Miłośnikom seriali Birmingham kojarzy się z “Peaky Blinders”. Dla historyków to punkt aprowizacji armii Cromwella. Dla geologów i geografów miejsce tektonicznego uskoku i złóż rudy żelaza oraz węgla kamiennego, co dało początek ogromnemu ośrodkowi przemysłowemu. Natomiast dla fanów muzyki to miasto Led Zeppelin, Black Sabbath, Judas Priest czy Duran Duran. Ci ostatni wprowadzili dużo kolorytu do ciemnej, industrialnej, spowitej smogiem metropolii, co przyniosło nową nadzieję i radość – niemal taką samą, jaką daje kibicom Aston Villi Jhon Duran. Kolumbijczyk to nowa gwiazda “The Villans”, dla której do Birmingham zjeżdżają się sympatycy futbolu, a także włodarze klubów z całego świata.
Nowe, bardziej elektryczne dźwięki, styl ubierania wyzwolony od ciężkiej czerni na pozbawioną ograniczeń wielobarwność i zmiana nastawienia z buntowniczego punkowego “No Future” na “przyszłość należy do nas”. Tak na przełomie lat 70. i 80. XX wieku w Wielkiej Brytanii zmieniała się kultura oraz muzyka. Rodził się bowiem nowy styl – new romantic, a jednym z jego głównych przedstawicieli był pochodzący z Birmingham zespół Duran Duran.
Jhon Duran is on my mind
Inność, swoboda, koloryt i przede wszystkim świeżość cechowała kapelę Simona Le Bona, Nicka Rhodesa oraz Taylorów Johna, Andy’ego i Rogera. 40 lat później nadal – z wyjątkiem Andy’ego – koncertują, przywołując pewnego rodzaju nostalgię i wyzwolenie. Nie jest to jednak ten sam rodzaj kultu, który towarzyszył im na początku 80. XX wieku, gdy sprzedawali tyle płyt, że błyskawicznie pokrywały się platyną, jeździli na międzynarodowe trasy, a na ulicach z łatwością dało się spotkać kogoś z ich t-shirtem lub emblematem na kurtce. Ich ostatnia płyta – wydana w 2023 roku Danse Macabre – cieszy się jednak mniejszą popularnością niż przyśpiewka kibiców Aston Villi – “Jhon Duran is on my mind”. I choć od razu budzi bliskie konotacje z utworem Duran Duran “Out of my mind”, to nie ma jednak z nią nic wspólnego.
Od Peaky Blinders do przestępczej stolicy Anglii. Historia gangów Birmingham [REPORTAŻ]
Wszystko dlatego, że w Birmingham błyszczy trzeci Duran i – podobnie jak z Taylorami w zespole Duran Duran – nie jest spokrewniony z żadnym członkiem zespołu. Pozostaje jednak podobnie inny, swobodny, świeży i kolorowy, że momentalnie stał się ulubieńcem fanów Aston Villi. Jhon Duran to bowiem napastnik nieszablonowy, który swoim stylem, skutecznością, ale również wysoką pewnością siebie, graniczącą z arogancją, zachwyca nawet najbardziej wybrednych kibiców futbolu.
Mecz Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium. Do końca spotkania pozostały minuty. Niemcy atakują Aston Villę, grając wysoko od własnej bramki, co szczególnie widać po ustawieniu Manuela Neuera. Nikogo to jednak nie dziwi. Tak dzieje się bowiem od przeszło dekady i w zasadzie nikomu nie udało się tego wykorzystać. Die Roten w fazie zasadniczej Champions League pozostawali niepokonani przez siedem lat. Jhon Duran najwyraźniej o tym nie wiedział – to nie pierwsza i nie jedyna informacja, której pewnie nie przyswoił, o czym później – i zdecydował się przelobować wysoko ustawionego Neuera. Udało mu się. Dzięki jego trafieniu “The Villans” pokonali Bayern, a kibice ponownie mogli nucić “Jhon Duran is on my mind”, czyli przerobiony na fanowską nutę “Do Wah Diddy Diddy” Manfreda Manna.
Wielki, szalony Jhon
I to nie pierwszy raz. Tylko w tym sezonie działo się tak kilkukrotnie, choćby po tym, gdy jako joker wchodził z ławki na boisko i odpowiednio po siedmiu i siedemnastu minutach przesądzał o zwycięstwach Aston Villi kolejno z Evertonem i West Hamem United. W poprzedniej kampanii jego gwiazda najmocniej rozbłysła w starciu z Liverpoolem. Na murawie pojawił się dziesięć minut przed końcem meczu przy wyniku 3:1 dla “The Reds”, a swoim dubletem doprowadził do remisu.
Na szczególny podziw zasługuje jednak sposób, w jaki strzela gole. “The Toffees” pogrążył bombą z ponad 25 metrów w okienko. Z “The Hammers” założył siatkę Alphonse’o Areoli. “The Reds” zaskoczył uderzeniem zza pola karnego i instynktownym dziubnięciem nad interweniującym Alissonem Beckerem.
Póngase de pie ante el SEÑOR GOLAZAZO de Jhon Durán con el que el Aston Villa selló la REMONTADA contra el Everton. Zurdazo celestial desde fuera del área. La reacción del Dibu Martínez lo dice absolutamente todo. El delantero colombiano está IMPARABLE.pic.twitter.com/iHMpx4gDni
— Football Report (@FootballReprt) September 14, 2024
– To wielki Jhon… jest trochę szalony – powiedział John McGinn w maju przed kamerami Sky Sports po tym, jak Kolumbijczyk uratował punkt w meczu z Liverpoolem. Wtedy z trybun oklaskiwał go Tom Hanks. Kilka dni temu z Bayernem książę William. Duran jednak nic sobie z tego nie robi, tak samo jak z ogromnym zainteresowaniem rynku czy komplementami od włodarzy klubu z Birmingham i kolegów.
Nie wie, że jest w Birmingham, nie zna Duran Duran
– To 20-letni chłopak i wie to, co my wiemy – ma ogromny potencjał. Może być jednym z najlepszych napastników na świecie… kropka. Unai daje mu więcej minut. Rozmawialiśmy z nim. Dobrze trenuje i jest szczęśliwy. Jeśli jest jeden klub, który naprawdę uważa, że Duran może stać się jednym z najlepszych na świecie, to jest to Aston Villa, a tym menedżerem Unai Emery – powiedział Monchi, szef pionu sportowego Aston Villi na łamach angielskich mediów, dodając, że latem po Durana zgłosiło się 40 klubów.
Już teraz wart jest 35 mln euro, a ma przecież dopiero 20 lat. Jednak ten, który już kilkukrotnie był zbawieniem dla “The Villans”, pozostaje również przekleństwem.
– Czasami to koszmar mieć go w drużynie. Ale ma momenty jakości, dlatego musimy spróbować utrzymać go na ziemi przez następne kilka dni – mówił dalej McGinn.
– Jhon nie ma pojęcia, kim są Duran Duran. Nie ma bladego pojęcia. Nie wydaje mi się nawet, żeby Jhon wiedział, że przebywa aktualnie w Birmingham, nie mówiąc już o tym, kim są Duran Duran. Jest takim nieokrzesanym zawodnikiem, że czasami myślisz, jaki z niego grzeczny chłopak, a innym razem mówisz sobie: “no weź, wielki człowieku, miej trochę więcej szacunku”. Ma jednak wszystko, żeby zostać jednym z najlepszych napastników na świecie i mam nadzieję, że tutaj mu się to uda.
Potwierdza to na łamach “BBC” Emiliano Martinez. – Może być jednym z najlepszych napastników na świecie, ale musi trzymać stopy twardo na ziemi i ciężko pracować.
Internetowe afery
Jhon Duran nie grzeszy przesadną inteligencją czy też instynktem samozachowawczy, który jest szczególnie potrzebny w dzisiejszych czasach doby internetu i mediów społecznościowych. Po transferze do Aston Villi napastnik nie zaczął obserwować swojego klubu na Instagramie i nie dodał go do swojego biogramu. W klubie frustrowano się miesiącami z tego powodu. Wytykali mu to również kibice. To i tak mały wybryk.
90 minut przed styczniowym meczem Pucharu Anglii z Chelsea pogratulował swojej rodaczce – Mayrze Ramirezowi transferu do The Blues, wrzucając trzy niebieskie serduszka. Londyński klub był jednym z tych, który mocno zabiegał latem o transfer Durana.
Kolumbijczyk marzy jednak o przenosinach do innej ekipy, o czym dał znać po ostatnim zwycięstwie w Lidze Mistrzów.
– Cieszę się, że mogłem strzelić gola, a jeszcze bardziej przeciwko tak wspaniałej drużynie jak Bayern Monachium, który jest klubem moich marzeń – bez skrępowania powiedział Kolumbijczyk, którego cytował “Noticias Caracol”.
Ajax Amsterdam, Liverpool, Manchester City, a od niedawna Bayern Monachium – lista mocnych ekip, którym gole strzelał Jhon Duran, robi się coraz dłuższa. Znajduje się na niej również Legia Warszawa.
Nie grzeszy inteligencją
Duran nie przejmuje się niczym. Taki jest, taki będzie i taki był, o czym powiedział na łamach “The Athletic” Wilberth Perea jego trener w pierwszym profesjonalnym klubie – Envigado.
– Otrzymałem pozwolenie, żeby pójść do szkoły, w której uczył się Jhon, żeby porozmawiać z nauczycielami. Chcieliśmy pomóc mu w nauce. Jego edukacja była niesamowicie ważna, dlatego często chodziłem do szkoły. Raz poszedłem do nauczycieli prosić o zgodę na opuszczenie zajęć przez Durana, by mógł z nami zagrać. Powiedzieli mi: “Jeśli go znajdziesz w klasie, damy mu zgodę”. Wchodzę do klasy, a jego nie ma. Byłem wkurzony. Od razu pojechałem do jego domu. Znalazłem go, jak siedział i słuchał reggaetonu. To był dzień, kiedy byłem o krok od złapania go za gardło. Poświęcałem się, żeby zdobyć tę zgodę, a on nie wypełniał swoich obowiązków – zaczął Perea.
– Musieliśmy spędzać z nim wiele czasu na nauce, by wyjaśnić i uświadomić mu znaczenie edukacji. To nie było łatwe. Jhon jest bardzo inteligentny, ale niewiele czasu poświęcał nauce. Niezbyt ją lubił. Bardziej kochał piłkę niż zeszyt czy ołówek – dodał szkoleniowiec.
Duran wychowywał się na ulicach Medellin, gdzie z powodu istniejącego tam kartelu narkotykowego, marne były perspektywy rozwoju dla osób z niezamożnych rodzin, a z takiej pochodził 20-latek. Nie interesowała go nauka. Przesadnie nie poświęcał się też piłce, gdy Perea znalazł go, grającego w szkole i powiedział mu, że chce go w Envigado. Dodał, że za moment może grać na największych stadionach na świecie – napastnik Aston Villi tylko głupkowato się zaśmiał.
Znaleziony przez przypadek
Miał jednak więcej szczęścia niż rozumu, bo Perea nie był jedynym, który wyciągnął do niego pomocną dłoń. Drugim ojcem jego kariery jest Sebastian Pelzer, dyrektor techniczny Chicago Fire. To on znalazł go na kolumbijskich boiskach, choć nie jego poleciał oglądać do Ameryki Południowej.
– Obserwowałem nasz główny cel, czyli Carlosa Terana [aktualnie nadal obrońca Chicago Fire przyp. red.]. Później w meczu na boisko wszedł Jhon i od razu zauważyłem, jaki jest dobry. To nieprzeciętny, ale surowy talent. Od razu widać jego szybkość i przyspieszenie. Był nieuchwytny dla obrońców. Z mojego doświadczenia na Wyspach Brytyjskich wiedziałem, że ma już w sobie coś, żeby błysnąć w Anglii. Wykonywał rzeczy, do których potrzebujesz fantazji, żeby ich dokonać. To był efekt “wow” – opowiedział na łamach “BBC” Pelzer.
Chicago Fire kupiło Durana z Envigado za 1,7 mln euro. Był wtedy styczeń 2022 roku. 12 miesięcy później Aston Villa wygrała wyścig o niego, płacąc “Strażakom” blisko dziesięć razy więcej. Wszystko dlatego, że w całym sezonie 2022 strzelał lub asystował raz na 103 minuty. Po transferze do “The Villans” wykręca niemal identyczne statystyki, choć poziom sportowy jest nieporównywalnie większy.
Koledzy Durana z Aston Villi już od dawna wiedzą, że Kolumbijczyk jest trudny do okiełznania.
Skończy jak Duran Duran?
W Birmingham zachwycają się nim wszyscy: od Monchiego i Unaia Emery’ego, przez kolegów McGinna i Emiliano Martineza, aż po kibiców, którzy raz po raz nucą piosenkę o nim. Coraz głośniej mówi o tym 20-letnim Kolumbijczyku również cały świat futbolu, dla którego jest swoistego rodzaju novum. W jego grze nie dostrzeżesz zmanierowania tym, co wypada, a czego nie. Pozostaje nieskalany kalkulacjami. Widać po prostu czystą radość z biegania po zielonej murawie.
Jhon Duran wprowadził świeżość niczym Duran Duran przeszło 40 lat temu. Bije od niego pewność siebie i wolność, z którymi łatwo się utożsamiać. Kapela z Birmingham nie utrzymała się jednak długo na szczycie. Po Live Aid w 1985 roku wszyscy członkowie byli ze sobą skłóceni i doszło do rozstania na wiele lat. Reunion nastąpił dopiero na początku XXI wieku.
To przestroga dla Kolumbijczyka, który nie dba o to, co się dzieje wokół niego, a płynie z nurtem kariery, której niekoniecznie pragnął. Może być zatem kolejnym z wielu piłkarzy-meteorów, którzy zniknęli równie szybko, jak się pojawili. Dopóki jednak do tego nie doszło, słuchajmy “Jhon Duran is on my mind”, bo ta pieśń towarzyszy fantastycznym boiskowym popisom.
WIĘCEJ O ANGIELSKIM FUTBOLU:
- U Jana Bednarka po staremu. Southampton znowu walczy o utrzymanie
- Pep Guardiola rozczarowany decyzją Premier League. „Co mamy zrobić w tej sytuacji?”
- Erik ten Hag nie myśli o zwolnieniu. „Jesteśmy w tym razem”
Fot. Newspix