Reklama

Raków obserwuje gwiazdę 1. Ligi. „Patrzymy na niego dość uważnie”

Piotr Rzepecki

Opracowanie:Piotr Rzepecki

19 września 2024, 11:44 • 2 min czytania 8 komentarzy

Tego lata bardzo długo trwała saga transferowa z udziałem Wiktora Bogacza. Zdolny napastnik pozostał w pierwszoligowej Miedzi Legnica, choć ofert nie brakowało, zwłaszcza tych z zagranicy. O zawodniku wypowiedział się Wojciech Cygan, Przewodniczący Rady Nadzorczej Rakowa w rozmowie z Goal.pl.

Raków obserwuje gwiazdę 1. Ligi. „Patrzymy na niego dość uważnie”

Na bieżąco informowaliśmy o ofertach za Bogacza. Piłkarza przyjeżdżali oglądać m.in. skauci Juventusu. Zawodnik postanowił jednak kontynuować karierę w Miedzi. W tym sezonie 20-latek ma na koncie trzy trafienia i jedną asystę.

– Zobaczymy, czy nasze relacje będą dobre jak zagramy w Pucharze Polski (Miedź zmierzy się z Rakowem w 1. rundzie PP – red.). Nasze relacje są dobre, nawet bardzo dobre. Czy będą jakieś ruchy na linii Miedź – Raków? Zobaczymy, patrzymy dość uważnie na Wiktora Bogacza – przyznał Wojciech Cygan.

Bogacz do Rakowa? Taki transfer nie wydarzy się w tym okienku

Nie tylko oczywiście my, bo wzbudza zainteresowanie wielu klubów. Zobaczymy, jak będzie wyglądała sytuacja w momencie, jak będzie zbliżało się okno transferowe – dodał Przewodniczący Rady Nadzorczej klubu z Częstochowy.

Reklama

Raków obecnie zajmuje 5. miejsce w tabeli Ekstraklasy. Letnie okno w wykonaniu częstochowian było bardzo intensywne, do klubu trafiło aż dziesięciu zawodników. Być może Raków ruszy po Bogacza zimą, na brak pieniędzy pod Jasną Górą bowiem nie narzekają. „Medaliki” sprzedały tego lata Ante Crnaca do Norwich za aż 11 mln euro.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

 

Urodził się dzień po Kylianie Mbappe. W futbolu zakochał się od czasów polskiego trio w Borussi Dortmund. Sezon 2012/13 to najlepsze rozgrywki ever, przynajmniej od kiedy świadomie śledzi piłkarskie wydarzenia. Zabawy z kotem Maurycym, Ekstraklasa, powieści Stephena Kinga.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Komentarze

8 komentarzy

Loading...