Jaki jest modelowy przykład niesportowego, nieprofesjonalnego i kretyńskiego zachowania? Tu z odpowiedzią spieszy Roland Gigołajew: należy imprezować do szóstej nad ranem (!), nawalić się (!!), wsiąść w samochód (!!!), wymusić pierwszeństwo na drodze (!!!!) i próbować zwalić winę na trzeźwego i poprawnie jadącego kierowcę (!!!!!). Brzmi jak zupełny absurd, a jednak to smutna rzeczywistość.
Rzecz miała miejsce w niedzielę, 23 sierpnia 2015 roku, a już następnego dnia klub zawiesił zawodnika i przesunął do rezerw. Jednak na początku tego tygodnia Rosjanin powrócił do zajęć z drużyną , a dziś wsiadł do autokaru udającego się na pucharowy mecz do Poznania. Tym samym rozbrat Gigołajewa z pierwszym zespołem trwał niecały miesiąc, w trakcie którego – co ciekawe – Ruch rozegrał tylko trzy spotkania ligowe. I tak się akurat złożyło, że Rosjanin i tak nie mógł w nich wystąpić z powodu czerwonej kartki obejrzanej w meczu z Termaliką. Innymi słowy, niezależnie czy prowadziłby po pijaku, czy grzecznie spał w swoim łóżku, pauzowałby dokładnie tyle samo.
Rozumiemy że Ruch ma problemy kadrowe, i że w przeciągu sześciu dni rozegra trzy mecze. Nie rozumiemy tylko, po co była ta cała szopka z szybką reakcją i zawieszeniem zawodnika. Właściwie wychodzi na to, że Rosjanin żadnej kary nie otrzymał, co w rozmowie z katowickim „Sportem” potwierdził też Waldemar Fornalik: Nie możemy wychodzić przed szereg i karać go, zanim zdecyduje o tym sąd.
Dobra, to czegoś tu nie rozumiemy. Czy zawieszenie i zesłanie do rezerw nie dotyczyło więc pijackiej eskapady? Skoro Fornalik nie chce wychodzić przed szereg i decydować wcześniej niż sąd, to co Gigołajew przez ostatnie tygodnie robił w drugiej drużynie? Trafił tam za niesłuszną czerwoną kartkę? A może za strzelonego w meczu z Termaliką gola? Zastanawiamy się też, dlaczego klub ustami rzeczniczki prasowej potwierdził wcześniej wersję policji i czego dotyczyło wydane oświadczenie:
To naganne zachowanie, które nie przystoi profesjonalnemu sportowcowi, jest poważnym naruszeniem zapisów kontraktu oraz złamaniem przepisów Polskiego Związku Piłki Nożnej. Zarząd Ruchu Chorzów wszczął postępowanie dyscyplinarne przeciwko zawodnikowi i po zbadaniu wszystkich okoliczności wydarzenia podejmie odpowiednie decyzje.
A po zbadaniu wszystkich okoliczności wyszło, że Gigołajew przydałby się w meczu z Lechem. Mamy tu więc dość jasny komunikat – chorzowscy działacze nie widzą niczego w nocnym chlaniu i rozbijaniu się po pijaku po mieście. Jest to rzecz jasna kapitalny przykład dla młodzieży, której nie brakuje ani w pierwszym zespołu Ruchu, ani na trybunach przy Cichej. A numer z wstrzymaniem się do decyzji sądu jest o tyle wygodny, że w naszych warunkach na wyrok można czekać długimi miesiącami. A wtedy Gigołajewa pewnie już w Ruchu nie będzie, więc klub spokojnie i bez żadnych strat własnych będzie mógł go zawiesić.
A póki co niech gra i strzela gole ku chwale „Niebieskich”.
Fot. FotoPyk