Reklama

Copa America: Argentyna obroniła tytuł! Lautaro Martinez bohaterem finału. Łzy Messiego

Patryk Stec

Autor:Patryk Stec

15 lipca 2024, 06:14 • 5 min czytania 26 komentarzy

Ponad godzinę musieli czekać kibice na rozpoczęcie wielkiego finału Copa America 2024. Zamieszki pod stadionem spowodowały dwukrotne przesunięcie spotkania. Przez dobrych kilka minut trwała gra świateł, jakby zaraz miała rozpocząć się przedfinałowa ceremonia, ale oczekiwanie się przedłużało. W końcu jednak puchar został wniesiony, a zawodnicy wyszli na boisko. Rywalizacja Messiego i Jamesa w końcu się rozpoczęła.

Copa America: Argentyna obroniła tytuł! Lautaro Martinez bohaterem finału. Łzy Messiego

Przed meczem doszło do skandalicznych scen. Pod stadionem w Miami kibice bez biletów szturmowali bramki. Ci, którzy legalnie mogli wejść na stadion, musieli poczekać na opanowanie sytuacji przez amerykańskie służby. Był upał, coraz więcej osób w związku z tym zgłaszało złe samopoczucie, a straż pożarna uruchomiła specjalny punkt dla osób z oznakami udaru cieplnego. Sytuacja była podobna do tej sprzed finału Euro 2020 na londyńskim Wembley czy finału Ligi Mistrzów w 2022 roku w Paryżu (Stade de France). W końcu o godz. 3:22 czasu polskiego brazylijski sędzia Raphael Claus dał znak do rozpoczęcia spotkania.

Od samego początku sporo działo się na murawie. Argentyńczycy próbowali powoli konstruować akcje, a Kolumbijczycy grali wysokim pressingiem, odzyskując piłkę. Już w 6. minucie w słupek trafił Jhon Cordoba. Obie ekipy miały sporo energii i pierwsze dziesięć minut spotkania zwiastowało widowiskowe święto amerykańskiej piłki.

Reklama

Niepokonana od 28 meczów Kolumbia ostatni raz przegrała dwa lata temu właśnie z Argentyną. Podopieczni Nestora Lorenzo zatem byli gotowi zrobić wszystko, aby przedłużyć passę i podnieść trofeum. W pierwszej połowie James i spółka wydawali się bardziej zdeterminowani. Argentyńczykom przedłużające się rozpoczęcie spotkania wyraźnie nie służyło. Mieli problem z koncentracją, zaliczali głupie straty, a Kolumbia napędzała ataki. Argentyna jak miała piłkę, waliła głową w mur i z wyjątkiem przebłysków geniuszu Messiego niewiele potrafiła zdziałać. A jak już jesteśmy przy geniuszach, każde dotknięcie piłki przez Jamesa mogło powodować zachwyt kibiców. Kolumbijczyk na tym turnieju prezentuje formę, którą doskonale pamiętamy z mundialu w 2014 roku. Do przerwy mieliśmy bezbramkowy remis, ale drużyna Lorenzo pokazała, że wyszła na murawę po puchar.

Shakira wydłużyła przerwę

Długość przerwy była kolejną kontrowersją tego dnia. Tym razem jednak wszyscy byli na to gotowi. Organizatorzy zaplanowali halftime show na miarę tych z meczów NFL. Rozstawiono scenę, na której wystąpiła Shakira. To spowodowało, że obie połowy dzieliło ok. 25 minut. – Kiedy zasady zmieniają się dla obu stron, gdy boisko jest równie złe dla obu drużyn, gdy jest mniej czasu na odpoczynek w przerwie dla obu zespołów, nie mogę powiedzieć czy to dobrze, czy to źle i kto ma przewagę. Szczerze mówiąc, nie rozumiem tego – mówił o sytuacji Nestor Lorenzo przed meczem na konferencji prasowej.

Myślę, że przerwa w finale powinna trwać 15 minut, ponieważ takie są zasady, a także dlatego, że zostaliśmy ukarani grzywną, gdy wróciliśmy na boisko minutę za późno w innym meczu. Ale teraz najwyraźniej z powodu koncertu wyjdziemy na drugą połowę po 20-25 minutach. Może to mieć wpływ na kondycję zawodników. Przez te minuty w szatni mogą się za bardzo schłodzić. Ludzie nie rozumieją co jest potrzebne, by osiągnąć taki poziom jak oni – mówił zdenerwowany selekcjoner Kolumbijczyków.

W drugiej połowie gra zrobiła się bardziej ostra i wyrównana. Zawodnicy obu drużyn zaczęli łapać kartki, ale też stwarzać więcej sytuacji podbramkowych. Obudził się Angel Di Maria, dla którego był to last dance w reprezentacyjnej piłce. Gra co chwilę była jednak przerywana z powodu urazów zawodników. Na murawie leżał również Leo Messi, który bez kontaktu z piłką doznał kontuzji i musiał opuścić boisko. Piłkarz Interu Miami był mocno zdenerwowany takim obrotem spraw. W 75. minucie Argentyńczycy mieli kilka sekund radości. Piłkę do bramki skierował Nicolas Tagliafico, ale sędziowie słusznie anulowali gola z powodu pozycji spalonej.

Reklama

Waga ciężka na murawie

Pod koniec regulaminowego czasu gry widać było już zmęczenie piłkarzy, więc byliśmy zdani na dogrywkę. A w tej mocny początek zaliczyła Argentyna. Nico Gonzalez dostał piłkę na przedpole bramki Kolumbii, oddał strzał w środek bramki, a Camilo Vargas popisał się świetnym refleksem i złapał futbolówkę. Zarówno Scaloni, jak i Lorenzo, szukali piłkarzy, którzy ze świeżymi siłami wejdą na murawę odmienić losy meczu. Na boisko weszli m.in. Molina, Lautaro Martinez, Lo Celso i Paredes w drużynie Argentyny, a po stronie Kolumbii Quintero, Castano czy Maury.

Zawodnicy obu ekip walczyli już nie tylko przeciwko sobie, ale też z własnymi siłami. Było coraz więcej przerw w grze spowodowanych zmęczeniem. Ta sytuacja pokazała jak dobrą decyzją było zrezygnowanie z dogrywek we wcześniejszych meczach Copa America. To jest jedna z nielicznych dobrych rzeczy, które można powiedzieć o CONMEBOL organizującej ten turniej. Ostatnie minuty spotkania wyglądały jak starcie dwóch słaniających się na nogach pięściarzy wagi ciężkiej. Było coraz więcej przestrzeni między formacjami, coraz więcej miejsca na ostateczny cios, który nadszedł ze strony argentyńskich rezerwowych. Lo Celso zagrał prostopadłą piłkę do Lautaro Martineza. Ten był sam na sam z bramkarzem i pewnie wykończył sytuację. Napastnik Interu zapewnił Argentynie obronę tytułu. Wielka Argentyna przerwała passę świetnej Kolumbii.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Od dziecka fan Realu Madryt i hiszpańskiej piłki, ale nieobce są mu realia klubów z niższych lig. Dużą część wolnego czasu spędza na czytaniu książek o służbach specjalnych, polityce i grze w Football Managera. Ma licencję UEFA C, więc ma papier na używanie słów "tercja", "baza" i "półprzestrzeń".

Rozwiń

Najnowsze

Copa America

Komentarze

26 komentarzy

Loading...