko, otworzyli wynik, przypomnieli, dlaczego pikujemy pod względem tego, jak bronimy. Ktoś wbija nam gola za golem w kilka, kilkanaście minut, ktoś inny napoczyna nas na własnym stadionie, zanim wszyscy zdążą zająć miejsca na trybunach.
Jeśli ktoś uważa spadek do dywizji B za zbawienny, za szansę odkucia się na ciut słabszych przeciwnikach, mamy dla was złą wiadomość. Tam też trafimy na gości, którzy tak z tak rozklekotaną defensywą będą nabijali indywidualne statystyki. Jaką wtedy wymówkę wymyśli selekcjoner?
Polska — Szkocja 1:2 (0:1)
- 0:1 – McGinn 3′
- 1:1 – Piątkowski 59′
- 1:2 – Robertson 90+3′
WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:
- Z hukiem spadamy z Ligi Narodów. Probierz: To faza budowy
- „Kowal” traci wiarę w Probierza: Jeśli przegramy ze Szkocją, czas na Janka Urbana
- Tak źle nie było od blisko 60 lat. Kadra Probierza traci najwięcej goli od 1966 roku
- Zazdrościmy Szkocji pomocników
fot. FotoPyK