Reklama

Nie ma Viniciusa? Nie szkodzi, jest przecież jeszcze Rodrygo!

Arek Dobruchowski

Autor:Arek Dobruchowski

31 marca 2024, 23:07 • 4 min czytania 2 komentarze

W ostatnich tygodniach Vincius Junior zachwycał na hiszpańskich boiskach. Z Bilbao nie mógł wystąpić, gdyż musiał pauzować za kartki. Real Madryt ma jednak w kadrze dwóch świetnych brazylijskich skrzydłowych i gdy nie ma jednego, to jest drugi, który bierze ciężar odpowiedzialności za wynik na swoje barki. To był wieczór Rodrygo! 

Nie ma Viniciusa? Nie szkodzi, jest przecież jeszcze Rodrygo!

Athletic Bilbao już dziewiętnaście lat czeka na zwycięstwo z Realem Madryt na Santiago Bernabeu.

I jeszcze sobie poczeka.

Real Madryt – Athletic Bilbao 2:0. Baskowie myślami przy Pucharze Króla

Drużyna z kraju Basków rozgrywa bardzo dobry sezon. Zajmuje obecnie 4. miejsce w tabeli LaLiga, a już 6 kwietnia podopieczni Ernesto Valverde staną przed szansą na zdobycie Pucharu Króla. W finale zagrają z Mallorcą. Dlatego też dziś w wyjściowej jedenastce nie oglądaliśmy m.in. Unaia Simona, Nico Williamsa (drobny uraz) czy Daniego Vivana (wszedł na boisko już w 25. minucie z uwagi na kontuzję Yeraya), czyli kluczowych zawodników Bilbao.

W bramce Athletiku po raz pierwszy w tym sezonie hiszpańskiej ekstraklasy wystąpił Julen Agirrezabala. Na co dzień 23-latek godzi się z rolą rezerwowego. Do tej pory grał tylko w krajowym pucharze. Jednak skoro pojawiła się szansa na sięgnięcie po to trofeum – 24. raz w historii, ale pierwszy od 1984 roku – to w tym najważniejszym, ostatnim meczu zobaczymy jednak bardziej doświadczonego bramkarza – Unaia Simona, który ma na swoim koncie 39 występów w pierwszej reprezentacji Hiszpanii.

Reklama

Agirrezabala miał zatem idealną okazję do tego, żeby wyjść na chwilę z cienia Simona i pokazać się szerszej publiczności na Santiago Bernabeu. A to, że drzemie w nim spory potencjał, udowodnił już chociażby w półfinale Pucharu Króla z Atletico Madryt (3:0). W takich spotkaniach, gdzie jest dużo pracy, łatwiej o to, żeby zostać bohaterem. Ale trzeba też uczciwie przyznać, że przy tym golu Rodrygo, Agirrezabala musiałby stanąć na głowie, żeby wyjąć strzał Brazylijczyka.

Brazylijska samba w wykonaniu Rodrygo

Real Madryt kontrolował ten mecz od samego początku do końca . „Królewscy” nie zagrali niczego specjalnego, ale znowu wygrywają i pewnie kroczą po mistrzostwo Hiszpanii. Jakie wnioski można wysnuć po tym spotkaniu przed zbliżającym się wielkimi krokami pierwszym meczem ćwierćfinałowym z Manchesterem City w Lidze Mistrzów?

  • Eder Militao pierwszy raz od 12 sierpnia, kiedy to zerwał więzadła krzyżowe w meczu z Bilbao w ramach 1. kolejki LaLiga, znalazł się w kadrze meczowej. To jest sygnał, że Brazylijczyk jest już zdrowy. Wszedł na boisko w doliczonym czasie gry. Dostał owacje od trybun. I należy to odbierać jako formę nagrody za ciężko przepracowany okres rekonwalescencji. Czy będzie realnym wzmocnieniem na dwumecz z City? Na ten moment wydaje się, że nie.
  • Nie ma Viniciusa? Nie szkodzi, jest Rodrygo, który potrafi wejść w buty swojego rodaka. I to dosłownie, bo ta akcja bramkowa na 1:0 to przecież w stylu Viniego i z tej strony boiska, na której najczęściej go widzimy. Gol na 2:0? Brazylijska samba, fenomenalny drybling, z którego również słynie Vinicius Junior. Rodrygo był ostatnio w cieniu o rok starszego kolegi, momentami irytował, ale dziś był fenomenlany – MVP.
  • Najlepszy piłkarz pierwszej części sezonu LaLiga, Jude Bellingham wrócił do składu po pauzie za czerwoną kartkę. Anglik miał kilka fajnych momentów z piłką, ale nie był to jeszcze ten Bellingham, którym zachwycał się cały świat.
  • Piłkarze Athletic Bilbao rozgrywają świetny sezon, ale dziś wielce prawdopodobne byli już myślami przy finale Pucharu Króla. Przez całe spotkanie prawdę mówiąc, stworzyli tylko jedną dogodną sytuację do zdobycia bramki. Mowa o strzale Inakiego Williamsa, który został pewnie obroniony przez Łunina. Baskowie nie postawili trudnych warunków Realowi.

Reklama

Wypadałoby jeszcze wspomnieć o dwóch kontrowersjach sędziowskich. Naszym zdaniem, choć nie jesteśmy arbitrami, Realowi należały się dwa rzuty karne. Jeden po faulu na Bellinghamie, a drugi na Rodrygo. W obu przypadkach gwizdek sędziego Rojasa milczał, a VAR nie interweniował. Oceńcie sami, tu sytuacja z Bellinghamem:

A tu druga, gdzie sędziowie uznali, że Bellingham podawał do Rodrygo, a nie zawodnik Bilbao, i dlatego odgwizdano spalonego. Dziwna sprawa.

Wymowna była reakcja Bellinghama na brak gwizdka w innej sytuacji. Anglik ostatnio pauzował za czerwoną kartkę, którą zobaczył za obrażanie arbitra w trakcie meczu (przynajmniej tak uznał sam sędzia). W taki sposób powstrzymał się dziś od komentarza:

Aczkolwiek nie miało to wpływu na końcowy wynik. Real wygrywa 2:0 po fenomenalnym, indywidualnym występie Rodrygo. I tym samym „Królewscy” mają już na swoim koncie 75 punktów. Barca traci do nich osiem „oczek”.

Real Madryt – Athletic Bilbao 2:0 (1:0)

Rodrygo  8′, 73′

WIĘCEJ O HISZPAŃSKIM FUTBOLU:

Fot. Newspix

Entuzjasta młodzieżowego futbolu. Jest na tym punkcie tak walnięty, że woli oglądać Centralną Ligę Juniorów niż Ekstraklasę. Większą frajdę sprawia mu odkrywanie nowych talentów niż obserwowanie cały czas tych samych twarzy, o których mówi się, że są „solidnymi ligowcami”. Twierdzi, że szkolenie dzieci i młodzieży w Polsce z roku na rok się prężnie rozwija, ale niestety w Ekstraklasie dalej są trenerzy, którzy boją się stawiać na zdolnych młodych chłopaków. Aczkolwiek nie samą juniorską piłką człowiek żyje - masowo pochłania również mecze Premier League, a w jego żyłach płynie niebieska krew sympatyka londyńskiej Chelsea.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

2 komentarze

Loading...