Za czwórkę w totka chyba nie płacą specjalnie dużo, natomiast na pewno czwórka w czajnik nie jest opłacalna na boisku, o czym zdaje się nie wiedzieć Jagiellonia.
Cztery gole od Bodo, cztery od Cracovii, cztery od Ajaksu. Jeśli zobrazować brak wyciągania wniosków, to Jagiellonia jest do tego idealnym materiałem – wszyscy widzą, że nie potrafi bronić, tylko chyba ona jedyna ma problem, by to dostrzec.
Do kogo mam za to pretensje?
Najpierw do trenera, który się nie uczy. Spotkania z Bodo i Ajaksem były przecież identyczne – najpierw szybki gol dla Jagi, a potem rozkład drużyny i kompletny oklep. O ile z Bodo, tak premierowo, mogło się to zdarzyć, o tyle oczekiwałbym, że z Ajaksem zobaczymy cokolwiek innego. Przemyślenie jak identycznego scenariusza uniknąć, a przecież w gruncie rzeczy obejrzeliśmy dwa takie same mecze.
Ktoś powie, że Holendrzy byli za mocni i w porządku, ale chciałbym jakiejkolwiek zmiany, jakiejś refleksji, możliwości odróżnienia jednego spotkania od drugiego. A tu nie – jedno i to samo. Cholernie lekkomyślnym trzeba być, żeby liczyć, że to, co nie zadziałało przeciwko Bodo, świetnie odpali przeciwko Ajaksowi.
Doceniam ofensywną filozofię, ale to już nie była filozofia, tylko głupota.
Po drugie – Łukasz Masłowski robi świetne transfery, zatem tym bardziej nie rozumiem, dlaczego zapomniał o tyłach. Nie postarał się o bramkarza, a Jaga na tym poziomie potrzebuje gościa, który będzie w trudnych momentach pomagał. Wczoraj Abramowicz pomógł, gdy było już po herbacie. No, ale i tak bardziej boli kompletny brak środkowych obrońców do BRONIENIA.
Cieszę się, że Dieguez dobrze gra piłką, ale w Europie już tego tak nie widać, natomiast co widać – fakt, że jest słaby w tyłach. To dość problematyczne jak na stopera. Jaga ten temat zlekceważyła, uznała, że skoro w tamtym sezonie mniej goli straciła nawet Warta Poznań, to w tym nagle będzie dobrze i rywale w pucharach nie będą jej strzelać.
Przecież to co najmniej idiotyczne..
Mistrz Polski ma Ligę Konferencji, fajnie, ale to jednak cofnięcie się w rozwoju – rok temu miał Ligę Europy.
W ogóle ciekawa ta nasza stawka – wystawiliśmy cztery drużyny, a odpadliśmy pięć razy. Śląsk raz, Jagiellonia dwa i Wisła dwa. Niechęć do UEFY jest powszechna, ale w tej kwestii należy ją całować po stopach, bo gdyby nie wymyśliła pucharu dla zdolnych inaczej, to jesienią zostałaby nam tylko Ekstraklasa i Puchar Polski.
A tak możemy się choć trochę pocieszyć, że coś znaczymy w Europie. Albo nie, nie “cieszyć”. Łudzić.
WIĘCEJ NA WESZŁO: