Reklama

Zagrać z Francją tak, jak na mundialu w Katarze

Piotr Rzepecki

Autor:Piotr Rzepecki

25 czerwca 2024, 09:13 • 6 min czytania 26 komentarzy

Dziś reprezentacja Polski żegna się z Euro 2024. Awansowaliśmy na turniej kuchennymi drzwiami i jako pierwsi odpadliśmy z imprezy. Przed zespołem Michała Probierza konfrontacja z Francją, która przed mistrzostwami Europy zapowiadała się pasjonująco, ale dziś wiemy, że obejrzymy ten mecz bez większych emocji. W duchu licząc, że zbierzemy chociaż punkcik i nie będziemy jedyną reprezentacją, która odpadnie z zerowym dorobkiem punktowym. Szanse są marne, ale zawsze są.

Zagrać z Francją tak, jak na mundialu w Katarze

“Nie zasłużyliśmy, by znaleźć się na tym Euro. Trafiliśmy do piekielnie mocnej grupy, nie mamy specjalnych oczekiwań. Kadra jest w budowie, to długi proces” – takie i inne hasła wybrzmiewały przed mistrzostwami. Nikt nie pompował balonika oczekiwań. Pierwszy raz od bardzo dawna doświadczyliśmy sytuacji bardzo nietypowej. Byliśmy na imprezie, ale nikt się nie łudził, że ta kadra coś ugra.

Apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia i tak jesteśmy skonstruowani, że być może nieświadomie, ale już w trakcie mistrzostw sami siebie przekonujemy, że nie jesteśmy tacy słabi. Niby przegraliśmy z Holandią, ale w kraju zapanował nastrój zadowolenia, a nawet momentami duma, że zrobiliśmy to na własnych zasadach. Niewiele brakowało do remisu (gdyby nie ten cholerny Wout Weghorst), graliśmy ofensywnie i z pomysłem (przynajmniej momentami), otworzyliśmy wynik, zaskoczyliśmy.

W cień trafił fakt, że to Holendrzy absolutnie dominowali i gdyby nie boska opatrzność i interwencje Wojciecha Szczęsnego, który znów na dużej imprezie ratuje nam tyłek, mecz w Hamburgu zakończyłby się wynikiem nie 1:2, a 1:5. Bo pewnie ten drugi wariant mocno by nas nie zdziwił, zważywszy na fakt, że Holendrzy wiele swoich sytuacji zmarnowali.

Po porażce z Holandią jednak mieliśmy się trzymać określonej ścieżki. I na Austrię także wyjść z otwartą przyłbicą. Niby futbolowi eksperci mówili przed imprezą, że kadra Ralfa Rangnicka to naprawdę mocny zespół. Wybiegany. Z zawodnikami grającymi w Bundeslidze, bez wielkich indywidualności, ale mocny kolektyw. Niczym nieuzasadniona jednak narodowa duma po meczu z Holandią i hurraoptymizm sprawił, że na mecz z Austrią wybiegliśmy z myślą o trzech punktach, ale na myśleniu się skończyło…

Reklama

Austriacy nas brutalnie zweryfikowali, a dziesiątki tysięcy polskich kibiców na stadionie w Berlinie (w tym ja) oraz miliony przed telewizorami przecierało oczy ze zdumienia. Początek był tragiczny, właściwie do bramki Krzysztofa Piątka na 1:1, która wlała w polskie serca optymizm, byliśmy tłem. Tylko kwadrans pierwszej połowy był w naszym wykonaniu przyzwoity. Spuentował się strzałem Piotra Zielińskiego z rzutu wolnego, jednak na nasze nieszczęście bramkarz reprezentacji Austrii to wyciągnął. Sędzia zagwizdał koniec pierwszej połowy i skończyła się tym samym nasza dobra gra.

Drugiej połowy w Berlinie nie ma co wspominać. Ten anty-poradnik tego jak się powinno grać to były ciężkie do oglądania sceny dla polskich kibiców. Austriacy wygrali zasłużenie, a śpiewy i okrzyki auf wiedersehen długo niosły się w stolicy Niemiec po ostatnim gwizdku.

Pech chciał, że spotkanie o 21:00 między Holandią a Francją zakończyło się remisem, a więc wynikiem, który odarł nas nie tyle ze złudzeń, co z matematyki. Pożegnaliśmy się ze wszelkimi szansami na grę w fazie pucharowej. UEFA kilka lat temu zmieniła formułę, na imprezie grają 24 reprezentacje (co okazało się strzałem w dziesiątkę), ale fakt, że do fazy pucharowej trafia 16 ekip, czyli tyle, co w dawnej formule w ogóle awansuje, a my nie łapiemy się do tego grona drugi raz z rzędu, pokazuje, w którym miejscu jesteśmy.

I tutaj należy zadać sobie pytanie, którego po meczu z Holandią i przed spotkaniem z Austrią nikt w Polsce nie zadał – a może my nie mieliśmy prawa myśleć o awansie do 1/8 finału? A może fakt, że już jesteśmy na Euro to dla nas gigantyczny wyczyn, zważywszy na to, że w eliminacjach zrobiliśmy absolutnie wszystko, by na imprezę się nie załapać. Udało się jednak w barażach, najpierw ograliśmy Estonię, a później bezbramkowo zremisowaliśmy z Walią. Awansowaliśmy po karnych, po brzydkim meczu, ale potraktowanym przez Michała Probierza zadaniowo.

Ale znów – może nie powinniśmy w ogóle się nastawiać na jakąkolwiek zdobycz punktową w grupie na Euro? Zapomnieliśmy o bólach w paskudnym 2023 roku. Zapomnieliśmy o piorunującym początku Czechów w Pradze, wstydzie w Kiszyniowie i klęsce w Tiranie. Wpełzliśmy na turniej i po udanych czerwcowych sparingach zapanował nieuzasadniony optymizm. Co prawda przebąkiwaliśmy, że jesteśmy w bardzo trudnej grupie, ale jakby te myśli i cały zdrowy rozsądek rozpływał się po pierwszym gwizdku sędziego.

Reklama

Zostaliśmy oszukani. Przez zawodników, którzy deklarowali, że potrafimy grać ofensywnie. Przez Michała Probierza, który przekonywał, że możemy grać jak równy z równym z Holandią, a co dopiero z Austrią. Co prawda słyszeliśmy o budowie tej kadry, o pewnych procesach, które zachodzą, jednak z drugiej strony wydaje się, że od 2018 roku, wraz z odejściem z reprezentacji Adama Nawałki nasza kadra to permanentna budowa. Spowodowany ciągłymi dyskusjami o zmianie pokoleniowej, ale przede wszystkim pięcioma zmianami na stanowisku selekcjonera w ostatnich czterech latach.

Probierz: Nie zejdę z tej drogi. Z Francją też zagramy ofensywnie

Meczem z Francją się żegnamy z Euro, więc chociaż spróbujmy zagrać odważną piłkę. Oczywiście – jest spore ryzyko, że dostaniemy w łeb, natomiast chyba trzeba wyjść z założenia, że i tak jesteśmy na straconej pozycji. Niezależnie czy w zespole rywali zagra Kylian Mbappe, czy wystąpią piłkarze z miejsc 20-26. I tak nie możemy mówić, że w tym i tym aspekcie mamy jakąś przewagę. Jedyne, co przemawia na naszą korzyść (choć marny to argument) to fakt, że w zasadzie zagramy bez presji i nic nie musimy. Przegramy? Praktycznie pewne. Przegramy wysoko? Ciężko, by było inaczej. Przegramy po walce i fajnej grze, chociaż fragmentami? To można by było zobaczyć. I niech to spotkanie w Dortmundzie trochę przypomina pożegnalny mecz kadry Czesława Michniewicza na mundialu. Wówczas z reprezentacją Francji mierzyliśmy się w 1/8 finału i nie był to mecz dla nas z góry przegrany, choć i tak większość kibiców miała świadomość, że to nasze pożegnanie z mistrzostwami świata. Teraz sytuacja jest inna, jednak tym bardziej powinniśmy zachować luz, pokazać piłkę, którą graliśmy z Holandią, być może Probierz powinien postawić na inną grupę ludzi.

Bądźmy z Francją odważni, po prostu. Pożegnajmy się w fajny sposób. Na swoich zasadach. Nawet jeśli jako jedyna reprezentacja zakończymy Euro 2024 bez żadnego dorobku punktowego, to chociaż zagrajmy z Francją tak, żeby potem mówić, że na tle mocnego rywala pokazaliśmy odwagę. Zagraliśmy kilka efektownych akcji, że to i to przyniosło efekt, że daliśmy kibicom radość i poczucie, że coś jednak potrafimy.

Atmosfera wokół kadry ostatnio się poprawiła. Michał Probierz jak za sprawą czarodziejskiej różdżki przywrócił tym chłopakom uśmiech. Nie wracajmy więc do czasów z 2023 roku. Pożegnajmy się z Euro dobrą postawą, by po meczu polski kibic przed stadionem powiedział: próbowali, starali się, nie wyszło, ale nie jest mi za nich wstyd. Bo to właśnie wstyd towarzyszył mi najbardziej po meczu z Austrią. Nie chciałbym wrócić do tego stanu. Zresztą, jako kibic reprezentacji Polski, znam go zbyt dobrze.

WIĘCEJ O EURO 2024:

Fot. Newspix

Urodził się dzień po Kylianie Mbappe. W futbolu zakochał się od czasów polskiego trio w Borussi Dortmund. Sezon 2012/13 to najlepsze rozgrywki ever, przynajmniej od kiedy świadomie śledzi piłkarskie wydarzenia. Zabawy z kotem Maurycym, Ekstraklasa, powieści Stephena Kinga.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Przez uraz stracił szansę na debiut w reprezentacji. Defensor wyleczył kontuzję

Bartosz Lodko
0
Przez uraz stracił szansę na debiut w reprezentacji. Defensor wyleczył kontuzję
Ekstraklasa

Więcej kasy do pieca, więcej! Prezes Śląska wygrywa plebiscyt na “delulu roku”

Kamil Warzocha
6
Więcej kasy do pieca, więcej! Prezes Śląska wygrywa plebiscyt na “delulu roku”

EURO 2024

Ekstraklasa

Przez uraz stracił szansę na debiut w reprezentacji. Defensor wyleczył kontuzję

Bartosz Lodko
0
Przez uraz stracił szansę na debiut w reprezentacji. Defensor wyleczył kontuzję
Ekstraklasa

Więcej kasy do pieca, więcej! Prezes Śląska wygrywa plebiscyt na “delulu roku”

Kamil Warzocha
6
Więcej kasy do pieca, więcej! Prezes Śląska wygrywa plebiscyt na “delulu roku”

Komentarze

26 komentarzy

Loading...