W Turcji kolorowo, jak zwykle. W marcowej konfrontacji między Trabzonsporem a Fenerbahce po końcowym gwizdku na boisko wtargnęli kibole, którzy futbol zamienili na mieszane sztuki walki. Krajowy związek ogłosił kary, jakie wymierzył obu zaangażowanym w rywalizację klubom.
Turcja nigdy nie kojarzyła się nam jako specjalnie spokojne miejsce do gry w piłkę, ale ten sezon przynosi nam absurd za absurdem. Bójki sędziów, bójki prezesów, wymuszone sprzedaże klubów i wreszcie pobicie piłkarzy przeciwnika. To ostatnie może specjalnie nie dziwi – przynajmniej w Polsce, gdzie przecież jesteśmy świeżo po podobnych wydarzeniach z Sosnowca – dopóki nie dopiszemy, że sytuacja miała miejsce nie w autokarze czy w zaułku za stadionem, a jeszcze na płycie boiska, ciągle w blasku kamer.
Rada dyscyplinarna TFF, krajowej federacji piłkarskiej, orzekła, że Trabzonspor rozegra w związku z tymi wydarzeniami sześć spotkań u siebie bez udziału kibiców, oraz zapłaci trzy miliony lirów kary – z grubsza jakieś sto tysięcy euro. Szkoleniowiec drużyny, Egemen Korkmaz, otrzymał jednomeczowy zakaz wstępu do szatni oraz na ławkę rezerwowych.
Ich przeciwnicy także nie zostali bez kary, choć zgodnie ze swoją winą jest ona nieco łagodniejsza niż u prowodyrów. Klub Sebastiana Szymańskiego będzie musiał obyć się w najbliższym meczu bez Irfana Cana Egribayata i Jaydena Quinna Oosterwolde.
Więcej na Weszło:
- Pandemonium Zagłębia Sosnowiec
- Bereszyński vs. opóźniony pociąg towarowy. Kto wolniejszy? Równy wyścig
- „Co za badziew!” Dokąd idzie Podbeskidzie? [REPORTAŻ]
Fot. Newspix