Islandię od awansu na francuskie Euro dzieli już tylko jedno zwycięstwo. W niedzielę grają u siebie z Kazachstanem, który choć w piłce klubowej ma coraz większe sukcesy, to w reprezentacyjnej dalej gra na bardzo niskim poziomie. W Reykjaviku szykuje się więc niemała fiesta, bo zbliża się największy sukces piłkarski tego kraju. A w bramce reprezentacji Islandii stanie facet, który prawie dekadę temu nie planował w ogóle grać w piłkę.
Przed dwoma laty 29-letni wówczas Hannes Thor Halldoarsson musiał podjąć ważną decyzję – zrezygnować z kariery piłkarskiej czy filmowej? Grał w kadrze, jeździł na zgrupowania z klubem, a do tego musiał produkować filmy dla swojego pracodawcy. Wstawał o czwartej rano, pracował 12 godzin i potem jechał na trening. To było za dużo. Wybrał piłkę, a firma, która go zatrudniała – SagaFilm – dała mu wolną rękę i powiedziała, że gdy skończy karierę piłkarską będzie mógł zawsze spokojnie wrócić.
Bo Halldorsson to jeden z większych talentów filmowych w Islandii. Zaczął jeszcze w szkole i cały czas się rozwijał. Kręcił teledyski, reklamy, krótkie dokumenty. Z czasem dawano mu coraz większe projekty, w łącznie z kampaniami społecznymi. Nominowano go do islandzkiej nagrody dla marketingowców za cykl reklam przeciwko narkotykom. Na koncie ma współpracę z IKEĄ, z islandzkimi liniami lotniczymi (tę reklamę nakręcił z kolegami z kadry) a także, co uważa na swój największy sukces, teledysk dla piosenki wystawionej na Eurowizji. W młodzieńczych latach po prostu chętnie to oglądał i dlatego zawsze chciał przy tym popracować.
Do tego dwa filmy dokumentalne – jeden o sportowcach pracujących za granicą a drugi o savoir vivrze. Przez karierę piłkarską musiał jednak zarzucić plan zrobienia filmu pełnometrażowego. Planował nakręcić thriller w stylu Stephena Kinga, ale teraz nie ma teraz na to czasu, bo musi się skupić na grze w piłkę. Może później. Od 2014 występuje za granicą – bronił w norweskim Sandnes Ulf, a od tego sezonu już półkę wyżej – w NEC Nijmegen.
Wcześniej bronił tylko w islandzkich klubach, półamatorsko. Z początku tylko w trzeciej lidze, więcej czasu spędzał przy montowaniu filmów. Nie miał specjalnie wybujałych planów na karierę piłkarską, bo odkąd był nastolatkiem nieustannie przeszkadzało mu ramię, kilkukrotnie operowane. Dlatego uznał, że woli skupić się na filmach niż na dotychczasowej grze w piłkę, ale nie zrezygnował z niej do końca. Nie musiał jednak dbać o siebie, więc się roztył. Przy 193 cm wzrostu ważył 105 kilogramów i uznał, że to za dużo. Zrobił sobie zdjęcie w lustrze i powtarzał, że nigdy już nie może tak wyglądać. Jak każdy zmotywowany człowiek zapisał się na siłownię. I okazało się, że ramię nie jest już taką przeszkodą.
Z czasem nabierał prawdziwie sportowych kształtów. Mimo wzrostu ma całkiem niezłą koordynację – jest skoczny i gibki. Mimochodem piął się po szczeblach islandzkiej piłki, a że to wciąż były tylko rozgrywki półamatorskie, to nie musiał poświęcać pracy. Grał m.in. w Stjarnianie i KR, gdzie zdobywał mistrzostwa i puchary. Trafił w końcu do reprezentacji i został pierwszym bramkarzem kadry. Wtedy uznał już na pewno, że jest bardziej piłkarzem niż reżyserem.
Zaczął podróżować z reprezentacją. Gdy jego koledzy siedzieli zamknięci w hotelu i grali na PlayStation, on dreptał po Brukseli, Amsterdamie, Pradze. Nie interesuje się piłką, z Polaków zna pewnie tylko Roberta Lewandowskiego. Może jeszcze Łukasza Fabiańskiego bądź Wojciecha Szczęsnego. Znacznie lepiej czuje się w świecie filmu i tam pewnie wróci po skończeniu kariery piłkarskiej. Na razie trzyma tylko formę pisząc krótkie scenariusze i montując filmiki.
Teraz stoi przed szansą na awans do Euro 2016. Drogę Islandii na ten turniej też bacznie śledzi kamera. W przygotowaniu jest dokument o wyspiarskiej kadrze. Na razie trzeba zebrać potrzebne na postprodukcję.
JS