Co się wydarzyło w sobotę na zapleczu Ekstraklasy? Kilka czerwonych kartek, fura emocji w Bełchatowie, nieudany wymuszony eksperyment w Sandecji i zaskakujący współlider klasyfikacji strzelców. W sześciu krokach spoglądamy na dzisiejsze mecze I ligi.
1. Tabela pierwszej ligi nie przestaje zadziwiać. Po sobotnich meczach na jej czele Stomil, który przecież jeszcze niedawno ledwo wiązał koniec z końcem, a dziś ograł Chojniczankę. Jutro wyprzedzić może go Chrobry, a punktami zrównać się beniaminek z Sosnowca. Brzmi niewiarygodnie… Wygrana olsztynian zwraca uwagę choćby przez wzgląd na Tomasza Wełnę. 24-latek wszedł na boisko w 58. minucie, w 61. podwyższył wynik na 2:0, a w 66. był już w drodze do szatni po drugiej żółtej kartce.
2. Trzynaście punktów, jak Stomil, mógł mieć GKS Bełchatów. Mógł, a nawet powinien. Piłkarze Rafała Ulatowskiego byli znani ze świetnych końcówek, po 80. minucie gry zdobyli już sześć z siedmiu goli. Dziś jednak role się odwróciły, ale od początku… Bełchatowianie dominowali na boisku, do przerwy mieli wyraźną przewagę, Kuban trafił w poprzeczkę, ale wynik wskazywał skromne 1:0. Gospodarze mieli też przewagę liczebną po czerwonej kartce dla Jurkowskiego na początku spotkania. Nie dość jednak, że nie potrafili postawić kropki nad „i”, to dostali dwa jeszcze dwa ciosy. A przy okazji w ekipie z Katowic do Jurkowskiego dołączył Goncerz: za brutalny faul w doliczonym czasie gry.
Brawo…
— Grzegorz Proksa (@GProxa) September 5, 2015
3. Leszek Bartnicki mówił dziś na antenie: „Prezes Cygan bije się z myślami i szuka optymalnego rozwiązania. Po tym, co działo się do przerwy, można mieć było podstawy, by pożegnać trenera Piekarczyka. Komicznie stracony gol po rzucie wolnym, kiedy mur wyglądał jak ręczniki na trzepaku, i fatalna gra przez 45 minut. Ale Piekarczyk dzięki końcówce meczu najpewniej uratował posadę.
4. Do gry wróciła też Wisła Płock – tydzień temu wygrana nad GKS-em Bełchatów, dziś w Nowym Sączu. Rzecz jednak w tym, że w pierwszych 45 minutach Sandecja mogła strzelił dobrych kilka goli, a strzeliła tylko jednego. No więc po zamianie stron przy zabójczej skuteczności Wisły… straciła trzy. U gospodarzy nie podołała przede wszystkim eksperymentalna obrona: Szufryn pauzował za kartki, Szarek wyjechał na kadrę, więc parę stoperów tworzył defensywny pomocnik (Baran) z prawym obrońcą (Bartków). Z prawej strony wystąpił więc 19-letki Michał Szeliga, a między słupkami stał drugi bramkarz.
5. Maciej Kowalczyk jest nieśmiertelny. Ma 38 wiosen na karku, co tydzień wychodzi w pierwszym składzie, a dziś strzelił gola. Jego MKS Kluczbork wciąż ma na koncie tylko jednego zwycięstwo – dość abstrakcyjne, dodajmy, bo po wyjazdowej wygranej w Bydgoszczy.
6. Bytovia, choć plasowała się w dolnych rejonach tabeli, była jedyną drużyną bez porażki (przy dwóch meczach rozegranych mniej). Piłkarze Tomasza Kafarskiego dopiero teraz mieli jednak okazję zagrać na własnym stadionie – wcześniej czekali aż zostanie zainstalowane sztuczne oświetlenie, nowy wymóg licencyjny dla klubów pierwszej ligi. Nie była to jednak udana, bo Bytovia przegrała aż 1:4 z Dolcanem. Dwa gole strzelił Gołębiewski, który wspólnie z Lewickim z Zawiszy prowadzi w klasyfikacji strzelców.
Fot. FotoPyk