Reklama

Plotka i brak zaufania. Wyjaśniamy, dlaczego Jakub Kwiatkowski odchodzi z PZPN

Maciej Wąsowski

Autor:Maciej Wąsowski

06 grudnia 2023, 16:22 • 9 min czytania 58 komentarzy

Jakub Kwiatkowski z końcem roku przestanie być pracownikiem PZPN. Dotychczasowy team manager reprezentacji i rzecznik prasowy związku już został odsunięty od pełnienia obowiązków. Zdecydował o tym głównie brak zaufania ze strony bezpośrednich przełożonych – selekcjonera reprezentacji Polski – Michała Probierza i dyrektora Departamentu Komunikacji i Mediów – Tomasza Kozłowskiego. Kwiatkowski został o wszystkim poinformowany wczoraj. Cała sprawa ma dość kuriozalne tło.

Plotka i brak zaufania. Wyjaśniamy, dlaczego Jakub Kwiatkowski odchodzi z PZPN

We wtorek Jakub Kwiatkowski został poproszony o rozmowę przez Michała Probierza. Była ona krótka i konkretna. Selekcjoner powiedział podczas niej, że nie widzi możliwości dalszej współpracy z dotychczasowym team managerem reprezentacji. Nie było nic więcej i nic mniej. Po prostu, zakomunikowanie decyzji, która dorastała w trenerze pierwszej kadry od pierwszych dni pracy.

Kwiatkowski odchodzi z PZPN. Probierz rozważał to wcześniej

20 września Michał Probierz został oficjalnie ogłoszony przez PZPN jako następca Fernando Santosa. Dzień wcześniej to właśnie jego ostatecznie wskazał na tę funkcję prezes związku Cezary Kulesza. Kilka dni poprzedzających nominację przyszły selekcjoner spędził między innymi na kompletowanie swojego potencjalnego sztabu. Już wtedy miała się u niego pojawić wątpliwość czy pozostawić w nim Kwiatkowskiego. Ten pracował w związku od 11 lat. Najpierw jako rzecznik PZPN, a później również jako team manager lub, jak kto woli, kierownik drużyny. Taką rolę pełnił kolejno u: Jerzego Brzęczka, Paulo Sousy, Czesława Michniewicza i Fernando Santosa.

Probierz najzwyczajniej w świecie chciał mieć w najbliższym gronie swoich ludzi. Nic w tym dziwnego, bo również w klubach robi tak wielu trenerów. Selekcjoner został jednak przekonany, że Kwiatkowski jest profesjonalistą i znakomicie zna realia swojej pracy. Od lat miał też doskonały kontakt z reprezentantami, a ci mieli go traktować jak członka drużyny. Probierz miał uznać, że jest dużo większych problemów w trakcie eliminacji EURO 2024 niż obsada stanowiska team managera, dlatego pozostawił „Kwiatka” na stanowisku.

Niektórzy twierdzą, że za pozostawieniem Kwiatkowskiego miał lobbować między innymi były prezes PZPN Zbigniew Boniek, ale również inne osoby, które nadal pracującą w federacji. Rzecznik i team manager został więc przy kadrze. I nikt długo nie miał do niego większych uwag czy pretensji.

Reklama

Teksty o nieobecności Probierza

Czara goryczy miała się przelać z bardzo błahego powodu. Otóż 2 grudnia w Hamburgu było zaplanowane losowanie grup EURO 2024. Polska delegacja dostała zaproszenia dla czterech osób. Na losowanie oddelegowani zostali: prezes Cezary Kulesza, sekretarz generalny Łukasz Wachowski, Łukasz Gawrjołek (członek sztabu reprezentacji Polski odpowiedzialny za logistykę) i Jakub Kwiatkowski (team menedżer reprezentacji Polski i rzecznik prasowy PZPN). Dwaj ostatni standardowo znaleźli się w grupie osób wskazanych przez federację, bo zwyczajowo po losowaniu miało odbyć się szkolenie i konsultacje w sprawach medialnych i logistycznych w trakcie niemieckiego EURO. Dzieje się to zawsze przy okazji losowań.

W naszym przypadku sytuacja była o tyle niestandardowa, że UEFA oficjalnie nie zaprosiła selekcjonerów dwunastu reprezentacji, które zagrają w barażach o EURO. Na losowaniu pojawiło się 21 trenerów drużyn narodowych, które już wywalczyły bezpośredni awans na turniej. Niektóre z federacji, które zagrają w fazie play-off, włączyły jednak w skład delegacji swoich selekcjonerów. W taki trochę nieoficjalny sposób na losowaniu pojawili się dwaj szkoleniowcy z naszej ścieżki barażów: Robert Page (Walia) czy Thomas Haberli (Estonia).

W polskich mediach 30 listopada pojawiło się sporo tekstów (nagłówki poniżej) o tym, że UEFA nie zaprosiła Michała Probierza i dlatego ten nie pojawi się na losowaniu. Pierwsza o składzie polskiej delegacji napisała Polska Agencja Prasowa w swojej depeszy. „Fakt” zwrócił za to uwagę, że w gronie oficjeli PZPN zabraknie Michała Probierza, bo ten podobnie jak inni selekcjonerzy ekip z barażów nie dostał imiennego zaproszenia. Nie oznaczało to, że nie mógł on pojawić się w Hamburgu, bo każda federacja mogła ustalić swój skład delegacji i dodatkowo poprosić o kolejne miejsce lub wycofać jedną z osób funkcyjnych, tak aby zrobić „slot” na przykład dla selekcjonera. W taki sposób postąpili Walijczycy i Estończycy, a więc rywale z naszej ścieżki play-off.

Całe zamieszanie wyniknęło ponoć z dość zawiłej wiadomość e-mail, którą UEFA miała wysłać przy okazji zaproszeń do wszystkich zainteresowanych federacji. Finalnie skończyło się na tym, że Michał Probierz został w kraju i pojawił się na Lech Conference, czyli konferencji szkoleniowej organizowanej przez Lecha Poznań.

Dziwaczna plotka i kwas

Po losowaniu w środowisku zaczęła krążyć plotka, że rzekomo to Jakub Kwiatkowski rozpowiadał informacje, że Michała Probierza zabrakło na losowaniu, bo „nie chciała go UEFA”. Plotka jak plotka. Nie zawsze jest w niej choćby ziarno prawdy, bo Kwiatkowski jako rzecznik prasowy PZPN miał po prostu potwierdzać dziennikarzom skład polskiej delegacji bez żadnych komentarzy na temat nieobecności Probierza. Przekaz polskich mediów i ta plotka mogły zrobić jednak swoje, zwłaszcza że – jak pisaliśmy wyżej – Kwiatkowski już wcześniej nie był do końca człowiekiem nowego selekcjonera.

Reklama

Udało się nam potwierdzić, że w istocie jakiś kwas powstał. Czy to doprowadziło Michała Probierza do decyzji o chęci rozstania z dotychczasowym team managerem kadry? Słyszmy, że to nie tylko to. Poczucie braku zaufania miało narastać. Selekcjoner ostatecznie miał zdecydować, że nie chce dalej pracować z Kwiatkowskim, co przekazał mu podczas wczorajszej rozmowy w cztery oczy. Następnie ten został zaproszony do gabinetu prezesa, gdzie czekali na niego: Cezary Kulesza, sekretarz Łukasz Wachowski i dyrektor Departamentu Komunikacji i Mediów PZPN Tomasz Kozłowski.

Nowy dyrektor go nie cenił

Nie jest tajemnicą, że między tym ostatnim a Kwiatkowskim delikatnie mówiąc nie było chemii. Trzeba pamiętać, że Kozłowski był jego bezpośrednim przełożonym od 9 sierpnia, kiedy objął swoje stanowisko. Panowie nie do końca się dogadywali. Były między nimi niedopowiedzenia, które też miały wynikać z tego, że się wcześniej nie znali. Pojawiały się między nimi różnice zdań w kwestii komunikacji. Na korytarzach w siedzibie związku przy ul. Bitwy Warszawskiej plotkowano o tym, że Kwiatkowski prędzej czy później będzie musiał pożegnać się z federacją, bo Kozłowski nie darzy go sympatią i nie ceni jego kompetencji w roli rzecznika prasowego związku.

Nic więc dziwnego, że kiedy dyrektor Departamentu Komunikacji i Mediów miał wyrazić opinię na temat przyszłości i losów dotychczasowego rzecznika, to przekazał, że nie widzi on dla niego miejsca w swoim dziale. Miało się to zadziać jeszcze przed spotkaniem: Kwiatkowski, Kozłowski, Kulesza i Wachowski w gabinecie prezesa.

Tomasz Kozłowski – dyrektor Departamentu Komunikacji i Mediów PZPN.

Później ustalono już tam w zasadzie tylko formalności. Cała trójka przekazała zainteresowanemu informację o chęci zakończenia współpracy. Kwestią wtórną pozostawało, jak to zrobić. Kwiatkowski podobnie jak wiele osób na stanowiskach menedżerskich pracował w PZPN na zasadzie umowy B2B. Zaproponowano mu jej rozwiązanie za porozumieniem stron. Ten miał być wszystkim zaskoczony i niczego nie podpisał. Finalnie jego 11-letnia współpraca ze związkiem ma zakończyć się z końcem grudnia. Ustaliliśmy, że wypowiedzenie ma otrzymać… pocztą.

I tak długo przetrwał…

Jakub Kwiatkowski był jedną z ostatnich osób w związku, które pracowały na swoich stanowiskach, a były na nie nominowane jeszcze za czasów poprzedniego prezesa PZPN – Zbigniewa Bońka. Niektórzy mówią, że i tak długo przetrwał, bo nie był człowiekiem Cezarego Kuleszy, a ten rządzi związkiem od sierpnia 2021 roku. Pojawia się zdanie, że „Kwiatek nigdy nic komunikacyjnie nie wygrał dla prezesa”, co mogło sprawić, że ten o niego nie walczył.

Pozycja Kwiatkowskiego raz była mocniejsza, a innym razem słabsza. Trzeba jasno powiedzieć, że był profesjonalistą i był dostępny dla mediów niemal non-stop. Jeżeli nie mógł rozmawiać, to oddzwaniał. Jeżeli nie mógł rozmawiać i oddzwonić, to pisał SMS-y lub maile. Święta, nieświęta. Dzień, wieczór czy noc. Cenili go również kadrowicze, którzy powierzali mu sporo przyziemnych spraw, które załatwiał od ręki. Kwiatkowski świetnie odnajdywał się też w realiach UEFA. Znakomicie poruszał się w różnych aplikacjach i systemach, które trzeba było wypełniać przed różnymi meczami i turniejami. Nadal jest w końcu delegatem UEFA i regularnie obsługuje mecze europejskich pucharów, w tym Ligi Mistrzów.

Już przed rokiem było blisko jego odejścia, kiedy po mistrzostwach świata w Katarze stanął w kontrze do tego, co opowiadał o jego roli na mundialu ówczesny selekcjoner Czesław Michniewicz. Wszystko działo się podczas posiedzenia zarządu związku. Z tamtego starcia wyszedł jednak zwycięsko. Nie w tym sensie, że przyczynił się do odejścia selekcjonera, bo to była decyzja Cezarego Kuleszy, ale Kwiatkowski mimo trudnej sytuacji po katarskim turnieju (m.in. „afera premiowa”) utrzymał się na swoich stanowiskach.

Następcami mogą być ludzie z PZPN

Jeżeli bezpośredni przełożeni Kwiatkowskiego: Michał Probierz i Tomasz Kozłowski nie chcieli z nim współpracować, to trudno żeby władze związku zmuszały do tego obie strony. Na razie nie wiadomo, kto przejmie jego funkcje. Możliwe, że zostaną one rozdysponowane pod obecnych pracowników PZPN. Prawdopodobna jest opcja, w której rozszerzone zostaną kompetencje dotychczasowego speca od logistyki – Łukasza Gawrjołka i jednocześnie do sztabu kadry dołączy ktoś, kto będzie pełnił funkcję bardziej reprezentatywną. Roman Kołtoń na kanale „Prawda Futbolu” mówił o kimś pokroju Jerzego Dudka, który miały być też w pewnym sensie ambasadorem drużyny narodowej. To jednak bardziej jeden z pomysłów i koncepcja, aniżeli pewnik.

Z kolei w teorii funkcję rzecznika prasowego mógłby pełnić również dyrektor Departamentu Departamentu Komunikacji i Mediów – Tomasz Kozłowski. Możliwe jest też to, że wskaże on kogoś ze swojego działu lub zatrudni zupełnie nową osobę z zewnątrz.

***

Lakoniczna odpowiedź dyrektora

Przed publikacją skontaktowaliśmy się z Jakubem Kwiatkowskim, ale nie chciał on komentować sprawy. Podobnie jak sekretarz generalny PZPN Łukasz Wachowski. Dyrektor Kozłowski poprosił o przesłanie pytań drogą mailową. Wysłaliśmy je i otrzymaliśmy krótką odpowiedź.

Pytania i stanowisko dyrektora Kozłowskiego publikujemy poniżej:

1. Jaki jest powód rozstania PZPN z Jakubem Kwiatkowskim?

2. Czy wpływ na decyzję o rozstaniu miała nieobecność na losowaniu grup EURO 2024 selekcjonera Michała Probierza i rzekome rozpowiadanie przez Jakuba Kwiatkowskiego przedstawicielom mediów, że tu cytat: „UEFA nie chciała Probierza”. Jest to o tyle kuriozalne, że na losowaniu miało nie być żadnego z dwunastu selekcjonerów, których reprezentacje zagrają w barażach.

3. Kto ustalał skład delegacji PZPN na losowanie grup EURO 2024? W Hamburgu pojawili się: prezes PZPN Cezary Kulesza, sekretarz generalny Łukasz Wachowski, Łukasz Gawrjołek (członek sztabu reprezentacji Polski odpowiedzialny za logistykę) i Jakub Kwiatkowski (team menedżer reprezentacji Polski i rzecznik prasowy PZPN).

4. Czy to Pan jako dyrektor Departamentu Komunikacji i Mediów osobiście podjął decyzję o rozstaniu z Jakubem Kwiatkowskim, bo bezpośrednio podlegał on pod pański departament?

5. Jak Pan skomentuje to, że od Pana zatrudnienia w PZPN (9 sierpnia) pańskie relacje z Jakubem Kwiatkowskim nie były najlepsze?

6. Czy był Pan obecny w trakcie rozmowy, podczas której Pan, prezes Cezary Kulesza i sekretarz generalny Łukasz Wachowski poinformowaliście Jakuba Kwiatkowskiego, że nie widzicie dalszego sensu współpracy w roli rzecznika PZPN, skoro współpracować z Kwiatkowskim w roli team managera nie chce selekcjoner Michał Probierz?

Odpowiedź dyrektora Departamentu Komunikacji i Mediów – Tomasza Kozłowskiego:

Szanowny Panie Redaktorze,

potwierdzam, że 5 grudnia w siedzibie PZPN odbyło się spotkanie dotyczące dalszej współpracy Jakuba Kwiatkowskiego z PZPN.

W tym momencie to jedyny komentarz do tej sprawy.

MACIEJ WĄSOWSKI

WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:

Fot. FotoPyK, screeny: sport.tvp.pl, polsatsport.pl, sportowefakty.wp.pl

Rocznik 1987. Urodził się tego samego dnia, co Alessandro Del Piero tylko 13 lat później. Zaczynał w tygodniku „Linia Otwocka”, gdzie wnikliwie opisywał m.in. drugoligowe losy OKS Start Otwock pod rządami Dariusza Dźwigały. Od lutego 2011 roku do grudnia 2021 pracował w „Przeglądzie Sportowym”, gdzie zajmował się głównie polską piłką ligową. Lubi pogrzebać przy kontrowersjach sędziowskich, jak również przy sprawach proceduralnych i związkowych. Fan spotkań niższych klas rozgrywkowych, gdzie kibicuje warszawskiemu PKS Radość (obecnie liga okręgowa). Absolwent XXV LO im. Józefa Wybickiego w Warszawie i Wyższej Szkoły Dziennikarskiej im. Melchiora Wańkowicza.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Trafił do szpitala, dostał drugie życie. Dziś Churlinov to bohater Jagiellonii z Kopenhagi

Jakub Radomski
0
Trafił do szpitala, dostał drugie życie. Dziś Churlinov to bohater Jagiellonii z Kopenhagi

Piłka nożna

Ekstraklasa

Trafił do szpitala, dostał drugie życie. Dziś Churlinov to bohater Jagiellonii z Kopenhagi

Jakub Radomski
0
Trafił do szpitala, dostał drugie życie. Dziś Churlinov to bohater Jagiellonii z Kopenhagi

Komentarze

58 komentarzy

Loading...