Frenkie de Jong w specjalnym wywiadzie dla BarcaOne odpowiedział na kilka pytań związanych z nagonką medialną, jaka ma miejsce w Hiszpanii od dłuższego czasu. Holendrowi obrywa się przede wszystkim za wysokość zarobków, a także fakt, że zbyt długo trwa jego powrót do zdrowia po kontuzji kostki.
Pomocnik Barcelony nabawił się kolejnego urazu w czasie EURO 2024. Według doniesień katalońskich mediów miał nie zgodzić się na operację, mimo że ta była zalecana przez klubowych lekarzy. Tym bardziej że problemy ze stawem skokowym w przypadku tego piłkarza to nie nowość. Ale ten powiedział:
– Moją pasją jest futbol. Nie jest łatwo, gdy traci się ważne mecze w Barcelonie i reprezentacji Holandii. Ponadto ludzie mówili, że klub chciał, żebym przeszedł operację, a ja się na to nie zgodziłem. To nie była prawda. Zgodziliśmy się z lekarzami, że brak zabiegu będzie najlepszą możliwością.
Co więcej, de Jong odpowiedział też na plotki dotyczące jego progresywnego kontraktu. Jeszcze za kadencji prezesa Bartomeu otrzymał propozycję przedłużenia umowy z rosnącym wynagrodzeniem. To w połączeniu z jego kontuzjami wzburzało kibiców i katalońskich dziennikarzy, którzy zarzucali mu, że zarabia 37 mln euro rocznie za bycie na urlopie.
– Czy zarabiam 37 mln euro rocznie? To bardzo, bardzo daleko od prawdy. Rozumiem ludzi, którzy myślą, że zarabiam dużo, nie chcę poddać się opieracji i jestem na wakacjach. To jednak nie jest prawda.
Fot. Newspix