Reklama

Doncić, Jokić i spółka. Jak obecnie wyglądałaby koszykarska kadra Jugosławii?

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

25 grudnia 2023, 10:47 • 11 min czytania 7 komentarzy

Historycznych oraz politycznych animozji, wojennych dramatów i wszelkich konfliktów nie da się tak po prostu wymazać. Patrząc jednak na to, ilu utalentowanych zawodników z Serbii, Chorwacji czy Słowenii trafiło w ostatnich latach do NBA, można zastanowić się: jak w 2023 roku wyglądałaby koszykarska reprezentacja Jugosławii? Postanowiliśmy – w ramach czystej zabawy – odpowiedzieć na to pytanie.

Doncić, Jokić i spółka. Jak obecnie wyglądałaby koszykarska kadra Jugosławii?

Na ten moment w samej najlepszej lidze świata gra piętnastu zawodników z Bałkanów. Znajdziemy w niej dwóch Bośniaków, czterech Chorwatów, jednego Czarnogórca, sześciu Serbów oraz dwóch Słoweńców. To jednak nie wszyscy koszykarze, na których warto zwrócić uwagę. Bo przecież wielu znakomitych graczy z tych rejonów świata znajdziemy w Eurolidze, a sterta młodych talentów puka już do NBA.

CZYTAJ TEŻ: Na co byłoby dziś stać piłkarską reprezentację Zjednoczonej Jugosławii?

Nietrudno zatem odpłynąć w alternatywną rzeczywistość, w której podczas nadchodzących igrzysk w Paryżu Luka Doncić i Nikola Jokić połączyliby siły i walczyliby jak równy z równym z Amerykanami oraz innymi światowymi potęgami. Szczególnie że, cofając się do XXI wieku: Jugosławia naprawdę potrafiła namieszać w międzynarodowych imprezach.

„We were brothers”

Lata sześćdziesiąte, siedemdziesiąte czy osiemdziesiąte w globalnym baskecie to w dużej mierze rywalizacja USA z ZSRR. To te dwa mocarstwa wygrywały najwięcej i stworzyły najbardziej niezapomniane historie – jak choćby tę z igrzysk w 1972 roku, kiedy według Amerykanów doszło do historycznego przekrętu, a według Sowietów do historycznego sukcesu.

Reklama

Jugosławia zawsze jednak gdzieś tam była. Kręciła się koło podium, grała w finałach, a czasem nawet wygrywała. Licząc wyłącznie złote krążki: reprezentacja stworzona z Serbów, Chorwatów, Słoweńców, Czarnogórców, Macedończyków i Bośniaków została mistrzem olimpijskim w 1980 roku, mistrzem świata w 1970, 1978 i 1990 roku, a na Eurobaskecie triumfowała w XX wieku aż pięciokrotnie: w 1973, 1975, 1977, 1989 i 1991 roku.

Choć jej barwy reprezentowali zawodnicy urodzeni w nieco innych kulturach, mający często inne wyzwanie czy reprezentujące inne wartości, to potrafili stworzyć drużyny, które stanowiły jedność. W 1989 roku w finale Eurobasketu Jugosławię do triumfu poprowadzili Chorwat Drażen Petrović, który zdobył 28 punktów i zanotował 12 asyst, Serb Vlade Divac, w którego ręce wpadło 10 zbiórek, oraz Słoweniec Jure Zdovc, który aż 8-krotnie przechwytywał piłkę. To była nie tylko szalenie utalentowana, ale po prostu zgrana i rozumiejąca się ekipa, która spokojnie mogła myśleć o sięgnięciu po złoty medal igrzysk w Barcelonie.

W pewnym momencie jednak w jej szeregi wkradły się rzeczy poważniejsze niż sport. W 1990 roku poróżniła się dwójka najważniejszych zawodników Jugosławii – Divac i Petrović. Ci sami gracze, którzy ledwie dwa lata wcześniej nawiązali przyjaźń, kiedy w trakcie obozu przygotowawczego do igrzysk przez niemal trzy miesiące byli współlokatorami. Ci sami gracze, którzy na początku przygody w NBA rozmawiali ze sobą codziennie, dzieląc się doświadczeniami i dając sobie rady. Byli nierozłączni, ale jeden moment na zawsze zmienił ich relacje.

O czym mówimy? W 1990 roku, w trakcie celebrowania przez zawodników złotego medalu mistrzostw świata, na parkiet przedostał się kibic, który w rękach trzymał flagę nie Jugosławii, a Chorwacji. Po chwili został zatrzymany przez Divaca, który wyrwał mu ją z rąk i rzucił na ziemię. Po czym wrócił do świętowania zwycięstwa ze swoimi kolegami.

Vlade nie wiedział jednak, że jego zachowanie wywoła burzę w chorwackich mediach. Nie wiedział też, jak mocno zaboli Petrovicia. Kiedy Serb wrócił do USA, nie był już w stanie swobodnie rozmawiać z urażonym Drazenem. I nigdy też nie naprawił z nim stosunków, bo w 1993 roku „Mozart koszykówki” tragicznie zginął w wypadku samochodowym na obszarze Niemiec.

Reklama

– Boli mnie wciąż po tych wszystkich latach, że nie miałem okazji usiąść z nim i porozmawiać o wszystkich problemach, które mieliśmy. Zanim to wszystko się wydarzyło, byliśmy współlokatorami w reprezentacji. Mieliśmy te same cele oraz wspieraliśmy się nawzajem – wspominał Vlade Divac.

Nienaprawiony konflikt dwóch gwiazd koszykówki z Bałkanów to pewnie najsłynniejsza historia, jaka została po koszykarskiej reprezentacji Jugosławii. Ale choć dziś na zawodnikach z tamtego regionu ciąży też historia i wciąż żywe rany po wojnie, to wciąż nie zostało kompletnie wymazane, to koszykarze z różnych zakątków Bałkanów ponownie potrafią nawiązać bliższe relacje.

Trzymają się razem

Większość graczy, którzy obecnie występują w NBA, nie pamięta początków rozpadu Jugosławii, ani nawet konfliktów zbrojnych, które miały miejsce na Bałkanach. O historycznych zaszłościach słyszeli co najwyżej z opowieści swoich krewnych. Ale co ciekawe – Serbowie, Chorwaci czy Słoweńcy zarabiający na życie w Stanach trzymają się naprawdę blisko. Przykładów jest mnóstwo.

Luka Doncić, w czasach, gdy w jego zespole grał jeszcze Boban Marjanović, często odnosił się do niego mianem „starszego brata” oraz „najlepszego przyjaciela”. 24-letni lider Mavericks jest też dobrym kumplem z Jokiciem – był jedyną osobą (razem ze swoją partnerką), spoza wąskiego grona rodziny Nikoli, którą ten zaprosił na swoje urodziny w 2022 roku. Na zdjęciach można było zobaczyć Lukę obejmującego Strahinję, starszego brata Jokicia.

Przyglądając się natomiast relacjom gwiazdy Denver Nuggets: oprócz Doncicia łączy go też bliska znajomość z Nikolą Vuceviciem, Czarnogórcem z Chicago Bulls. Jak sam wspominał: regularnie grają razem w… Counter Strike’a. Jokić od lat świetnie dogaduje się również z Vlatko Cancerem, który jest jego kolegą z drużyny z Nuggets. Tu zresztą pojawia się pewna „kontrowersja”. – Nienawidzę, kiedy ludzie myślą, że jest w tym zespole tylko dlatego, że to mój przyjaciel – opowiadał Nikola o mniej utytułowanym Słoweńcu.

Bliską znajomość zawodników z Bałkanów da się obserwować również podczas takich wydarzeń jak Weekend Gwiazd. Albo w 2020 roku w trakcie „bańki” w Orlando, kiedy z powodu pandemii zespoły NBA były na parę miesięcy zamknięte w jednym ośrodku. Doncić, Jokić i spółka korzystali z wolnego czasu, spotykając się na wspólnych obiadach. Jak opowiadali sami zainteresowani: na głośnikach grywała wówczas pasująca do wydarzenia muzyka, jak „Slavija” Serba Džeja Ramanadowskiego albo „Ne Moze Nam Niko Nista” Bośniaka Mitara Miricia. Plus, co nie jest zaskakujące: goście prędko nie rozchodzili się do domów. – Zamieniliśmy restaurację w klub nocny. To była szalona noc – opowiadał w 2020 roku dla „The Athletic” Goran Dragić.

Kto z grona Serbów, Słoweńców czy Chorwatów bywa największą duszą towarzystwa? Wątpliwości odpowiadając na to pytanie nie miał Ivica Zubac: – Jokić to żartowniś. Zawsze jest tą osobą, która robi sobie żarty. Każdy jest do nich skłonny, ale on i Boban najbardziej. Cały czas nabijają się z innych chłopaków.

Charakter, który zawodnicy pokazują na boisku, nie zawsze odzwierciedla ich zachowania poza nim. Regularnie kłócący się z sędziami i ekspresyjny Doncić w gronie bałkańskich kolegów… woli pozostać z boku. – Luka jest spokojny. Jest trochę cichy. Zazwyczaj po prostu słucha. Ale jak czasem wyskoczy z jednym żartem, to wszyscy zaczynają się śmiać – opowiadał Dragić.

Po jednej z takich „bałkańskich posiadówek” Bośniak Jusuf Nurkić określił siebie oraz swoich kolegów mianem „Balkan Boys”. – Tak, podoba mi się ta nazwa. Nie słyszałem o niej wcześniej, ale jest fajna. Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi i jesteśmy z Bałkanów, więc nie mam z nią żadnych problemów – podkreślał Zubac dla „The Athletic.

To słowa, które na pewno spodobałyby się pokoleniu Vlada Divaca. Ale dobrze, przejdźmy do głównego tematu: jak wyglądałaby obecnie koszykarska reprezentacja Jugosławii?

Olimpijscy faworyci w alternatywnej rzeczywistości?

Obrońcy

W czyich rękach w fikcyjnej drużynie Jugosławii najdłużej przebywałaby piłka? Tu oczywiście kandydat może być tylko jeden. Luka Doncić jest liderem w NBA, jeśli chodzi o tak zwane „time of possession” – czyli właśnie czas w trakcie meczu, w którym jest przy piłce (drugie miejsce zajmuje Trae Young, a trzecie Jalen Brunson). Jeśli chodzi o kreatywność i wizję gry Słoweniec jest geniuszem – pewnie nawet w skali całej historii koszykówki.

Tak jednak jak Doncić w Dallas Mavericks dzieli się obowiązkami z Kyriem Irvingem, tak w naszej fikcyjnej drużynie musimy dobrać gracza, który dałby mu chwilę oddechu. Kimś takim w teorii mógłby być jego rodak (i stary kompan z reprezentacji) Goran Dragić, który jednak wypadł już z NBA, więc w 2023 roku miałby raczej potencjał sprawdzić się co najwyżej w roli zawodnika „na kilka minut”.

SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ

Stąd bardziej przekonuje nas Nikola Topić – to 18-letni Serb, który na ten moment jest typowany do miejsca w pierwszej siódemce draftu najlepszej ligi świata w 2024 roku. Mówimy zatem o kimś, kto ma nawet potencjał na gwiazdę NBA. Czego nie możemy powiedzieć o Vasilije Miciciu – byłym MVP Euroligi, grającym obecnie ogony w Oklahoma City Thunder.

Koniec końców w kadrze Jugosławii sporo rozgrywałby też na pewno Bogdan Bogdanović. A więc w teorii rzucający obrońca, ale sprawnie poruszający się z piłką w ręce. No i od lat bardzo solidny gracz NBA.

Z braku laku jednak do naszej drużyny weźmiemy też Micicia, który być może z czasem zyska większą rolę w najlepszej lidze świata. Szczególnie że od Thunder otrzymał całkiem syty kontrakt, warty łącznie 23 i pół miliona dolarów. To pokazuje, że są w stosunku do niego pewne oczekiwania.

Obrońcy: Luka Doncić (Dallas Mavericks), Nikola Topić (Mega Basket), Bogdan Bogdanović (Atlanta Hawks), Vasilje Micić (Oklahoma City Thunder).

Honorowe wzmianki: Milos Teodosić (Crvena Zvezda), Goran Dragić (bez klubu), Klemen Prepelič (Galatasaray), Aleksa Avramović (Partizan), Marko Gudurić (Fenerbahce).

Skrzydłowi

Na skrzydłach wśród zawodników z Bałkanów panuje największy nieurodzaj. Ani Serbowie, ani Chorwaci, ani Słoweńcy czy tym bardziej Czarnogórcy, Bośniacy oraz Macedończycy nie zdołali „wyprodukować” w ostatnich latach kompletnego skrzydłowego – który z jednej strony potrafi seryjnie zdobywać punkty, a z drugiej znakomicie odnajduje się w grze w obronie i imponuje fizycznymi możliwościami.

Bojan Bogdanović to chorwacki strzelec wyborowy, który w tym, jak i poprzednim sezonie NBA zdobywał ponad 20 punktów na mecz. Na pewno zatem znajdzie się w naszym składzie, ale też nie ukrywajmy: jest to raczej zawodnik dość jednowymiarowy. Dzanan Musa z Realu Madryt w przeciwieństwie do niego natomiast potrafi też świetnie kreować grę pod kolegów z drużyny. Ale i on nie jest gościem, który wybitnie czuje się po drugiej stronie parkietu.

W każdym razie: tę dwójkę wziąć do składu musimy. A kogo jeszcze możemy dobrać? Pewnie Vlatko Cancara z Denver Nuggets, który miał w NBA solidne momenty, ale obecnie jest w trakcie rehabilitacji po zerwaniu więzadeł w kolanie. Pewien potencjał ma też Nikola Jović, zaledwie 20-letni gracz Miami Heat, czekający na większą rolę w drużynie. Choć na ten moment raczej nie jest lepszym koszykarzem od choćby Mario Hezonji z Realu Madryt czy Nikoli Kalinicia z Barcelony, z czasem powinien ich przerosnąć. A na tyłach ławki być może przyda nam się trochę „młodzieńczego błysku”. Dlatego też – bierzemy Jovicia.

Chętnie postawilibyśmy zresztą na kogoś jeszcze, ale niestety: Bałkany skrzydłowymi nie stoją.

Skrzydłowi: Bojan Bogdanović (Detroit Pistons), Dzanan Musa (Real Madryt), Nikola Jović (Miami Heat), Vlatko Cancar (Denver Nuggets).

Honorowe wzmianki: Mario Hezonja (Real Madryt), Aleksej Pokusevski (Oklahoma City Thunder), Nikola Kalinić (Barcelona), Nemanja Bjelica (Crvena Zvezda), Aleksandar Lazić (JDA Dijon).

Środkowi

Na koniec przechodzimy do środkowych. I tu nie ma co ukrywać: na Bałkanach wiedzą, jak szkolić graczy o imponujących warunkach fizycznych.

Nikola Jokić to prawdopodobnie najlepszy obecnie koszykarz na świecie. Podobnie jak w przypadku Doncicia – mówimy o zawodniku, który stanowi „jednoosobową ofensywę”. W fikcyjnym zespole Jugosławii musiałby oczywiście dzielić się obowiązkami ze swoim kolegą, ale z racji, że mówimy o dwójce bardzo inteligentnych graczy, jesteśmy pewni, że doszliby na parkiecie do porozumienia.

Innym zawodnikiem z Bałkanów, który w przeszłości grał w Meczu Gwiazd, jest Nikola Vucević z Chicago Bulls. On co prawda najlepsze lata ma już za sobą, ale trudno nam nie wybrać do składu kogoś aż tak doświadczonego i utalentowanego. To samo możemy powiedzieć w przypadku Jusufa Nurkicia, obecnie grającego w Phoenix Suns.

W ten sposób doszliśmy do momentu, w którym w kadrze Jugosławii zostaje nam jedno wolne miejsce. Komu one przypadnie? Ivica Zubac jest podstawowym graczem Los Angeles Clippers, ale trudno byłoby nam znaleźć w składzie minuty dla gracza o podobnych warunkach i mobilności do naszych pozostałych środkowych.

Dlatego też postawimy na wszechstronność i wybierzemy Dario Saricia. Gracza, który w NBA debiutował jako skrzydłowy, ale z czasem stał się coraz mocniej „wpychany” pod kosz. I obecnie jest niejako rezerwowym środkowym Golden State Warriors. Ale wciąż: dalej komfortowo czuje się parę metrów od kosza. Potrafi podać, rzucić, zebrać, powalczyć o bezpańskie piłki czy w obronie. To wszystko na pewno przydałoby się kadrze Jugosławii. Na nim więc zamykamy nasz skład.

Środkowi: Nikola Jokić (Denver Nuggets), Jusuf Nurkić (Phoenix Suns), Nikola Vucević (Chicago Bulls), Dario Sarić (Golden State Warriors).

Honorowe wzmianki: Luka Garza (Minnesota Timberwolves), Ivica Zubac (Los Angeles Clippers), Boban Marjanović (Houston Rockets), Nikola Milutinov (Olympiacos), Luka Samanić (Utah Jazz).

***

Drużyna Jugosławii XXI wieku: Luka Doncić, Nikola Topić, Bogdan Bogdanović, Vasilje Micić, Bojan Bogdanović, Dzanan Musa, Nikola Jovic, Vlatko Cancar, Nikola Jokić, Jusuf Nurkić, Nikola Vucević, Dario Sarić.

Fot. Newspix.pl

Czytaj więcej o koszykówce:

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Europy

Wisła Kraków zależna od… Atalanty i Borussii Dortmund. Chodzi o grę w el. Ligi Europy

Bartosz Lodko
0
Wisła Kraków zależna od… Atalanty i Borussii Dortmund. Chodzi o grę w el. Ligi Europy

Koszykówka

Koszykówka

10 lat na wygnaniu. Dlaczego nikt nie tęskni za Donaldem Sterlingiem?

redakcja
10
10 lat na wygnaniu. Dlaczego nikt nie tęskni za Donaldem Sterlingiem?
Koszykówka

Czy Warriors zeszli już na dobre z parkietu? O przyszłości Golden State

redakcja
3
Czy Warriors zeszli już na dobre z parkietu? O przyszłości Golden State

Komentarze

7 komentarzy

Loading...