Reklama

Team manager przeprasza po wpadce ze Świderskim. „To się już nie powtórzy”

Opracowali:Antoni Figlewicz Mikołaj Wawrzyniak

17 listopada 2024, 16:56 • 2 min czytania 25 komentarzy

Obrazek kuriozalny. Zdenerwowany Karol Świderski dowiaduje się, że niepotrzebnie ubierał strój meczowy. Choć miał wejść do gry w meczu z Portugalią, to ostatecznie nie mógł. Powód był bardzo prosty – nazwiska napastnika nie było w protokole meczowym. Dziś z tego incydentu tłumaczył się team manager reprezentacji, Łukasz Gawrjołek, czyli winny całego zamieszania.

Team manager przeprasza po wpadce ze Świderskim. „To się już nie powtórzy”

– Doszło do takiej sytuacji, że 23 zawodników zostało prawidłowo zgłoszonych do północy, dzień przed meczem. I ta grupa była do dyspozycji 75 minut przed spotkaniem. Wtedy uzupełniany był protokół meczowy. Wypełnia się wówczas wszystkie pola i jedno zostało pominięte. To był mój błąd, to ja ponoszę odpowiedzialność. Ja i sztab zrobię wszystko, żeby już do takich sytuacji nie dopuścić. Selekcjonera oraz drużynę już przeprosiłem i jeszcze raz, publicznie bardzo przepraszam. To się już nie powtórzy. Teraz trzeba zabezpieczyć drużynę, żeby wszystko było w porządku i jutro wygrać mecz – komentował swój błąd Gawrjołek.

Team menager kadry odniósł się także do wsparcia, jakie otrzymał od piłkarzy reprezentacji.

– To naprawdę wielka rzecz. Bardzo im dziękuję. Jestem jednak profesjonalistą i nie mogę nigdy więcej dopuścić do takiej sytuacji, która przeszkodzi naszej reprezentacji w wygrywaniu – powiedział Gawrjołek.

I znowu blamaż. Michał Probierz nie potrafi poukładać defensywy [CZYTAJ]

Reklama

WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:

Fot. FotoPyK

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Złośliwi powiedzą, że to brak talentu uniemożliwił mu występy na piłkarskich salonach. Rzekomo zbyt często sprawdzała się słynna opinia kibica Podbeskidzia, by „grać na Wawrzyniaka, bo jest cienki”. On pozostaje jednak przy tezie, że Wawrzyniak w polskiej piłce może być tylko jeden i nie śmiał odbierać tego zaszczytnego miana Panu Jakubowi. Kibicowsko najbliżej mu do Lecha Poznań, ale jest koneserem całej naszej kochanej Ekstraklasy do tego stopnia, że potrafi odróżnić Bergiera od Bejgera. Od czasów trenera Rijkaarda lubi napawać się grą Barcelony, choć z nią bywało różnie. W wolnych chwilach często sięga po kryminały, zwłaszcza niestraszny mu Mróz.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Narodów

Komentarze

25 komentarzy

Loading...