Wiecie, to nadal nie są małe pieniądze, ale w porównaniu z zarobkami innych piłkarzy grających na co dzień we Włoszech taka kwota nie powala. Mario Balotelli ma być blisko powrotu do gry – zainteresowana jest nim Genoa, która po siedmiu kolejkach nowego sezonu znajduje się w strefie spadkowej. Jeśli jednak wierzyć doniesieniom mediów, napastnik wróci na boisko za naprawdę niewielkie pieniądze.
La Gazzetta dello Sport przekonuje, że Balotelli miałby zarobić w Genui najwyżej 300 tysięcy euro w ramach kontraktu obowiązującego do końca czerwca przyszłego roku. A to ten wariant najbardziej optymistyczny, w którym Włoch mógłby liczyć na około 37 tysięcy euro miesięcznie. Niedużo jak na tak głośne nazwisko i jak na realia w najwyższej klasy rozgrywkowej na Półwyspie Apenińskim.
Sytuacja Balotelliego nie jest jednak taka oczywista i nie wszystko zależy od jego chęci podjęcia nowej pracy. Włoch ma spore szanse trafić do nowego klubu, ale… niewykluczone, że Genoa wkrótce zmieni trenera i wszystko się skomplikuje. Prasa donosi, że Alberto Gilardino po słabym starcie sezonu w sobotę zagra o posadę w meczu z Bolonią. Jeśli nie uda mu się uzyskać korzystnego rezultatu, jego miejsce może zająć niedawny selekcjoner reprezentacji Chile, Jorge Sampaoli. A wtedy liczyć będzie się też zdanie nowego szkoleniowca, który wcale nie musi chcieć w swoim składzie upadłej gwiazdy.
Z drugiej strony – za tak niewielkie pieniądze trudno będzie znaleźć zawodnika o choćby zbliżonej do Balotelliego jakości i ze sporym doświadczeniem. Może to faktycznie gra warta świeczki i nawet w wypadku zmiany trenera Genoa pokusi się o zakontraktowanie 34-latka.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Niemiecki produkt chorwackiej kadry. Wielkolud z Frankfurtu zagrożeniem dla nas
- Damian Kądzior dla Weszło: Chorwacja? To było spełnienie marzeń [WYWIAD]
- Wesołe jest życie staruszka, a już na pewno w Chorwacji
- Trela: Przerwa w sztafecie. Czy Niemcy przestali wychowywać bramkarzy światowej klasy?
- Feta z goli Bellinghama lub Haalanda na Narodowym? Co nas czeka w Lidze Narodów
- Liga Narodów znów nas obnaża. Czy pokonamy wreszcie topowego rywala?
Fot. Newspix