– UEFA nie słucha wtedy delegata, tylko ludzi, którzy się na tym znają. Dziwne, że klub nie poinformował, że jest prowadzone postępowanie, bo na pewno sam taką informację dostał. Trzeba tę karę przyjąć na klatę, choć jest drakońska. Gdyby chodziło o zakaz wyjazdowy, to nawet byłoby to naturalne. Ilu ich tam w Sarajewie było? Kilkuset? A kara spadnie na 30 tys. ludzi – mówi w rozmowie z Weszło Michał Listkiewicz, delegat UEFA.
Lech dostał karę jednego meczu z zamkniętym stadionem i 50 tys. euro za wywieszenie przez kibiców w meczu z FK Sarajewo na wyjeździe flagi „Legion Piła – krew naszej rasy”. Zapytaliśmy polskiego delegata UEFA, co klub powinien zrobić i dlaczego poznaniaków ukarano tak dotkliwie.
Co pan sądzi o tej karze?
– Przykre, że nikt z klubu na to nie zwrócił uwagi. Na wszystkich meczach jest przedstawiciel FARE (Football Against Racism in Europe), organizacji, która przez polskich kibiców nie jest za bardzo lubiana, ale to bez znaczenia. Ma umowę z UEFA i każde spotkanie obserwuje jej przedstawiciel incognito i zdaje raport, który w sprawach rasizmu jest podstawowy i decydujący. UEFA nie słucha wtedy delegata, tylko ludzi, którzy się na tym znają. Dziwne, że klub nie poinformował, że jest prowadzone postępowanie, bo na pewno sam taką informację dostał. Trzeba tę karę przyjąć na klatę, choć jest drakońska. Gdyby chodziło o zakaz wyjazdowy, to nawet byłoby to naturalne. Ilu ich tam w Sarajewie było? Kilkuset? A kara spadnie na 30 tys. ludzi. Do tego straty klubu, niesprzedane bilety.
Prezes Karol Klimczak mówi o 1,2 mln złotych.
– Tyle to może być.
I ta kara dotyczy tylko meczu w Sarajewie. Co jeśli UEFA znajdzie coś w przypadku spotkania rewanżowego w Poznaniu albo starcia z Basel?
– Będzie nowa kara, bo to inny mecz. Trzeba spytać prezesa, czy UEFA wszczęła postępowanie za mecz u siebie. Czasem kluby nie podają informacji o rozpoczęciu dochodzenia, bo liczą, że kara będzie niewielka albo sprawa rozejdzie się po kościach, a potem wychodzi taka sprawa, bomba. Widocznie Lech się tego nie spodziewał.
Klimczak mówi, że będzie się odwoływał. Jest szansa?
– Trzeba to zrobić, żeby choćby część stadionu była otwarta. Lech nie ma wielu spraw w UEFA, ale z drugiej strony nie ma co na to patrzeć, bo generalnie polskie kluby mają. Lech może argumentować, że to był przypadek.
A transparent o „Litewskim chamie”?
– No tak, jest z tej samej szuflady, niestety.
Lech chce zwiększenia kary finansowej i zamknięcia tylko części stadionu.
– W odwołaniu się tego nie pisze, tylko się argumentuje. To szok i ciężkie chwile dla Lecha. Współczuję im, bo wyniki sportowe nie są najlepsze i teraz ten cios. No ale trzeba się pozbierać i walczyć. Nie ma co płakać.
Jest szansa, że nawet jeśli Lech przygotowałby świetnie napisane odwołanie, to UEFA może nie zdążyć z jego rozpatrzeniem przed meczami IV rundy?
– Powinna zdążyć. Ale to nauczka dla wszystkich, że z rasizmem u siebie trzeba walczyć. UEFA ma teraz dwa ważne tematy: walka z rasizmem i walka z ustawianiem meczów przez piłkarzy, którzy grają u bukmachera.
Na Twitterze dyskutuje się o tym, dlaczego Lech dostaje karę za jedną flagę, podczas gdy Omonia Nikozja wywiesza mnóstwo transparentów z sierpem i młotem?
– Bo nie ma go na liście zakazanych symboli. Można dyskutować, czy powinien być, czy nie, ale go po prostu nie ma. Na przykład zakazany jest wizerunek Stjepana Bandery i symbole UPA, a prawo ukraińskie karze tych, którzy szargają ich pamięcią. Polityka czasem wyprzedza rzeczywistość. Symbole nazistowskie i rasistowskie są zakazane, a Che Guevara oraz sierp i młot nie. Zresztą każdy klub ma tę książeczkę z UEFA i zdaje sobie z tego sprawę.
Toczy się w ogóle jakaś dyskusja w UEFA nad tym czy zakazać sierpa i młota?
– Tym zajmuje się FARE, ta książeczka to jej dokument. UEFA zdaje się na ludzi, którzy się tym profesjonalnie zajmują.
Lech został ukarany za flagę „Legion Piła – krew naszej rasy”, na której żadnych symboli nie ma.
– To bez znaczenia. Lech o tym mówi, a co było dokumentowane, to inna sprawa. Napis może wyglądać niewinnie, ale delegat może się czegoś dopatrzeć, czego na początku gołym okiem nie widać. Na przykład może być zwykły napis, a jeśli obok niego pojawia się liczba 88, to delegat musi to odnotować, a klub będzie ukarany.
JS