Reklama

Maciej Rybus w końcu zagrał dobry mecz w kadrze

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

05 września 2015, 17:09 • 4 min czytania 0 komentarzy

W momencie, w którym w piątek oficjalnie już ogłoszono składy meczowe, pół narodu popukało się po czole, bo zobaczyło, że na lewej obronie zagra Maciej Rybus. Piłkarz może i niezły, ale wystawianie skrzydłowego w bloku defensywnym to zaciągnięcie sobie pętli na szyję, zwłaszcza z Niemcami. Tymczasem nowy obrońca zaprezentował się całkiem nieźle i teraz mówi się, że może to być piłkarz, którego od lat na tę pozycję szukaliśmy. I kto wie, czy to nie był też przełomowy mecz dla samego zawodnika.

Maciej Rybus w końcu zagrał dobry mecz w kadrze

Dokładnie rok temu Rybus przyjechał na zgrupowanie przed rozpoczęciem eliminacji. Jeden z dziennikarzy wziął go na stronę i zapytał wprost: “Masz 27 meczów w kadrze. Ile z nich było dobrych?“. Przyzwyczajony do raczej sztampowych pytań zawodnik westchnął, wbił wzrok w ziemię i niepewnym głosem odpowiedział, że rzeczywiście nie było ich zbyt wiele. Do tego zwykle grał w końcówkach, więc i minut miał mało.

A przecież Franciszek Smuda uważał go za jednego z najważniejszych dla siebie piłkarzy. Gdy dowiedział się, że Rybus odejdzie do Tereka Grozny, wyśmiał tę decyzję i mówił, że gdyby poczekał rok, to skrzydłowy Legii trafiłby do silniejszego i do tego zachodniego klubu. – Sam nie wiem… – skomentował te słowa piłkarz, który przyzwyczaił wszystkich, że na przeciwności losu odpowiada: “okej”.

Nie ma też ambicji do bycia jednym z liderów kadry, choć gra w niej dłużej niż Kamil Glik. – Nie należę do najmłodszych, nie czuję się jednak pewniej tylko dlatego, że jestem dłużej w kadrze. Nie pcham się na pierwszy plan. To kwestia charakteru, jestem spokojnym człowiekiem, nie lubię rozgłosu wokół siebie – mówił “Przeglądowi Sportowemu”.

W Tereku gra już od czterech lat. Pamięta czasy, gdy w tym klubie występował Piotr Polczak i Maciej Makuszewski. Był w klubie, gdy do Polski odchodził Zaur Sadajew, jest też teraz, kiedy Czeczen już do Groznego wrócił. Zresztą, asystował przy jednej z bramek byłego piłkarza Lecha Poznań w meczu z Uralem Jekaterynburg. Był wówczas skrzydłowym, choć w tym sezonie częściej gra jako lewy obrońca. Trochę z konieczności, bo musi zastępować kontuzjowanego kolegę, ale sam przyznaje teraz, że coraz bardziej mu się tam podoba.

Reklama

Grał już w obronie kilka lat temu. Może nie do końca jako defensor, lecz wahadłowy skrzydłowy w ustawieniu 3-5-2, ale na pewno więcej miał obowiązków w defensywie niż w kadrze. Na Euro 2012 miał być jednym z motorów napędowych kadry, ale stracił w niej miejsce już po pierwszym meczu z Grecją. W pozostałych dwóch spotkaniach siedział na ławce, bo Smuda postawił na trzech defensywnych pomocników, a trzeba było gdzieś upchać Ludovica Obraniaka. Zresztą trener wtedy przestał wspierać Rybusa, nie żartował już z nim, ale raczej z niego.

Tym bardziej, że Rybus już przed wyjazdem do Rosji był obiektem drwin. Miał konto na Fotce – tak, Fotce – zrobiono mu zdjęcia z piwem i papierosem, paparazzi przyłapali jego i Ariela Borysiuka przy wyjściu z burdelu przy Wiertniczej. Rzucił szkołę, nie miał prawa jazdy. Wiadomo, nie uchodził za najbystrzejszego piłkarza w Polsce. We wspomnianym wywiadzie z “PS” otwarcie przyznał, że chce odejść z Tereka, ale nie mówił tego jeszcze w klubie, bo może być różnie… Na szczęście jest cały i zdrowy.

Ale w Groznym większość trenerów miała o nim dobre zdanie. Szybki, wybiegany, waleczny – tacy piłkarze zawsze są w cenie i nawet odstawieni od składu zwykle po kilku tygodniach do niego wracają. Ale nie są też to cechy typowego skrzydłowego – tutaj liczy się przebojowość, a Rybus nigdy przebojowy za bardzo nie był. Teraz, z perspektywy czasu, logiczne wydaje się, że piłkarz na lewą obronę pasuje. Tutaj bardziej liczy się solidność i powtarzalność.

I choć Rybusowi już wcześniej zdarzały się epizody na lewej strony defensywy, to wydaje się, że dopiero teraz się do niej przekonuje. – Przegrana na koniec sezonu 1:3. Cały mecz na lewej obronie, możliwe, że ostatni dla mnie w Tereku – napisał Rybus niedawno na Twitterze. Kto umie czytać między słowami, zorientował się, że Polakowi nie gra się tam najlepiej.

A w kadrze Polski wakat na tej pozycji nabierał już metafizycznego znaczenia. – Jestem piłkarzem zastępującym nieistniejącego zawodnika – powiedział w filozoficznym uniesieniu “Przeglądowi Sportowemu” Jakub Wawrzyniak. Próbowano różnych opcji, włącznie z prawonożnym Arturem Jędrzejczykiem, który w meczu ze Szkocją zagrał tak, że wszyscy powtarzali: “wow!”, jakby objawił się polski Giorgio Chiellini. Z Niemcami Rybus takiego efektu nie wywołał, ale pobudził wyobraźnię ekspertów. To może być moment, w którym w końcu znaleźliśmy dobrego lewego obrońcę. A piłkarz punkt odniesienia do dalszej kariery. Oby już poza Rosją.

Reklama

JS

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...